Ari. Jungkook. Taehyung. Yoongi. Nikt z nich nie odpisywał Jiminowi już drugi dzień, gdy ten niemal nieustannie chwytał w dłoń telefon, by upewnić się, czy nie przegapił jakiegoś powiadomienia. Za każdym razem z zawodem odkrywał, że jego smartfon zawzięcie milczał poza nielicznymi wiadomościami od Hoseoka, który również wysyłał zapytania o to, dlaczego tym razem Taehyung się przestał odzywać.
Chłopak z posępną miną spojrzał w stronę okna znajdującego się w kuchni i zmrużył oczy, gdy ostre promienie letniego słońca skąpały jego rogówki w swoim blasku. Był zirytowany, więc piękna pogoda tylko dodatkowo napawała go negatywną energią. Oczywiście za cały zły nastrój mógł obwiniać tylko i wyłącznie siebie, więc co jakiś czas burczał pod nosem zapewnienia o swojej głupocie, gdy po raz kolejny dostrzegał brak powiadomień.
Jego znużony wzrok napotkał w bloku naprzeciwko sąsiada, który paląc papierosa zerkał na niego z zaciekawieniem. Najwidoczniej dziwny młody mężczyzna lubujący się w wyglądaniu przez okno kuchenne był najlepszym widokiem na jaki można było się natknąć z rana w tej okolicy. Jimin nie zdążył nawet się lekko skłonić w gescie przywitania, bo starszy pan zrobił to pierwszy, wypuszczając jednocześnie spomiędzy swoich ust sporych rozmiarów kłąb dymu. Czasami Park zastanawiał się czy był widoczny dla niego również ze swojego salonu, gdzie okna wychodziły na tę samą stronę, a zasłony często pozostawały zapomniane w rogach pomieszczenia, gdy ich właścicielowi nie chciało się unieść leniwego tyłka, by zrobić z nich pożytek po zajściu słońca.
W tej chwili jednak nie był to temat odpowiedni, bo ważniejszym tematem był nikt inny jak Yoongi. Ten wspaniały pianista - którego dwa dni temu pozostawił bez odpowiedzi, chociaż był adresatem wyznania piękniejszego niż w niejednym filmie - wciąż siedział w jego głowie, ciele, sercu. Było mu źle z tym, że tak go potraktował, więc zaraz po powrocie do domu napisał do Taehyunga prosząc o spotkanie, by obgadali bardzo ważną rzecz. Nie dostał na to od razu odpowiedzi, ale było to zrozumiałe, bo przecież przyjaciel uczył się na zaliczenie ze swojego fakultetu, jednak minął kolejny dzień, a wiadomość od Parka widniała wyświetlona. Kolejna także. I kilka następnych również. Właśnie w tak ważnym momencie Taehyung umyślił sobie, że będzie ignorować swojego przyjaciela.
Powoli Jimin zaczynał czuć presję czasu, chociaż ufając słowom Yoongiego wciąż mieli go sporo. Chciał mieć już wszystko wyjaśnione, szczególnie z Taehyungiem, więc męczyła go cisza z jego strony z każdą godziną coraz bardziej. Rano, gdy obudził się z koszmarnym bólem głowy po litrach łez, które wylał poprzedniego wieczoru, próbował skontaktować się z Ari, gdyż od jej wyjścia w środku występu również nie wiedział co się u niej działo. W tym przypadku dostał pośrednio odpowiedź na swoje próby rozmowy, bo dostrzegł w jej statusie, że bierze kilka dni przerwy od social mediów by przemyśleć jakieś sprawy. Jimin chciałby jej w tym pomóc, towarzyszyć i wspierać, ale bez najmniejszego słowa od niej przecież nie mógł nic więcej zrobić.
Ostatnim, z którym próbował uzyskać jakikolwiek kontakt był Jungkook - ten, który najpewniej od samego początku o wszystkim wiedział i który był teraz jedynym ratunkiem dla Jimina. Tylko on mógł powiedzieć Yoongiemu cokolwiek, by ten go posłuchał, a jednocześnie wiedział o nim najwiecej, znał jego zachowania i złożony charakter. Poza tym obiecał Parkowi spotkać się z nim i wyznać prawdę o chorobie pianisty po koncercie.
Czy Jimin obawiał się tego, co mógłby usłyszeć? Potwornie, bo mając jedynie kilka poszlak i przypadkowych informacji mógł spekulować niemal najgorsze możliwe scenariusze. Czy to zmieniało cokolwiek względem jego uczuć do Yoongiego? Nie, dalej był pewny, że chciałby mieć go blisko swojego serca nieważne co by się działo. Nawet nie wiedział kiedy jego własne uczucia eskalowały do takich rozmiarów, wypełniając całe jego ciało po same koniuszki palców barwnym ciepłem.
CZYTASZ
Metro | Yoonmin
FanfictionHistoria o tym, jak dwójka pasażerów tego samego metra zaczęła dostrzegać siebie nawzajem.