-Nie pojawił się dziś. Myślisz, że coś mu się stało? - zapytał Jimin, gdy szedł szybkim krokiem u boku Taehyunga w stronę, która zdecydowanie nie kierowała się ku uczelni.
Wiatr wiał dziś niesamowicie mocno, a temperatura była dużo niższa niż dotychczas, przez co Jimin musiał otulić się grubym szalikiem spod którego wystawały tylko oczka i zaczerwieniony nos. Jego lico było notorycznie targane zimnymi podmuchami, a blade dłonie ukryte pod pachami kurtki nie odczuwały nawet namiastki ciepła. Taehyung, idący żwawo obok, wcale nie wyglądał lepiej z grubą żarówiastą czapką na głowie nałożoną aż na linię brwi i brodą ukrytą w kołnierzu płaszcza. Przez tę pogodę Tokyo zdawało się być smętniejsze i nieco cichsze, a ciemne niebo odzwierciedlało wspaniale pochmurne nastroje mieszkańców. Głośne rozmowy Japończyków zostały zastąpione przez huk wiatru, a szczekanie psów zniknęło na rzecz szumu suchych liści na drzewach. Całe miasto zdawało się być wyprane z kolorów jak wieloletnia, znoszona koszula, gdy dwójka studentów podążała uliczką do kawiarni przy Uniwersytecie stawiając kolejne kroki na równych płytkach. Nawet barwne dotychczas billboardy zdawały się być wypłowiałe, a na tle całego krajobrazu jedyną wciąż barwną rzeczą była jaskrawo-różowa czapka Taehyunga.
-Serio, ten koleś ci nieźle zakręcił w głowie. - mruknął Taehyung i posłał towarzyszowi rozbawione spojrzenie. - Weź, bo pomyślę, że się zakochałeś.
-Nie bądź obrzydliwy, Tae! - obruszył się Jimin, a głos przybrał wyższą barwę niż zazwyczaj. Jego różowe pukle podskoczyły na czole, gdy ten udał, że się wzdryga, a szalik nieco zsunął się z twarzy wpuszczając porcję zimna na usta chłopaka.
Yoongi był kimś, kto rozłożył sobie posłanie w głowie Jimina i nie dało się temu zaprzeczyć, ale student jednocześnie był pewny, że nie czuł nic w stosunku do tego zadziwiającego bruneta. Taehyung jednak nie omieszkał zrobić sobie żartu z zakochania, co było nieodłącznym elementem każdej rozmowy z nim na czyjś temat. Chłopak uwielbiał zarzucać ludziom nieistniejące uczucia, by potem ze śmiechem podziwiać ich wystraszone reakcje. Teraz jednak naburmuszona mina Jimina sprawiła, że niczym zganiony pies za pogryzienie kapcia, wydął wargi w geście przeprosin.
-Dobra dobra, ale chociaż przestań o nim tyle trajkotać cały czas. - powiedział Tae i długimi palcami machnął przy twarzy Jimina chcąc w ten sposób zwizualizować odganianie natarczywego tematu.
Chłopak z szalikiem zsuniętym już całkiem z twarzy tylko westchnął w odpowiedzi kręcąc głową. Obaj w końcu dotarli pod szklane drzwi kawiarni, do której urządzili sobie wycieczkę. Nad ich głowami widniał neon z radosnymi mochi i kawałkami ciast, który w pochmurny dzień szczycił się jedynym, zaraz po czapce studenta, kolorowym elementem w okolicy.
Dziś obaj chłopcy przyjechali z domu Jimina na uczelnię metrem, które na całe szczęście już działało. Taehyung stwierdził ostatnio, że pogada z nieznajomym i głównie dlatego ponownie nocował u przyjaciela, ale jak się okazało było to zbędne, bo dziwak o kruczoczarnych włosach się nie pojawił. Dwójka przyjaciół siedziała więc całą drogę metrem ramię w ramię i słuchała wspólnie muzyki. Jiminowi cały ten czas w jakiś dziwny sposób doskwierał brak tych ciemnych tęczówek, które byłyby w niego wpatrzone. Oczywiście, że Suga mu się nie podobał - przecież to facet. Mimo to chłopak czuł się jak Dunkin bez Donuts. Czyżby aż tak się przyzwyczaił do kogoś, kogo praktycznie nie znał?
-Suga to była ta jego ksywka? - zagadnął nagle Taehyung, gdy dwójka przyjaciół siedziała już w kawiarni bez kurtek i z kubkami pełnymi ciepłych napojów wewnątrz.
Jimin uniósł na niego wzrok z nieskrywanym zaskoczeniem. Jego drobne dłonie złapały za biały kubek z gorącym kakao, gdy ten badał twarz przyjaciela chcąc znaleźć intencję tego pytania. Przystojna buzia Taehyunga jednak nie wyrażała nic poza ciekawością, a ciemne sarnie oczka patrzyły wyczekująco.
CZYTASZ
Metro | Yoonmin
FanfictionHistoria o tym, jak dwójka pasażerów tego samego metra zaczęła dostrzegać siebie nawzajem.