四十

3.2K 317 422
                                    

A/n: dla lepszych doświadczeń w nawiasach pojawią się tytuły utworów, które są bądź przypominają te, które zagrał Yoongi. Cieplutko polecam ich posłuchać w tle.

Strugi deszczu pokrywały Tokio, zalewając je oraz przyozdabiając odbitym blaskiem lamp miasta, dając jednocześnie piękny widok jak i zirytowanie. Tego dnia nikomu nie widziało się zmoknięcie, a już szczególnie Jiminowi, który ubrany w srebrną marynarkę i spodnie od garnituru szedł wzdłuż ulicy do teatru, który został przeznaczony na występy studentów, którzy kończyli właśnie trzeci rok. Żółta parasolka może i chroniła względnie ramiona chłopaka, lecz jego buty już dawno zostały skąpane w licznych kałużach, nie szczędząc sobie przemoczenia aż do skarpetek. Z westchnieniem ulgi wszedł pod zadaszenie sporych rozmiarów teatru, gdzie już na niego czekał Jungkook - zroszony deszczem i słabym wiatrem, co od razu można było poznać po przyklapniętych włosach i mokrych kropelkach na garniturze. Wyglądał jednak na całkowicie szczęśliwego, uśmiechał się od ucha do ucha i już z daleka wymachiwał w stronę Jimina ręką, nie mogąc doczekać się spotkania.

- Wow, Jungkook, ale się wystroiłeś - zauważył od razu Park, mierząc wzrokiem swojego przyjaciela.

Ubrany był w czarny garnitur, z czarną koszulą i czarnym rozwiniętym krawatem, przez co sprawiał wrażenie dojrzalszego i poważniejszego niż był zazwyczaj. Dumnie pokiwał głową na ten komplement, poszerzając swój niegasnący uśmiech.

- Ty też dziś sobie nie żałowałeś, co? Czadowa marynarka - odpowiedział Jeon, łapiąc za kraniec lekko lśniącego materiału i poruszając nim lekko, by zobaczyć jak delikatnie odbijal światła teatru przez swe srebrne nitki.

- W końcu to wyjątkowa okazja, no nie? - Jimin uśmiechnął się niepewnie, bo na myśl o tym, że odbywał się dziś występ Yoongiego jego serce niebezpiecznie przyspieszało, a ręce nerwowo się ze sobą splatały.

- W środku siedzi już Hoseok.

- Przyszedł? - zdziwił się Jimin.

Jungkook pokiwał głową i otworzył drzwi wejściowe, przepuszczając w nich swojego przyjaciela, który próbował w tym czasie złożyć swoją parasolkę.

- Pisał mi o tym wczoraj, że się wybiera i będzie siedział przy nas. Zajął nawet już miejsca, ale ja wolałem postać na dworze, bo... chyba się po prostu trochę stresuję. - chłopak wpadł w ewidentny słowotok z nerwów, co wyglądało rozczulająco, gdy tak wodził wszędzie wzrokiem nie wiedząc co ze sobą począć, a jednocześnie nie sciągał z ust uśmiechu. - To nie mój koncert, a przeżywam go pewnie gorzej niż sam Senpai... Hyung - poprawił się szybko.

- Też się stresuję, więc jesteśmy w tym razem - mruknął Jimin, idąc w stronę auli wielkim korytarzem pełnym plakatów i kolumn.

Nie miał czasu rozejrzeć się po miejscu, w którym się znajdował, bo cała jego głowa zaprzątnięta była myślami o Yoongim. Czemu tak go to stresowało jakby miało się wydarzyć coś więcej niż występ na fortepianie? Półświadomie przywitał się z Hoseokiem i zajął miejsce siedzące, a zaraz obok siebie wyczuł obecność Jungkooka. To miejsce było sporo większe niż to, w którym odbywał się koncert pół roku temu, więc i liczba osób wzrosła. W głowie Jimina od razu odżyły wspomnienia tamtych dni, gdy wszystko było tak inne, proste, chociaż już wtedy uważał, że działo się zbyt wiele. Zastanowił się nad tym, czy już wtedy czuł coś więcej do Yoongiego, czy nadal utrzymywała go jedynie fascynacja poznania. Przeszedł go dreszcz na myśl o tym jak po udanym występie się przytulili, jak głębokim to doznaniem dla niego było i jak wiele namieszało w jego sercu - zdecydowanie wtedy już musiało się coś narodzić. Dłonie Jimina powędrowały do jego klatki piersiowej, gdzie docisnęły się, by poczuć przez koszulę szybkie bicie serca.

Metro  | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz