Rozdział 6

370 40 5
                                    


Natalia pov

Deszcz przestał padać kilkanaście minut temu,ale nie ruszyłam się z miejsca w którym siedziałam. Nie chciało mi się w ogóle ruszać. Ubrania powoli mi schły przez słońce które przebijało się przez liście drzewa. Bałam się wrócić do domu,bo nie wiedziałam czy Kostja się już uspokoił. Równie dobrze,może być tak że on teraz czeka,aż tylko wrócę do domu i wtedy będzie na mnie krzyczał. Nigdy nie lubiłam jak ktoś na mnie krzyczał,dlatego jeśli on zaczął by to robić,po prostu bym się rozpłakała. Była już prawie dwudziesta,więc powoli wyszłam z pod drzewa,ale nie pójdę do domu,tylko dalej będę łaziła po mieście. Ubrania już mi wyschły więc mogłam spokojnie chodzić. Makijaż wytarłam sobie chusteczkami,które znalazłam w kieszeni. Długo zastanawiałam się gdzie pójść,aż w końcu zdecydowałem się po prostu łazić bez celu. Szłam zamyślona i zorientowałam się że przyszłam pod swoje mieszkanie,skoro już tu byłam to postanowiłam że nigdzie nie będę już szła tylko wrócę do środka. Wjechałam windą na ósme piętro i udałam się pod drzwi. Delikatnie sprawdziłam czy są otwarte i były,drzwi w ogóle nie skrzypiały,więc udało mi się,delikatnie je również zamknęłam a następnie cicho ściągnęłam buty. Chciałam iść do swojego pokoju,ale nagle przede mną pojawił się chłopak,jakby wyrósł z ziemi.

-W końcu,wróciłaś,bardzo się o ciebie martwiłem-powiedział chłopak a na jego twarzy malowała się ulga,a z oczu można było wyczytać troskę. Czyli musiało mu przejść.

-Tak wróciłam już,jeśli chcesz to mogę z tobą o tym wszystkim porozmawiać ,tylko najpierw pójdę do pokoju i przebiorę się w suche ciuchy.

-Jasne idź. Ja zrobię ci herbaty.

-Dzięki -tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.

Ruszyłam do pokoju,a Kostja nie przypominał siebie z rana. Weszłam do pokoju i wybrałam sobie czarne leginsy i bluzkę na dlugi rękaw. Mimo tego że była końcówka czerwca,było mi zimno. Udałam się z wybranymi rzeczami do łazienki i przebrałam się w nie. Czekałam mnie dość ciężka rozmowa.

Kostja pov

Stałem w kuchni i czekałem aż woda na herbatę się zagotuję. Rano byłem zły przez to że prawie w ogóle nie spałem. Wiem że trochę byłem za ostry w stosunku do Natalii. Po południu siedziałem w swoim pokoju i usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Wtedy również zauważyłem mała karteczkę leżącą przy drzwiach. Podszedłem do drzwi podniosłem ją. Z niej wynikało że dziewczyna poszła na spacer. Najpierw nie przejąłem się tym bo domyślałem się że pewnie wróci za jakąś godzinę. Ale kiedy zauważyłem że dziewczyna nie wraca już od ponad dwóch godzin,zacząłem się martwić. Chciałem do niej zadzwonić,ale domyśliłem się że pewnie ode mnie nie odbierze. Siedziałem w kuchni przy oknie,a kiedy zauważyłem że zaczął lać deszcz,naprawdę się przejąłem tum że jej jeszcze nie ma. Chodziłem po całym mieszkaniu,zamartwiając się co się może dziać w tej chwili z tą delikatną dziewczyną. Poczułem ulgę,kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Nie chciałem od razu wchodzić do holu aby dziewczyna nie uciekła. Cieszyłem się z tego kiedy zobaczyłem ją całą i zdrową. Woda już się zaczęła gotować,więc zalałem nią herbatę i dodałem do niej sok z cytryny,tak trochę żeby wzmocnił dziewczynę po tym wszystkim. Udałem się z nią do salonu,gdzie już siedziała dziewczyna.

-Proszę -powiedziałem stawiając przed nią kubek.

-Dziękuję-powiedziała cicho dziewczyna,pocierając dłońmi o ramiona.-Zimno ci?

-Tak trochę.

-Zaczekaj przyniosę ci moją kołdrę. Poszedłem szybko do pokoju w którym śpię i wziąłem to co musiałem. Szybko wróciłem z nią do dziewczyny i dokładnie nią,ją okryłem.

-Dziękuję.-wydukała cichutko dziewczyna a ja zająłem miejsce obok niej. -Moglibyśmy porozmawiać,jestem zmęczona i chciałabym się za jakąś godzinę położyć spać.

-Jasne. Najpierw chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie z rana. Trochę mnie poniosło.-powiedziałem delikatnie,lustrując wzrokiem dziewczynę.

-Spoko przeprosiny przyjęte. Ja też powinnam cię przeprosić za moje zachowanie za to jak zniknęłam bez słowa na tyle godzin.

-Nie musisz przepraszać.Miałaś prawo to zrobić. Byłaś na mnie zdenerwowana.-powiedziałem a dziewczyna upiła łyk herbaty.

-Dzięki,bardzo dobra herbata.

-Proszę,jakbyś chciała coś jeszcze na przykład zjeść,to powiedź. To ci przygotuję.

- Dzięki,bardzo miły jesteś. Miałabym do ciebie jedną prośbę,ale to głupie jest.-powiedziała cicho dziewczyna.

-Mów śmiało,przecież cię nie wyśmieję.

-Mógłbyś mnie trochę przytulić-szepnęła dziewczyna,spuszczając głowę. Nie musiała się tego wstydzić,to była normalna prośba. Delikatnie swoim ramionami objąłem dziewczynę,jednocześnie przyciągać do siebie. Kiedy tu.uczyniłem spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.

-No co chciałaś żebym cię przytulił,to robię to-powiedziałem do czarnowłosej uśmiechając się szeroko.

-Myślałam że nazwiesz,mnie nienormalną i głupią.

-Nie zrobiłbym tego. Przecież to normalna prośba. Potem dziewczyna już się nie odzywała,tylko oparła ramiona na mojej klatce piersiowej. Ułożyła głowę tak że jej ucho leżało w miejscu,gdzie znajduję się moje serce. Już po kilku minutach,dziewczyna była dużo spokojniejsza. Nie wiem czemu,ale trochę podobało mi się to,co robię. Delikatnie głaskałem ją po włosach,a ona delikatnie uśmiechnęła się.

-Mógłbyś robić tak jeszcze,kilka minut,bo potem chce położyć się spać.-powiedziała cicho dziewczyna.

-Możesz nawet zasnąć,przecież ja przeniosę cię do pokoju.

-O dobrze że mi przypomniałeś. Dziękuję za to że wczoraj przeniosłeś mnie do mojego pokoju.

-Drobiazg. Jesteś taka leciutka,że nawet nie czułem że cię niosłem.

-Miło,swoją drogą bardzo spokojnie bije ci serce-zauważyła dziewczyna.

-Bo teraz jestem spokojny,bo wróciłaś do domu w jednym kawałku -powiedziałem z uśmiechem .

Potem siedzieliśmy w ciszy przez dobre dwadzieścia minut. Aż w końcu zauważyłem że dziewczyna zasnęła. Delikatnie zdjąłem z niej kołdrę i chwyciłem na ręce zanosząc do pokoju. Położyłem ją na łóżku i dokładnie okryłem. Następnie wróciłem do salonu i zabrałem swoją kołdrę. W pokoju,odetchnąłem z ulgą że dziewczyna się znalazła i już spokojnie śpi. Gdyby nie to że sam jestem zmęczony,siedział bym że śpiąca dziewczyną jeszcze dobre półgodziny. W ogóle nie przeszkadzało mi to że była do mnie przytulona. Nawet trochę mi się podobało. Ogarnąłem się z rozmyślań i poszedłem się przygotować do spania. Już po dwudziestu minutach opuściłem łazienkę. Zanim jednak położyłem się spać. Podszedłem do pokoju dziewczyny i sprawdziłem czy na pewno śpi. Następnie wróciłem do swojego pokoju i położyłem się zasypiając bardzo szybko.

Współlokator //Melovin[Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz