Rozdział XXIII - ,,Jestem niewinny"

2K 112 7
                                    

Nie udało mi się porozmawiać z Krukonem, którego dość mocno polubiłam. Nick nie pojawiał się ani na lekcjach ani też nie mogłam dostrzec go na korytarzu. Jedynie czasami widywałam go bardzo wcześnie na śniadaniu lecz chwilę potem już go nie było.  Mogę się domyślić, że mój ojciec i dyrektor bawią się z nim w przesłuchanie. Z nimi również nie widziałam się parę dni.

Harry. - mruknęłam w stronę bruneta, który wpadł we mnie i nawet mnie nie zauważył.

-Oh przepraszam. Zamyśliłem się.

-Znowu myślisz o Blacku? - syknęłam. Nie powinien się teraz tym martwić.

-Tak, chociaż wiem, że i tak nic z tym nie możemy zrobić. Obiecałem sobie, że więcej nie będę narażać ciebie ani Rona i Hermiony. Wydarzenia z tych 2 lat dały mi sporo do myślenia. - uśmiechałam się na jego słowa.

-Dobrze wiesz, że to i tak kłopoty znajdują nas.

-Czasami same się one prosiliśmy - uśmiechnął się delikatnie. - dokąd idziesz?

-Muszę oddać książkę mojemu tacie, którą pożyczył mi już tydzień temu.

-Rozumiem - skrzywił się lekko. - cóż wolę nie wchodzić w drogę Snape'owi bez powodu więc widzimy się potem w Pokoju Wspólnym. - pomachał mi na pożegnanie co odwzajemniłam. 


Mimo iż byłam Gryfonką, to wciąż płynęła we mnie Ślizgońska krew. Może dlatego tak bardzo lubiłam lochy? Naprawdę bardzo lubiłam tu być. Zawsze była tutaj cisza oraz chłód, który teraz korcił moją wilczą naturę do zmiany i przebieżki przez ciemne korytarze. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Stanęłam wiec przed drzwiami do gabinetu mojego taty. Kawałek dalej były drzwi do pracowni, gdzie odbywaliśmy lekcję. Dobrze wiedziałam, że były połączone drzwiami, o których wiedzieli nieliczni. Weszłam do środka a moim oczom ukazała się prywatna pracowania mojego taty, krok dalej były drzwi do składziku z składnikami do eliksirów. Były zamknięte na specjalne zaklęcia.

Zapewne po moim włamaniu z Harrym.

Uśmiechnęłam się na to wspomnienie i poszłam dalej. Na lewo był mały korytarzyk na którego końcu była sypiania Severusa Snape'a, w której również go nie było. Westchnęłam, to tomisko o Animagii było naprawdę ciężkie!

Przeszłam więc do sali, w której zawsze mieliśmy lekcje i zatrzymałam się przed drzwiami gabinetu. Tutaj na pewno nie przyszedłby nikt z uczniów z własnej woli! O dziwo, gabinet miał własne drzwi, którymi można było wejść od strony lochu. Był połączony z sypialnią tak,że każdy kto pukał w te drzwi był doskonale słyszany też w jego sypialni. Całość tworzyła szereg zawiłych korytarzy, ale i była naprawdę dobrze przemyślana. Nie obyło się też bez zaklęć, które ciążyły nad gabinetem, prywatna pracownią i sypialnią. Nikt z wyjątkiem nauczycieli i mnie nie mógł tam wejść chyba, że w danym pomieszczeniu znajdował się Mistrz Eliksirów.

Z westchnieniem zawróciłam i ruszyłam w stronę wieży Gryffindoru. Potem jednak stwierdziłam, że nie będę miała potem siły aby wieczorem tutaj zejść i oddać mu pożyczoną rzecz. Położyłam więc na biurku opasły tom zostawiając obok kartkę z wyjaśnieniami i moim podpisem. Miałam bardzo podobny styl pisma do niego i mało kto potrafiłby go podrobić. Mimo wszystko mój ojciec miał o wiele bardziej skomplikowany styl pisma do podrobienia, ale też dużo ładniejszy. 


W pokoju wspólnym panowała jak zawsze przyjemna atmosfera. Przy kominku uczniowie z 6 roku grali w eksplodującego durnia, a w kącie pierwszoklasiści testowali właśnie fasolki wszystkich smaków. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, jak na pierwszym roku bliźniacy dali mi fasolkę o smaku wymiocin, a ja niczego nie świadoma ją zjadłam, później bolał mnie bardzo brzuch, a mój tata groził, że urwie im głowy kiedy mnie do niego przyprowadzili. 

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz