Rozdział VIII - ,,Dowiem się prawdy!"

2.4K 155 15
                                    

-Właściwie to profesor Lupin nie jest wcale taki zły, jak mówicie. - szłam z bliźniakami głównym korytarzem lecz po chwili skręciliśmy w ten mniej zatłoczony by trochę odetchnąć od szkolnych tłumów.

-Potrafi być..

-..miły.

-Kiedy spotykam się z nim po lekcjach i ćwiczymy razem zaklęcie Patronusa jest zupełnie inny. Bardziej wyluzowany, częściej się śmieje i żartuje, opowiada mi też o dawnych czasach. Miło się tego słucha.

Dodałabym od siebie coś jeszcze, ale nagle gdzieś w dole brzucha poczułam ukłucie, a potem mocne zderzenie i zbolały jęk.

-Wszystko w porządku? - usłyszałam głos bliźniaków, lecz przed oczami tańczyły mi czarne mroczki. Lecz dobrze znany mi chórek nie był zwrócony w moją stronę. - mocno przywaliłaś.

-Gdyby nie wy prawdopodobnie zabiłabym się, a tak to mam stłuczoną rękę - otrząsnęłam się i podeszłam do bliźniaków przepychając się. Moim oczom ukazała się nie zbyt wysoka blondynka ubrana w sweterek i zwykłą spódnicę. Nic wielkiego jeśli miałabym ją oceniać po ubiorze.

-Pomożemy ci dojść do skrzydła szpitalnego.

-Bardzo wam dziękuję. - uśmiechnęła się do nich życzliwie tym samym powodując ich lekkie westchnienie.

-A co z... - nie dokończyłam.

-Widzimy się później Alex! - nawet nie odwrócili się w moją stronę tylko szli z tą landryną.

-Przy okazji nazywam się Ashley. - bliźniacy odeszli wraz z blondynką w stronę skrzydła szpitalnego, a ja próbowałam jeszcze raz odtworzyć sobie tą sytuację w głowie i jeszcze raz...

Była całkiem ładna, miała piękne blond włosy falujące przy każdym ruchu głowy oraz miłą dla wzroku figurę.

Zgrzytnęłam zębami i otrzepałam swoją szatę. Może i mnie przydałaby się drobna zmiana i coś innego zamiast zwykłej kitki i szaty.

Nie wątpliwe było jednak to, że dziewczyna miała na swoim swetrze godło Slytherinu.

-Ashley. - prychnęłam pod nosem siedząc w pokoju wspólnym. - jak ona mogła się dostać do Slytherinu.

-Coś mówiłaś? - spytał Harry siedzący obok mnie. - wydajesz się spięta.

-Nic wielkiego.

-Chyba nie jesteś zazdrosna o...

-Daj spokój. - zacisnęłam mocniej szczękę i starałam się nie popaść w bezsensowną dyskusję.

Na szczęście Hermiona była po mojej stronie, komentując nową towarzyszkę bliźniaków prychnięciem, a zaraz potem nawet trochę krytykując ją po tym jak Ron i Harry cicho wzdychali na jej widok.

-Animag... - Hermiona mruknęła przykuwając tym samym moją uwagę.

-Co, animag? - dosiadłam się bliżej niej.

-Och, mieliśmy o tym ze Snape'em. Uważam, że Black może nie działać w pojedynkę albo mieć kogoś kto może być animagiem. Wątpię aby on sam mógł nabyć takiej umiejętności. W końcu w Azkabanie nie miał jak tego zrobić.

-To dość trudne do opanowania, do tego trzeba mieć dar.. no i .. - zmarszczyłam brwi. - naprawdę myślicie, że on może być winny?

-A ty tak nie sądzisz? - odezwał się Harry piorunując mnie wzrokiem. - to morderca, a jego najnowszym celem jestem ja.

-Nie rozumiecie, że to mógł być spisek? Może chciał go ktoś wrobić? Po co miał być zabijać swojego najlepszego przyjaciela? Ponoć w Hogwarcie byli nierozłączni. - to wszystko nie trzymało się kupy.

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz