Sen jak na złość nie przychodził, pozostawiając Jimina w tym nieprzyjemnym stanie, gdy nie był już w stanie się ruszyć, lecz wciąż nie mógł całkowicie odpłynąć. Wraz z gipsem zawitały u niego problemy ze snem - ból w stopie utrudniał odpoczynek - lecz po raz pierwszy nie był w stanie zmrużyć oka przez całą noc. Leżał, a każda pozycja jaką przybierał była niewygodna, przeszkadzało mu wszystko od gipsu, po zawijającą się kołdrę w poszewce. Co gorsza, Jimin doskonale zdawał sobie sprawę co wywoływało u niego taki stan rzeczy - cały ten czas miał w głowie Yoongiego. Jego dłonie mrowiły, gdy myślał o dotyku. Znał już przecież ręce Sugi, trzymali się za nie, gdy szli ciemnym korytarzem szkoły muzycznej, ale to ostatnie splecenie ze sobą palców sprawiło, że odkrywał to wszystko na nowo, czuł się inaczej. Jego usta bezwiednie się rozchylaly i łapczywie chwytały powietrze, gdy w głowie pojawiał się obraz kształtnych warg przyjaciela. Miał już z nimi kilkukrotnie styczność, a każda kolejna była o jeden poziom wyżej, intymniej - myślenie o tym dodatkowo pobudzało krążenie krwi w jego i tak już buzujących żyłach. Jimin nie miał pojęcia dlaczego tak się czuł i tak bardzo emocjonalnie przeżywał to wszystko. Nie, kłamał. Domyślał się dlaczego tak było, ale nie chciał tego przed sobą w żaden sposób przyznać. Nie mógł przepuścić przez swój umysł nasuwającej się cichutko odpowiedzi, więc wszystko zrzucił do stwierdzenia bratnia dusza. Właśnie z tą myślą został wybudzony głuchym trzaśnięciem szafki w kuchni. Poderwał się z miejsca, od razu siadając, i rozejrzał zdezorientowany. Na komodzie dostrzegł różowy kanken, do połowy rozsunięty, a w przedpokoju, którego część widział z kanapy dostrzegł małą żółtą bomberkę. Jego zaspane oczy kleiły się z każdym mrugnięciem, odmawiając niemo ponownemu otworzeniu, więc chłopak potarł je dłońmi, ziewając przeciągle. Musiał ostatecznie usnąć nad ranem skoro teraz czuł się jakby ktoś go do połowy przeżuł po czym wypluł.
-Ari? - zawołał, a jego głos ledwo był słyszalny przez poranną chrypę, jednak dostatecznie głośny by przyjaciółka usłyszała.
- Wstałeś w końcu! - zawołała radośnie, wystawiając głowę z kuchni. W ręku trzymała książkę, zapewne jedną z tych, które mu tutaj zostawiła w poprzednim tygodniu.
- Nie jesteś na zajęciach?
Brwi dziewczyny ściągnęły się nieco na to pytanie, by po chwili unieść się, gdy ich posiadaczka się szeroko uśmiechnęła.
- Byłam! Jest siedemnasta, Jimin. - wyjaśniła i roześmiała się widząc skonsternowaną minę przyjaciela.
Stopa chłopaka ostrożnie zsunęła się na podłogę, a w ślad za nią masywny gips. Faktycznie, jak zerknął na okno to pochmurne niebo było dość ciemne, zapewne właśnie gdzieś tam ukryte za nim słońce właśnie zachodziło. Jimin wziął w dłonie kule i podniósł się, krzywiąc przy tym na ból, gdy krew zaczęła spływać do stopy. Obiecał sobie w duchu, że już nigdy sobie niczego nie złamie, bo nie miał zamiaru przeżywać tego wszystkiego jeszcze raz.
- Przyniosłaś coś do jedzenia? Kurcze, mogłaś mnie obudzić to byś nie siedziała tak samotnie. - westchnął Jimin, gdy powoli przemieszczał się w stronę kuchni. Miał nadzieję, że Ari nic nie przyniosła, bo jego lodówka mogłaby tego nie przetrwać.
Przyjaciółka zrobiła mu miejsce w przejściu i podeszła do stoliczka, o który się oparła. Jimin dostrzegł na nim rozłożone notatki i kawę - zapewne planowała się uczyć nim ostatecznie chwyciła za jedną z książek, które były milion razy atrakcyjniejszym pomysłem na spędzanie czasu.
- Odgrzalam ci obiad z tego, co było w lodówce. - oznajmiła, zbierając notatki z blatu, by odłożyć je gdzieś w kąt. - Yoongi miał rację, że jest pełna jedzenia. - dodała luźno, a spojrzenie studenta zrobiło się dużo czujniejsze na wspomnienie o pianiście.
CZYTASZ
Metro | Yoonmin
FanfictionHistoria o tym, jak dwójka pasażerów tego samego metra zaczęła dostrzegać siebie nawzajem.