Rozdział 6 - ,,Czym jest Zakon Feniksa?"

827 50 6
                                    




Nici z wakacji, nie wiadomo gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie.

Takimi słowami przywitał mnie ojciec z samego rana, kiedy zeszłam na dół do naszej jadalni. Było dość wcześnie lecz wydarzenia sprzed paru dni wciąż nie dawały mi spać.

Nawet nie zamierzałam się z nim kłócić czy podważać jego zdanie. Wiedziałam, że w kwestii bezpieczeństwa jest nieugięty, a każda moja próba wymuszenia skończy się awanturą i chociaż to zdanie zepsuło mi całkowicie humor to, to co powiedział potem całkowicie wbiło mnie w ziemię.

-Codziennie o piątej rano chcę cię widzieć w Hogwarcie. Nasz dom nie jest otoczony zaklęciami zdejmującymi namiar z nieletnich.

-A z jakiej okazji miałby być nimi objęty? - spytałam wciąż nieprzytomnie nalewając sobie kawy co zostało skwitowane prychnięciem.

-Nie będziesz tego piła, to źle wpływa na twój układ nerwowy. - machnął różdżką, a ciemny napój wyparował z mojego kuba.

-Mój układ nerwowy ma się całkiem dobrze!

-Czyżby? A te wrzaski z samego rana to skąd? - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić. Nie będę unosić się gniewem w tak banalnej sprawie.

-Dlaczego chcesz mnie widzieć w Hogwarcie o piątej rano?

-Ponieważ będę tam spędzał większość swojego czasu, a tobie przydadzą się ćwiczenia. Nie krzyw się tak, bo wyszło ci to całkiem na dobre poprzednim razem. Teraz jednak musimy zwiększyć poziom trudności.

-Dlaczego będziesz przebywał w Hogwarcie?

-Nie twoja sprawa.

-Czy to ma jakiś związek z Zakonem Feniksa? - w głowie od razu zanotowałam jego postawę. Wyraźnie się spiął i wściekł czyli to było coś ważnego i tajnego i na pewno niebezpiecznego, bo inaczej by tak nie zareagował.

-Skąd o tym wiesz? - wysyczał stawiając mocno kubek na stole.

-Dużo osób przewija się przez nasz dom. Nie trudno wychwycić parę informacji.

-Podsłuchujesz mnie.

-Nie prawda.

-Nie chce nawet tego słuchać.

-Ta wojna to nie tylko twoja sprawa, to też moja sprawa, Harry'ego...

-Potter - warknął i zacisnął mocno dłonie na uchwycie od kubka - jeśli myślisz, że ci pozwolę na wpakowanie się w kłopoty z jego powodu to się grubo mylisz.

-Beze mnie sobie nie poradzi!

-To już nie mój problem, a teraz zbieraj się bo za kwadrans wychodzimy. - zacisnęłam mocno usta, aby mu nie odpyskować i szybko poszłam na górę po swoją różdżkę, bo w zasadzie tylko tyle potrzebowałam. Uczesałam jeszcze włosy i przebrałam się w coś cieplejszego, ponieważ na dworze było chłodno. Kiedy zeszłam na dół Snape stał przed kominkiem, czekał na mnie.








-Musisz być nieco szybsza! - krzyknął kiedy omalże zaklęcie nie zamieniło mojej głowy w ogromną dziurę. Myślałam, że da mi fory lecz już pierwsze zaklęcia, które posłał w moim kierunku nie należały do najprzyjemniejszych - znasz dość mało zaklęć, a jeszcze mniej obronnych. Właściwie to twoja obrona skupia się tylko na zaklęciu tarczy i unikach. Jest wiele innych metod.

-Znam wystarczająco zaklęć - rozmasowywałam obolałe kolano, ponieważ dość mocno zaryłam nim w zimie.

-Jak na czarty rok owszem lecz tych użytecznych do bitwy naprawdę dość sporo. Wasza obrona przed czarną magią niczego was nie nauczy, ponieważ mieliście naprawdę słabych nauczycieli - skrzywił się - musisz więc uczyć się sama.

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz