四十ー

3.3K 325 373
                                    

Gdy tylko boczne drzwi od teatru się otworzyły to Yoongi prędko przez nie przeszedł, ciągnąc za sobą Jimina. Ich twarze w mgnieniu oka okrył lekki deszcz, który już od kilku godzin nieustannie skapywał z nieba. Starszy z przyjaciół nie zwrócił na to początkowo uwagi, niezmiennie zmierzając w sobie znanym kierunku, lecz szybko się zreflektował, zatrzymując na chodniku i odwracając głowę na drugiego, który wciąż za nim szedł. Przekierował ich nieco w bok, by przed kolejnymi kroplami osłaniało ich nieduże drzewo stojące na krótkim pasie trawy oddzielającym ich od asfaltu.

- Nie chcę byś zmoknął - mruknął Suga, zaciskając lekko usta, po których skapywaly delikatne krople deszczu. Jego ułożone włosy powoli traciły swoją sprężystość i stopniowo z każdą chwilą przylegały do głowy coraz bardziej pod naporem wilgoci.

- Mam to, więc nie martw się - odpowiedział mu Jimin, wyciągając w górę dłoń, gdzie powinna znajdować się jego żółta parasolka. Ku jego zdziwieniu dłoń była pusta, a żadna gumka od parasolkowej rączki nie zwisała na wysokości nadgarstka. Uniósł kącik ust ku górze, myśląc nad tym, że jak zwykle musiał wyjść na głupka przed Yoongim.

Suga ze skupieniem podążył oczami zroszonymi czarnym cieniem do powiek za dłonią Jimina, która niepewnie wisiała w powietrzu, zdecydowanie nie trzymając żadnej parasolki, płaszcza przeciwdeszczowego czy chociaż torebki foliowej.

- Mam wrażenie, że to może nie uchronić cię przed deszczem - powiedział poważnie, przenosząc czujne spojrzenie na twarz przyjaciela. - Dam ci swoją marynarkę to narzucisz ją sobie na głowę - dodał po chwili i zaczął zdejmować wspomniany materiał z ramion.

Dłonie Jimina szybko chwyciły te jego, zatrzymując w miejscu, a sam chłopak pokręcił głową w zaprzeczeniu, przyglądając się przyjacielowi z rosnącą niepewnością. Ciężko było mu zachować racjonalność, gdy Suga wyglądał tak zniewalająco w swoim stroju koncertowym, w dodatku z uroczymi policzkami skropionymi deszczem i wzrokiem rozbieganym zdecydowanie bardziej niż zwykle.

- Skoro ty możesz zmoczyć włosy to ja również, Hyung - mruknął do niego, odwracając się na pięcie, by ruszyć dalej w drogę. Zabrzmiał bardzo cool i był z tego dumny.

Yoongi nie wydawał się być z tego zadowolony, ale posłusznie ruszył wraz z przyjacielem, marszcząc nieznacznie brwi i co chwila spoglądając na niego z kamiennym wyrazem twarzy. Deszcz na całe szczęście zelżał przez czas koncertu, bo teraz przypominał raczej mżawkę niż coś, co przyprawiłoby człowieka o zapalenie płuc. Wciąż jednak pozostawał mokrym opadem z nieba, który regularnie osiadał na włosach, twarzy i ubraniach. Jimin uniósł na chwilę swoje zaróżowione policzki ku ciemnym kłębom chmur, by mieć pewność, że jakiekolwiek pozostałości po jego wcześniejszych łzach zostaną zmyte i zapomniane. Nie chciał wyjść na słabego i rozemocjonowanego , chociaż najwidoczniej właśnie taki był, co jawnie ukazała jego niedawna reakcja na moją różową ciszę. Podniósł dłoń i dosięgnął do swoich włosów, by zaczesać je do tylu, skoro i tak były przemoczone i nie chciały dłużej opadać uroczymi puklami na jego czoło. Wtedy właśnie pojął, że różowy faktycznie mógł się odnosić do niego i jego dość charakterystycznych włosów. Spojrzał prędko na Yoongiego, który patrzył przed siebie, co jakiś czas mrużąc oczy, gdy niesforne krople opadały mu na rzęsy. Nie zasługiwał na kogoś tak wspaniałego jak ten pianista, który komponował specjalnie dla niego utwory, oddawał swój wolny czas i odsłaniał powoli swoje piękne oblicze.

Suga po jakimś czasie dostrzegł, że był obserwowany, bo również uniósł głowę na swojego towarzysza i zwolnił nieco kroku, by intensywniej mu się przyjrzeć.

- Tak, Jimin?

- Ja... - Park uśmiechnął się nieco, siląc się, by nie uciec nigdzie wzrokiem. - Myślałem po prostu o tym, że jesteś wspaniałą osobą - powiedział wprost.

Metro  | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz