Pewnym krokiem stanęłam przed gabinetem i zapukałam do niego. Cichy głos pozwolił mi wejść do środka.
-Profesorze Lupin, chciał mnie pan widzieć?
-Tak. Właściwie to chciałem cię przeprosić i podziękować ci. Jak dobrze wiesz muszę opuścić Hogwart.
-Za co, profesorze? - zmarszczyłam brwi. Nie byłam jednak wcale zdziwiona jego wyjazdem.
-Jaki tam profesor. - machnął ręką i lekko się uśmiechnął. - chciałem przeprosić za to, że was naraziłem, że musieliście mocno kombinować aby nie wpaść w większe kłopoty. A podziękować, że nie dałaś szansę Syriuszowi. Jednocześnie nie powinienem był tego pochwalić, ponieważ poznaliście się poza terenem Hogwartu, którego nie powinnaś przekraczać. Mimo wszystko starałaś się pomóc i być może dzięki tobie Black zostanie chodź trochę oczyszczony z zarzutów. Dyrektor powiedział, że zrobi co w jego mocy. Co nie zmienia faktu, że sama moja... przypadłość naraziła wasze życia.
-To nic. - machnęłam ręką i uśmiechnęłam się ciepło w jego kierunku. - twoja przypadłość nie czyni z ciebie potwora, jesteś dobrym człowiekiem.
-Żałuję, że nie mogłem spędzić z tobą więcej czasu. To dla ciebie. - podał mi list do ręki - Przeczytaj go wtedy, kiedy będziesz miała czas. Najlepiej przy tacie. - przytulił mnie i byłam pewna, że było to pożegnanie.
-Czy to znaczy, że już więcej się nie zobaczymy? - Lupin wolno pokiwał głową.
-Jestem pewny, że więcej niż raz będziemy mieć okazje porozmawiać. Być może kiedyś staniemy w jednej walce.
-Naprawdę nie da się jej uniknąć?
-Jeśli ktoś za wszelką cenę chce zdobyć władzę, wtedy trzeba walczyć. Niekoniecznie o własne dobro, ale o dobro tych, którzy nawet nie znają powodu rozlewu krwi. - westchnął, a wszystkie jego rzeczy znalazły się w małej walizce.
-To list dla Harry'ego. Do zobaczenia Alex. - skinął jeszcze raz w moim kierunku głową i wyszedł zostawiając mnie z gonitwą myśli samą w pustym pomieszczeniu.
Pospieszenie schowałam listy i dopiero po dłuższym czasie wyszłam również z sali kierując się na boisko.
Sparring zakończył się naszą wygraną. Slytherin co prawda był bliski zwycięstwo, ponieważ w momencie w którym miał złapać znicz z nieba błysnął olbrzymi piorun powodując, że paru graczy pospadało ze strachu z mioteł.
Ślizgoni nie byliby sobą gdyby nie wytknęli nam tego i nie zwalili winy za to na nas. Gryffindor jednak miał podwójny powód do świętowania.
Jane chichotała z tego powodu, ponieważ jej zdaniem był to naprawdę zabawny widok. Być może byłaby w gorszym nastroju kiedy zawodnicy byliby nieco wyżej na miotłach, a ich upadek zakończyłby się złamaniem kilku kości. Obyło się jednak bez takich.
Z okazji podwójnej wygranej w Pokoju Wspólnym miała zostać zorganizowana impreza, na którą wstęp miał każdy. Nawet profesor McGongall po długich namowach bliźniaków zapowiedziała, że przyjdzie.
Jane i Nick również powiedzieli, że się zjawią. Krukon od razu udał się z nami lecz Ślizgonka zapowiedziała, że chce się nieco poprawić i niedługo do nas dołączy. Ginny i Hermiona poparły jej pomysł i również zniknęły w Dormitorium.
Ron i bliźniacy zabrali Nicka gdzieś zapewne chcąc zobaczyć jak Krukon poradzi sobie z większą dawką alkoholu.
Ja natomiast wykorzystałam to, że Potter chwilowo był ze mną sam. Dobrze wiem, że za moment to się zmieni i chłopak zostanie zabrany do świętowania.
CZYTASZ
Madame Snape | córka Snape'a.
Fanfiction,,Wiem Severusie, że się spóźnisz, że nie dojdziesz na czas, wiem,że chciałeś dobrze, ale teraz musisz bronić kogoś innego. Aleksandra Snape, to twoja córka. Zapewne zobaczyłeś już podobieństwo, a jeśli nie to na pewno zwróciłeś uwagę na oczy. Nie w...