Pan Afton

10.2K 686 142
                                    

Hotel, który wybrał sam pan Riddle robił na Mary nie małe wrażenie. Budynek porównywała do pałacu z zewnątrz jak i w wewnątrz. Norwegia nie szczędziła sobie luksusu, ani złota, którymi obiła większość mebli w hotelu. Mary nie zapamiętała dokładnie nazwy, która zdawała się być typowo Niemiecka i trudna do wymówienia. 

Co więcej lokalizacja ich zakwaterowania była tak przepiękna, że niebieskooka nie miała czasu, aby skupiać się na osobnych detalach. Sam hotel wbudowany był w górę, która piętrzyła się jeszcze wysoko nad nim. Okolica otoczona była zamarzniętym jeziorem oraz niskimi, drewnianymi domkami w przeróżnym kolorach, których dachy pokrywał puszysty śnieg.

Nawet nie otworzyła swojej walizki, przyklejając się do szyby. Dostała do dyspozycji przestrzenny pokój, który o dziwo wykonany był w stylu wiktoriańskim. Duże łóżko z baldachimem, kącik do picia kawy oraz szeroki dywan bardzo przypadły jej do gustu, ale jej serce zdobyły widoki zza ogromnych okien. Panorama ukazywała typowe Norweskie miasteczko, leżące nad lodowatą wodą, wśród ośnieżonych gór. Dopiero z piętra hotelu dostrzegała, że wcale nie znajdują się na jeziorem, lecz nad podłużnym fiordem. Piękno norweskiej okolicy natychmiast wynagrodziło jej okropnie niskie temperatury.

Po raz kolejny została bez informacji. Pan Riddle szepnął do niej, że przyjdzie później i od tamtego momentu on oraz jego asystenci zniknęli. Nawet nie znała numerów ich apartamentów, aczkolwiek z drugiej strony uznała, że nie chce. 

Dzięki gustownemu zegarkowi, stojącego na złotych nóżkach na komodzie dowiedziała się, że jest godzina jedenasta. Rzeczywiście słońce chyliło się ku zachodowi, lecz na północy globu było to zupełnie normalne zjawisko i nikt na nie nie narzekał. 

Z zadumy wyrwało ją delikatne pukanie do drzwi. Nim otworzyła usta w jej pokoju stanęła kobieta w średnim wieku w stroju pokojówki. Była wysoka i smukła, co uwydatnił jej biały fartuszek. Nie wyglądała jak zimna i bezuczuciowa obywatelka Norwegi. Tryskała wręcz uśmiechem, przez co na jej policzkach pojawiły się liczne zmarszczki, chociaż nie była tak bardzo stara. Jasnowłosa kobieta pozdrowiła ją po Norwesku, ale jej kolejnych słów Mary nie była w stanie rozszyfrować.

- Przepraszam, ale nie rozumiem - przerwała jej niepewnie, obawiając się, że kobieta speszy się obcojęzycznym gościem.

- Nie szkodzi, kochana. Rzadko miewany gości z Anglii i łatwo się odzwyczaić od waszego języka - westchnęła. Mary powstrzymała śmiech, słysząc jak twardy akcent ma owa kobieta. - Potrzebujesz czegoś? Do twojej dyspozycji jej catering, sprzątaczki i wszystko czego sobie zażyczysz - wyliczyła. Nawet na chwile z jej twarzy nie zniknął szeroki uśmiech. Kobieta nawet nie próbowała ukryć zmarszczek. Wszystkie one były pamiątkami po każdym szczerym uśmiechu.

- Na tą chwilę nie potrzebuję niczego, ale dziękuję - odpowiedziała. Założyła włosy za ucho, podchodząc bliżej kobiety. - Macie w okolicy jakieś kawiarnie? Gdzieś blisko hotelu - spytała, jakby obawiała się, że zaraz do pokoju wpadnie jej przełożony i zabroni jej gdziekolwiek wychodzić.

- Dwa puby, ale i niewielka kawiarnia, moja droga. Wyjdziesz z hotelu i bezpośrednio skręcisz w prawo. Znajdziesz się na uliczce, która poprowadzi cię prosto do drewnianego domku. Ma dość zabawny żółty kolor. To nasza okoliczna kawiarnia - puściła jej oczko i wróciła pod drzwi. - Jeśli mogę coś zasugerować... Nie zamawiaj bananowego napoju, bo zginiesz marnie - zachichotała, opuszczając jej pokój. 

Mary poczuła się być lekko zaskoczona ostatnim zdaniem, ale w konsekwencji owinęła się płaszczem i grubym szalem, opuszczając pokój w hotelu. Upewniła się czy w jej niedużej torebce jest różdżka oraz kilka koron norweskich, a gdy wszystko było na miejscu, pędem pognała do wyjścia. 

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz