Zakończenie roku przyszło szybko, niemal każdy tylko czekał, żeby móc wyjść z tego miejsca i nie wracać przez następne miesiące.
Wszyscy siedzieli na sali gimnastycznej, ubrany w miarę elegancki strój i czekał, aż dyrektor zacznie mówić. Dziewczyny usiadły w jednym z rzędów, blisko drzwi i czekały. Kiedy zaczęła się przemowa dyrektora, po części słuchały, częściej jednak rozglądały się wokół siebie, szukając czegoś ciekawego. Takim elementem był Luke, który przyszedł pół godziny po rozpoczęciu. Alex siedząca najbliżej drzwi, pierwsza go zauważyła, a raczej jego białe buty, które nabył jakiś czas temu.
Chłopak na chwilę stanął w korytarzu, widział ją. Ślicznie wyglądała w ciemnej sukience i oczywiście rozpuszczonych włosach, dłuższą chwilę chłonął ten widok.
Już każda z dziewczyn go zauważyła, pochyliły się do siebie i mówiąc coś, śmiały się. Musiał przyznać, że poczuł się źle, pragnął zobaczyć i usłyszeć jej śmiech, ale nie w taki sposób. Wraz z kolegami poszedł na tył sali gimnastycznej, gdzie mógł jedynie zobaczyć tylko kawałek jej głowy, a to zdecydowanie było za mało. Mimo tego został na swoim miejscu i cierpliwie czekał na okazję, żeby zobaczyć chociaż odrobinę więcej.
Taka okazja była dopiero na końcu, kiedy wychodzili. Szli w przeciwnych kierunkach i nie dość, że przez kilka metrów widział ją całą, to jeszcze prawie wpadł na nią. Wiedział, że będzie zła, ale nie mógł darować sobie tej chwili bliskości. Udała, że tego nie zauważyła i szybko weszła po schodach, aby nie mógł mieć jej w zasięgu swojego wzroku.
Później poszło szybko, rozmowa z wychowawcą, odebranie świadectwa i wszyscy wyszli na świeże powietrze. Kate wraz z Alex i dwoma innymi dziewczynami, poszły uczcić ten dzień świetnym jedzeniem. Za to on wraz z Michaelem poszedł na przystanek, gdzie obaj czekali na autobus.
- Będziesz za tydzień na imprezie? - spytał Michael, aby się upewnić.
- Będę, będę... - powiedział niechętnie.
- Jak się trochę napijesz, to w końcu się rozluźnisz...
- Nie chce się upijać.
- Nie przesadzaj Levison, nic się nie stanie, jak się trochę napijesz.
- Zobaczymy.
Brunet przewrócił oczami i spojrzał na drugą stronę ulicy, gdzie widział wiele znajomych twarzy.
- Miałem ci nie mówić, ale ona też tam będzie.
- Skąd wiesz? - spytał od razu.
- Usłyszałem, jak rozmawiają o tym, pozostała dwójka też będzie.
- Nie dziwi mnie to... Wiesz może, czy ona pije?
- Skąd mam wiedzieć?
- Na wycieczce nic nie widziałeś?
- Sam piłem, nie śledziłem jej.
- Szkoda...
- Jak się napijesz, może w końcu zagadasz- zauważył ze śmiechem.
- Może... To nie będzie głupie?
- Głupie jest to, że tak się czaisz. Musisz się w końcu przemóc, to co robisz, nie ma najmniejszego sensu.
- A ty, dlaczego nie zagadasz?
Brunet chwilę milczał, zacisnął szczękę, zastanawiając się nad sensowną odpowiedzią.
- Byłeś pierwszy - powiedział w końcu. - Nie zamierzam zabierać laski kumplowi.
- Dzięki- chłopak delikatnie się uśmiechnął.
Zauważył nutę fałszu w głosie chłopaka, ale nie chciał drążyć tematu, taka odpowiedź mu odpowiadała, a wolał zignorować ten cichy głosik z tyłu głowy, który mówił, że Michael jest złym człowiekiem.
- Jeśli zdecydujesz się do niej podejść, powiedz mi o tym, zajmę się pozostałymi.
- Po co?
- Żeby ci nie przeszkodziły - powiedział krótko.
- Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem jeszcze, coś wymyślę.
- Okej - przełknął ślinę i spojrzał na kolegę kątem oka.
Michael miał w sobie tyle pewności sobie, a jednocześnie w jego spojrzeniu było coś na tyle przerażającego, że Luke czasem wolał nie wiedzieć, co jego znajomy ma w głowie.
- Wiesz, gdzie to jest? - spytał niespodziewanie.
- Em... tak, jakoś tam dojadę.
- No ja myślę, nie możesz zmarnować tej szansy. Jeszcze trochę to ja się za nią wezmę- powiedział żartobliwie.
- Będę- stwierdził zaskakująco silnym głosem.
- Dobrze - żarty opuściły Michaela.
W końcu przyjechał autobus, Sherman szybko do niego wsiadł. Już więcej się nie odezwał do Levisona, tylko kiedy odjeżdżał, rzucił mu przelotne spojrzenie.
Luke czekał jeszcze chwilę, kiedy przyjechał jego autobus, jak to już miał w zwyczaju rozejrzał się, ale jej nie zobaczył. Już dwa razy nie wsiadł do swojego autobusu, tylko dlatego, że ona nim jechała. Za bardzo się bał, w zasadzie nie wiadomo czego, przecież chciał jej bliskości i rozmowy, mimo tego za każdym razem uciekał. Teraz wsiadł spokojnie, widział, jak idzie w zupełnie innym kierunku.
Będąc w domu, dużo myślał. Czekały go dwa miesiące bez niej, zero podziwiania jej piękna czy słuchania głosu. Niemal kompletnie nic, chociaż miał nadzieję na jak najwięcej przypadków, kiedy przypadkiem ją gdzieś spotka. W końcu miasto nie jest aż takie duże, są spore szanse na jakiś spotkanie, czy chociażby zauważenie jej na ulicy. Miał jakieś zdjęcia od Michaela, ale to nie było to, pragnął jej namacalnej formy, chociaż tylko by patrzył.
Tej nocy mu się śniła, próbował jej dotknąć, ale odpychała go niewidzialna siła. Zawołał ją, ale nie słyszała, patrzyła gdzieś w dal, aż w końcu z cienia wyłoniła się postać. Michael podszedł do niej i objął, długo trzymał ją w silnym uścisku. Kiedy się odsunął, spojrzał prosto w oczy Luka, zaśmiał się z drwiną, a ten dźwięk niósł się echem.
Chłopak obudził się cały zlany potem, oddychał szybko, w ustach miał sucho. Potrzebował chwili, żeby dojść do siebie, znowu ten sam sen, po raz kolejny jego mózg mówi mu, żeby coś zrobił, bo w końcu będzie za późno.
CZYTASZ
Mój morderca
Mystery / ThrillerNie mógł oderwać od niej wzroku, stała się jego centrum. Najpiękniejszym obrazem na który mogłyby patrzeć godzinami. Ona nie chciała tego, jego spojrzenie było dla niej przekleństwem. On był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić...