Nie musiała podnosić głowy, żeby wiedzieć, że właśnie przeszedł korytarzem. Nie dość, że poczuła na sobie na jego spojrzenie, to zobaczyła te dość charakterystyczne buty. Białe. Masa osób miała takie w szkole i wcześniej jej to nie przeszkadzało. Teraz? Teraz nie była w stanie patrzeć na takie buty, gdy tylko widziała kogoś w takich, budziło się niej coś. Może to instynkt obronny? Może coś innego, sama nie była w stanie stwierdzić, czym to było.
Podniosła głowę dopiero gdy wiedziała, że powinien być daleko, spojrzała w prawą stronę. Właśnie skręcił i nawet wtedy nie mógł sobie darować, aby na nią spojrzeć. Westchnęła zmęczona.
Delikatnie drgnęła, kiedy ktoś obok niej usiadł.
- Siemka - powiedziała Mia i uśmiechnęła się. - Spokojnie, mnie nie musisz się bać.
- A kogoś muszę? - spytała blondynka.
- Nie - powiedziała po chwili z wahaniem.- Chociaż Luke pewnie by tego chciał.
- Kto? - nie zrozumiała dziewczyna.
- Luke Levison- wyjaśniła.
- O kurde... nie pasuje mu to imię - stwierdziła.
- Strasznie pedalskie są te buty - powiedziała Alex, która była jakby w innym świecie.
- Co? - zarówno Mia, jak i Katie nie zrozumiały, o co chodzi dziewczynie.
- No jego buty - wyjaśniła brunetka. - Okropne są.
Obie dziewczyny się zaśmiały, a po opanowaniu się przyznały jej rację. Już jakiś czas temu to ustaliły i nie potrafiły się z tego nie śmiać. Zaczęły zastanawiać się nad orientacją chłopaka. Był szczupły, nawet bardzo, średniego wzrostu, ale przeważającymi argumentami było to, jak układa swoje włosy i jak się ubierał. Co prawda nie powinno się oceniać ludzi w taki sposób, ale on sam się o to prosił. Jego zawsze tak samo ułożone idealnie włosy, ubrania niby zwykłe, ale na nim wyglądały specyficznie i te buty, nie pasowały mu do niczego, jakby zupełnie wyrwane z kontekstu. Widać było po nich, że są już długo użytkowane, dziewczyna zaczęła podejrzewać, że ciągle w nich chodzi, aby pokazać, że stać go na takie.
- Nie jest normalnym człowiekiem - stwierdziła Kate. - Nawet w tej kwestii musi odstawać od standardów.
Nie były w stanie powstrzymać śmiechów. Opanowały się, widząc go znowu, tym razem nie był sam. Obok niego kroczył o głowę wyższy chłopak, zdążyły go już poznać. Michael. Z ich obserwacji wynikało, że to jeden z nielicznych znajomych Luka. To głównie z nim rozmawiał i od jakiegoś czasu chodzi na wspólne przechadzki po korytarzach. Musiał mu powiedzieć jak przedstawia się sytuacja, łatwo mogły to stwierdzić po tym, jak drugi chłopak patrzył na dziewczynę. Jego spojrzenie nie mówiło nic dobrego, było podobne do tego, którym obdarzał ją Levison tylko, że inne. Niepokojące w inny sposób i nie wiadomo było, który teraz bardziej ją drażnił. Cele Michaela wydawały się być gorsze od tych Luka, w jego spojrzeniu widać było drwinę z tego wszystkiego i chęć zniszczenia. Dziewczyny po miesiącu ich wspólnych przechadzek, zaczęły się zastanawiać czy Michael nie udaje, to co robił nie wydawało się im prawdziwe.
- Obaj są idiotami- stwierdziła Mia, patrząc jak się oddalają.
- O ile zakład, że za chwilę tu wrócą? - spytała Katie.
Obie dziewczyny wiedziały, że tak będzie, wystarczająco długo ich znały. I miały rację, po maksymalnie trzech minutach wrócili. Spojrzeli jednocześnie na dziewczynę, kiedy ona na nich spojrzała, od razu uciekali wzrokiem gdzieś w bok. Będąc kawałek dalej, zaczęli coś do sobie mówić i śmiać się.
- Ha ha ha - zaśmiała się sztucznie Kate.
Tego dnia wyjątkowo ją denerwowali, ciągle ich widziała i to, jak wymieniają spojrzenia oraz uśmiechy. Pod koniec dnia była zmęczona tym wszystkim, pod każdym względem.
- Poczekasz ze mną na Sanu? - spytała na ostatniej lekcji Kate.
- Długo?
- Tyle, co zawsze, jakieś pół godziny.
- Spoko, mam czas. A gdzie będziemy na niego czekać?
- Dobre pytanie - chwilę zastanowiła się nad tym. - Możemy po prostu pochodzić po okolicy.
- Może być - odpowiedziała obojętnie Alex.
- No i fajnie.
Nie spieszyły się wychodząc ze szkoły, powoli szły przed sobie, nie znając swojego konkretnego celu. Na chwilę zatrzymały się przed wystawą jakiegoś sklepu, gdy coś zainteresowało Kate. Kiedy się odwróciły, jęknęły jednocześnie, z kierunku, z którego same przyszły szli oni. Niewiele rozmawiali, idąc obok siebie. Najpierw zauważył je Michael, uśmiechnął się pod nosem i już nie oderwał wzroku od blondynki. Chwilę później zauważył ją Luke, od razu wyprostował się i spiął cały. Alex prychnęła widząc to i zaśmiała się drwiąco, co nie umknęło niczyjej uwadze. Michael powiedział coś do bruneta obok siebie i obaj się zaśmiali. W końcu minęli dziewczyny.
Luke będąc już kawałek od nich, jeszcze zerknął kątem oka czy idą za nimi. Ale już ich nie zobaczył. Spojrzał na Michaela, który pogrążył się w swoich myślach. Zaczynał mieć wątpliwości czy dobrze zrobił, mówiąc mu o dziewczynie. Działał pod wpływem impulsu, a to rzadko wychodziło mu na dobre. Był zbyt zaskoczony, kiedy chłopak spytał go na jednej z przerw, o co chodzi, spanikował i tym oto sposobem znalazł się w tej sytuacji. Nie znał zbyt dobrze Michaela, ale on jako jeden z nielicznych rozmawiał z Lukiem i wydawał się godny zaufania. Chociaż w tym momencie miał wiele wątpliwości, przez które zaczynał źle sypiać.
Jedynie widok słodkiej Katie pozwalał mu odetchnąć, uspokajał jego serce i myśli. Ale teraz zwracała uwagę nie tylko na niego, Mike też przestał być niewidzialny. Kolejna rzecz, która go martwiła i cholernie męczyła.
- Wyluzuj trochę- drgnął, słysząc głos obok siebie, no tak ciągle był w towarzyskie Michaela.
- Co? - spytał, nie rozumiejąc.
- Ona będzie twoja, jeśli będzie trzeba, pomogę ci.
Luke spojrzał na niego wielkimi oczami, nie umiał mu odpowiedzieć. Czy on chciał, żeby była jego?
- Ale...
- Będzie dobrze Levison - powiedział, klepiąc go po ramieniu.
- Okej - odpowiedział, nawet nie wiedząc dlaczego.
Michael zabrał rękę i wsiadł do autobusu, który akurat przyjechał. Chłopak dalej zamyślony ruszył przed siebie na swój przystanek. Będąc już w domu, dalej myślał nad słowami kolegi. Czy on chciał, żeby ona była jego?
Dopiero widząc ją następnego dnia, poznał odwiedź. Tak, chciał, żeby ona była jego i tylko jego.
CZYTASZ
Mój morderca
Mystery / ThrillerNie mógł oderwać od niej wzroku, stała się jego centrum. Najpiękniejszym obrazem na który mogłyby patrzeć godzinami. Ona nie chciała tego, jego spojrzenie było dla niej przekleństwem. On był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić...