14.8K 633 404
                                    

Cichy szum wody gotującej się w czajniku elektrycznym był jedynym dźwiękiem, który zakłócał poranną ciszę panującą w kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cichy szum wody gotującej się w czajniku elektrycznym był jedynym dźwiękiem, który zakłócał poranną ciszę panującą w kuchni. Szczelnie zamknięte okna, wyłączone radio, wyciszony telefon. Nic poza tym cichym szumem nie wskazywało na to, że w pomieszczeniu znajdowała się jakakolwiek osoba korzystająca z niego. Cisza jednak była czymś, co właściciel owej kuchni sobie bardzo cenił.

Na jednym z drewnianych krzeseł przy oknie znajdowała się niska sylwetka chłopaka, który w skupieniu przeglądał materiały na swoje najbliższe zajęcia na uniwersytecie Tokijskim. Powolnym ruchem dłoni przeczesał on swoje różowe włosy nie odkrywając wzroku od zapisanych kartek przed sobą. Nagle w kuchni rozległo się ciche piknięcie, a szum z czajnika ustał. Chłopak szybko podniósł się i zalał herbatę znajdującą się w kubku termicznym czekającym obok czajnika. Z cichym westchnieniem wziął w jedną dłoń notatki, a w drugą parujący napój i udał się do przedpokoju. Jasne ściany i ciemne meble w tym miejscu tworzyły przyjemny dla oka kontrast, który sprawiał, że chłopak za każdym razem wchodząc tu uśmiechał się delikatnie. Czasami zastanawiał się nawet, czy nie woli tego urokliwego przedsionka swojego mieszkania od własnej sypialni, która zamknięta w czterech białych ścianach posiadała jedynie średnich rozmiarów futon z masą poduszek na nim. Uroki mieszkań w centrum miasta Tokio - wszechobecna ciasnota. Dla różowowłosego właściciela jednak nie było to wielkim problemem, bo mieszkał sam i ciasne pokoiki według niego tylko nadawały przytulności, która była idealna dla jednoosobowego najemcy. Chłopak zarzucił na swój błękitny sweter ramoneskę, a swoje stopy wcisnął w wygodne adidasy. Kubek termiczny ostrożnie umieścił w wiszącej przy drzwiach torbie, by w drodze na uczelnię móc go wyjąć i delektować się smakiem zielonej herbaty. Zerknął jeszcze tylko na swój telefon, by upewnić się ile czasu mu zostało do odjazdu metra, po czym szybko chwycił notatki, z których się uczył i opuścił swoje mieszkanie. Skacząc po dwa stopnie zbiegł po schodach, a następnie udał się ulicą w stronę metra. Tłok o tak wczesnej godzinie jaką była 8 rano nie był dla niego niczym nowym, więc sprawnie wymijał dziesiątki, jak nie setki, Japończyków, by w końcu dostać się do przystanku metra Roppongi. Widząc na rozpisce, że do odjazdu pozostała minuta ruszył biegiem i niemalże startował niewielką kobietę przepychając się obok niej w przejściu. Powinien był wyjąć swoją kartę do podróżowania, więc po fakcie pozostało mu mieć tylko nadzieję, że nikt z ochrony nie zauważył jego niecnego wybryku, a on uniknie konsekwencji. Dzięki temu jednak chłopak idealnie wczas zjawił się na peronie, ponieważ pojazd właśnie się zatrzymał, a z rozsuwanych drzwi wyszło kilkunastu ludzi. Chłopak wbiegł pośpiesznie do środka, by zająć siedzące miejsce, a gdy metro ruszyło postanowił ponownie powtórzyć swoje notatki, które cały ten czas znajdowały się w jego zaciśniętej dłoni. Do kompletu podróżującego studenta chłopakowi zabrakło jeszcze tylko słuchawek, więc odkręcił swój tułów w bok, by sięgnąć do torby na ramię... której tam nie było. Chłopak zaskoczony uniósł w górę brwi i pochylił głowę, chowając tym samym twarz za różowymi kosmykami. Zaczął w panice macać pustą przestrzeń obok siebie i robił to dobrą minutę nim w jego głowie pojawiło się nikłe wspomnienie torby wiszącej w przedsionku, która z powodu pośpiechu właściciela nie została wzięta. Chłopak wyprostował się i zacisnął dłonie w pięści układając je na swoich notatkach zajmujących kolanach. Wszystko by się zgadzało. Notatek nie schował, bo nie miał gdzie, a swojej karty do metra nie wziął, gdyż wraz z portfelem spoczywała w tym momencie na dnie torby. Po plecach chłopaka zaczął spływać zimny pot, gdy zdał sobie sprawę w jak kiepskiej sytuacji się znalazł. Jeśli jakiś ochroniarz go przyłapie to może pożegnać się ze swoim miesięcznym stypendium, które w całości pójdzie na mandat. Czekoladowe tęczówki studenta zaczęły bacznie badać każdego osobnika w swoim zasięgu próbując domyślić się, czy ktoś z nich mógłby być kanarem albo, co gorsza, policjantem. Udało mu się oblecieć czujnym wzrokiem kilka starszych pań z zakupami, mężczyznę w garniturze i walizką w ręku, wysokiego ciemnoskórego nastolatka z deską, oraz kilka innych młodych osób - zapewne także studentów. W pewnym momencie ciemne tęczówki chłopaka skrzyżowały się z oczami utkwionymi dokładnie w nim. Student rozchylił lekko swoje pełne usta i zacisnął mocniej palce czując jak paznokcie wbijają mu się we wnętrze dłoni. Dokładnie naprzeciwko niego siedział szczupły chłopak o czarnych włosach i młodziutkiej buzi. W bordowym berecie i dużym siwym płaszczu wyglądał nienagannie, czego nie można było powiedzieć o jego zachowaniu. Jego oczy bezwstydnie badały każdy element sylwetki chłopaka o różowych włosach, a kąciki bladych warg uniosły się lekko ku górze jakby uśmiechając do własnych myśli. Student skrzywił się na ten widok i odwrócił wzrok skrępowany tym odkryciem. Zaczął wystukiwać palcami bliżej nieokreślony rytm chcąc jakoś odciągnąć swoje myśli od chłopaka naprzeciwko. Kilka kolejnych minut było dla niego katorgą. Nie tylko strach przed konsekwencjami braku karty doskwierał chłopakowi, ale także palący wręcz wzrok osobnika naprzeciwko. Student spuścił głowę ukrywając twarz we włosach i spojrzał na swój telefon. Minęło ledwie kilka minut drogi, a przed nim było jeszcze co najmniej trzydzieści. Postanowił, że resztę swojej podróży spędzi na odliczaniu czasu, który wyświetlał mu się na tle tapety smartfona, którą było zabawne zdjęcie jego koreańskich przyjaciół w Busan.

Dwadzieścia osiem minut - chłopak naprzeciwko w końcu odwrócił wzrok, by zobaczyć coś na swoim telefonie. Prawdopodobnie zmieniał muzykę, bo jego słuchawki nauszne były tak głośne, że nawet do studenta dochodziły ciche, tłumione dźwięki. Zadziwiające, że jego bębenki uszne nie pękły już po minucie.

Dwadzieścia pięć minut - chłopak naprzeciwko ponownie powrócił spojrzeniem do speszonego studenta. Tym razem pochylił się i oparł łokcie na swoich kolanach bezwstydnie patrząc mu prosto w twarz. Włosy chłopaka przestały być jedyną różową rzeczą na nim - jego policzki okryły się rumieńcem o tym samym kolorze.

Dwadzieścia minut - bliżej centrum w końcu pojawiło się więcej ludzi i jakiś otyły Japończyk przysłonił pole widzenia chłopakowi naprzeciwko. Student odetchnął z ulgą w końcu nieco się odprężając i postanawiając zajrzeć do swoich notatek.

Szesnaście minut - student przyłapał się na tym, że jego wzrok od jakiegoś czasu spoczywał na widocznym boku chłopaka naprzeciwko. Odkrył, że jest on osobą bardzo szczupłą mimo, że pod warstwami ubrań nie jest to tak dobrze uwidocznione. Cienkie i kościste palce bruneta były wyeksponowane, a ciemne rurki ciasno owijały szczupłe łydki ukazując tym samym ową chudość. Ile on mógł mieć lat?

Dwanaście minut - tłok się zrobił ogromny, a do metra weszła starsza pani z laską. Chłopak naprzeciwko szybko się podniósł ustępując jej swojego miejsca. W pierwszej chwili student uznał to za szlachetny gest.

Jedenaście minut - owy brunet ustał dokładnie naprzeciwko studenta i posłał mu spojrzenie z góry. Różowowłosy chłopak prychnął i także wstał, bo nie miał zamiaru pozwolić temu dzieciakowi nad nim górować. Jak on mógł chociaż przez chwili myśleć o szlachetności tego człowieka.

Osiem minut - tłok jest niesamowity. Student ustał dokładnie naprzeciwko bruneta i zmierzył go szybkim spojrzeniem. Miał taki sam wzrost jak on, ale jego sylwetka była zdecydowanie szczuplejsza. Zapewne, w przeciwieństwie do niego, nic nie ćwiczył i nie dbał o siebie.

Siedem minut - brunet pozornie przypadkiem otarł się swoim ramieniem o klatkę piersiową studenta próbując utrzymać równowagę. W różowowłosym aż się coś zagotowało w tym momencie. Czy ten człowiek go prowokował i zapomniał o przestrzeni osobistej?

Pięć minut - student powoli miał już dość ciągłego zerkania to na telefon, to na bruneta. Chciał tylko stąd wyjść i nigdy więcej nie oglądać tej dziecięcej buzi, która wciąż skierowana była prosto na niego.

Dwie minuty - chłopak w końcu nie wytrzymał i szybciej przeszedł pod drzwi, gdy zobaczył jak brunet uśmiechnął się widząc tapetę na jego telefonie.

W momencie, gdy drzwi otworzyły się na właściwym przystanku to chłopak, z notatkami wygniecionymi od zaciskania w ręku, biegiem wręcz wydostał się z metra. Nie miał nawet zamiaru się oglądać, by sprawdzić, czy ten dziwny chłopak wyszedł za nim. Mimo to jednak stojąc już na ruchomych schodach, ciekawość wzięła górę, bo zerknął za siebie, ale owego bruneta z metra nigdzie nie dostrzegł. Westchnął z ulgą i szeroko się uśmiechając ruszył w stronę swojego uniwersytetu. Wyszedł na zewnątrz i spokojnym już krokiem udał się wzdłuż alei drzew wiśniowych, otulany przyjemnym, jesiennym wiatrem. Podróż bez karty i z dziwnym chłopakiem naprzeciwko zdecydowanie zaliczała się do jego najgorszych w Japonii. Co jednak było to minęło i chłopak westchnął z ulgą, że więcej nie ujrzy tego czarnowłosego osobnika.

Wtedy jednak chłopak jeszcze nie wiedział, że zapomniana karta i dziwny mężczyzna z młodą twarzą właśnie rozpoczęli roller coaster w jego spokojnym dotychczas życiu.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Metro  | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz