Być może jestem rozchwiana emocjonalnie i lekko stuknięta, tak jak zawsze śmiał się ze mnie mój ojciec, ponieważ jeszcze niedawno stałam zalana łzami, a teraz śmieje się w najlepsze.
Kwadrans potem atmosfera zdecydowanie się rozluźniła, a ja właśnie opowiadałam jedną z wielu historii z Harrym.
Moja wcześniejsza złość wyparowała.
Wierzyłam mu. Rozumiałam, że zabłądził lecz w porę otrząsnął się i udało mu się, a nawet jeśli zrobił coś złego to zdążył już dawno spłacić dług.
-I naprawdę przejmujesz się jakimś Potterem?- od kwadransa mój własny ojciec nabijał się ze mnie. - urodzona z ciebie Puchonka.
-Stereotypy - wywróciłam oczami. -nie ocenia się książki po okładce.
-Co masz na myśli?
-Powiedziałeś, że Puchoni histeryzują.
-A nie? - parsknął.
-Są bardzo uczciwi, koleżeńscy, sprawiedliwi. - wyliczyłam na palcach. - wierni...
- I nie opanowani emocjonalnie. Łatwo się załamują, histeryzują i wpadają w panikę.
-W takim razie co byś zrobił gdybym trafiła do Hufflepufu?
-Cóż... być może publicznie nie miałbym córki. - otworzyłam szeroko usta w geście udawanego oburzenia. Zachichotał widząc moją reakcję.
-Przyznaj się, że wolałbyś abym była w Slytherinie.
-Ale to oczywiste, że bym wolał. - parsknął.
-Niby czemu?
-Wiedziałbym z kim się zadajesz i miałbym cię na oku.
-Przeszkadzają ci moi przyjaciele?
-Nie zbyt za nimi przepadam.
-Dlaczego?
-Irytują mnie.
-Niby czym?
-Swoją głupotą i lekkomyślnością. - przewrócił oczami.
-Za to Slyherin to dom mądrości, roztropności i spokoju, nieprawdaż? - powiedziałam z ironią, przypominając sobie liczne bójki i spory o głupoty.
-Ten zaszczyt powinniśmy chyba nadać Gryfonom. Wzór do naśladowania. Gotowi umrzeć nawet za swój honor lub gotowi bronić go nawet do krwi.
-I tak większą liczbę sporów wywołuje Slytherin.
-Ponieważ Gryffindor go podjudza.
-Wcale, że nie!
-Tak, a czy przypadkiem teraz nie kłócimy się, ponieważ pewna Gryfonka broni swojego honoru? - spojrzał na mnie podnosząc jedną brew w charakterystyczny sposób.
-Bardzo śmieszne. - burknęłam. Rozejrzałam się po pracowni zatrzymując oczy na zegarze.
-Rany to już po dwudziestej! - westchnęłam. - jeszcze przez ciebie dostanę szlaban albo ujemne punkty.
-Teoretycznie ja mógłbym ci odjąć punkty...-Nie zrobisz tego, ponieważ jestem jedyną osobą, która z tobą wytrzymuje.
-W sumie masz rację. - przez chwilę się uśmiechał lecz potem zmarszczył brwi i surowo na mnie popatrzył.
Limit uprzejmości został wyczerpany na długi czas.
Kiwnęłam mu głową wychodząc na korytarz. W jego pracowni było zawsze ciepło i przytulnie lecz na zewnątrz panował chłód.
CZYTASZ
Madame Snape | córka Snape'a.
Fanfic,,Wiem Severusie, że się spóźnisz, że nie dojdziesz na czas, wiem,że chciałeś dobrze, ale teraz musisz bronić kogoś innego. Aleksandra Snape, to twoja córka. Zapewne zobaczyłeś już podobieństwo, a jeśli nie to na pewno zwróciłeś uwagę na oczy. Nie w...