Rozdział XV - ,,Obiecuję, że będzie lepiej niż było"

2.2K 134 15
                                    

autorka



Severus Snape powoli starał się nie popaść w panikę. Tracił już nadzieje, że kiedykolwiek spojrzy w oczy swojej córki. Siedział już przy niej 3 dni, a z każdym dniem wydawało mu się, że ona jest coraz bliżej spotkania z Lily.

Przed swoimi oczami przywoływał ponure myśli, widział zapłakaną Molly, cichych Weasley'ów, Pottera obwiniającego go o to. 

Nie, nie, nie.

Poderwał się na równe nogi, które lekko się pod nim ugięły. Ostatni raz może rano wstał z krzesła, a było już dobre południe. Przeciągnął się, poruszał trochę w miejscu nogami i znów spojrzał w jej twarz. Nie minęła chwila, a poczuł ucisk na ramieniu. 

-Severusie - Snape potrząsnął lekko głową, pomrugał oczyma i zdezorientowany spojrzał w kierunku Albusa. - Czy wszystko w porządku? Wyglądasz wyjątkowo blado.

W ustach dyrektora ta uwaga zabrzmiała jak nieudany żart, ale Mistrz Eliksirów nie miał nawet siły prychnąć. Gdyby był w swoim żywiole rzuciłby jakimś kąśliwym tekstem, być może nawet by pozwolił sobie na złośliwy uśmieszek, nie było jednak na to czasu. Znowu na nią spojrzał.Na jej twarz, która mimo wszystko nie była aż tak podobna do niego. Wiele lat temu Dumbledore rzucił na nią czar, który upodobnił ją do Lily i Jamesa, chciał zrobić z niej ich córkę. Kiedy przyszła jednak do Hogwartu, a jej wspomnienia częściowo przywrócono, czar również stopniowo został cofnięty. 

-Albusie! - do skrzydła szpitalnego wpadła zdyszana, pulchna i zdecydowanie rudowłosa kobieta. - jak mogłeś nie poinformować nas o pogorszeniu jej stanu?
- Pogorszył się?! - teraz to Snape krzyczał. - i ja dowiaduje się dopiero o tym teraz?! - jego twarz przybrała czerwony kolor, ale momentalnie zbladła.
Usiadł na krześle i zasłonił twarz dłońmi. Z jego gardła wydobył się ledwo słyszalny szloch. Tuż obok mnie stanęła Molly Weasley płacząc głośniej niż on sam. Wszystkim na sali udzielił się ich humor. W pewnym momencie zaniepokojona Poppy Pomfrey zaczęła wymachiwać nad Gryfonką różdżką. Zmarszczyła brwi. 

-Zatrzymanie akcji serca. - mruknęła. - to nic poważnego w świecie  magii, proszę was tylko bez paniki... - nie dokończyła, ponieważ Molly Weasley zaszlochała głośniej popadając w histerię, a Snape tak bardzo zbladł i się wystraszył, że nawet nie umiał wymówić ani jednego słowa.

Dyrektor gdzieś się ulotnił, a po chwili wrócił z Ronem, bliźniakami, Harrym i Hermioną. Wszyscy doskoczyli do łóżka i przekrzykiwali się nawzajem. McGonagall, która siedziała w kącie i obserwowała całe zdarzenie z zaciśniętym ustami teraz siedziała obok Snape'a delikatnie go pocieszając. 

-Jeśli zaraz się nie odsuniecie to pomylę zaklęcia i stanie się coś o wiele groźnego! - na próżno sanitariuszka próbowała przekrzyczeć spanikowanych Gryfonów. To jednak podziałało jak kubeł lodu na Severusa. Machnął różdżką w ich kierunku i usadził ich dwa metry dalej kneblując im usta. 

To jednak nie wystarczyło aby na sali zapanowała cisza. 

-Kocham cię Alex. - wymamrotał Snape nad nieprzytomną dziewczyną. Rzadko kiedy to mówił, nawet swojej własnej córce jednak teraz był zdecydowanie ten moment.


Alex


Spadanie w dół które odczuwałam zamieniło się w lekkie unoszenie ku górze. Moje piersi wypełniało powietrze, które sprawiało, że się unosiłam w górę, a nie spadałam w ciemność. Czułam, że wiruję chociaż nic nie widziałam.

Otworzyłam oczy ledwo ledwo, ponieważ powieki wydały mi się bardzo ciężkie. Chciałam poruszyć głową, lecz czułam się jakbym przebiegła spory dystans, a potem jeszcze zleciała z jakiejś góry. Może naprawdę tak było?

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz