Świat nie pozwolił jej odpocząć, co rusz dając na jej drogę, kogoś z nim nie chciała się widzieć. Ledwo minął tydzień, gdy znowu go zobaczyła. Tym razem nie miała jak uciec, a na pewno nie tak szybko, jak ostatnio.
Wraz z Sanu dała prezent urodzinowy jego koledze, którego poznała już jakiś czas temu.
- Cieszę się, że udało wam się przyjść - powiedział chłopak z szerokim uśmiechem.
- Nie mogłem się nie pojawić - powiedział Sanu i przytulił znajomego.
- Jedźcie i pijcie, co chcecie, mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
- Jasne, dzięki.
Usiedli na kanapie, gdzie było wolne miejsce i zaczęli rozmawiać z siedzącą tam parą. Jak to bywa w takich miejscach, co chwilę sięgali do miski z chipsami i po kubek z piciem. Tu Kate też nie piła, Sanu wypił jedynie piwo.
- Zaraz wracam - powiedział w pewnej chwili chłopak i poszedł do łazienki.
Dziewczyna sięgnęła po telefon i odpisała znajomej, po kilku minutach ktoś usiadł obok niej. Kiedy spojrzała na tą osobę zamarła, a telefon prawie wypadł jej z ręki. Luke bez skrępowania sięgnął po czysty kubeczek i nalał do niego soku. Miała ochotę spytać go, co tu robi, ale ugryzła się w język i czekała na jego kolejny ruch. Poczuła od niego alkohol i już wszystko było dla niej jasne. Cierpliwie czekała na cokolwiek, on jak na złość nic nie robił, po prostu siedział, jedząc i pijąc. W końcu wrócił Sanu, który zmarszczył, brwi widząc intruza obok niej.
- To moje miejsce- powiedział, stając obok niego, tym samym wyraźnie górując.
- Nie widzę podpisu - odpowiedział spokojnie chłopak.
Kate prychnęła, słysząc coś takiego z jego ust, podniosła się ze swojego miejsca i starając się go nie dotknąć, stanęła obok Sanu.
- Chodź, tu jest sporo miejsc, nie musimy siedzieć obok takich idiotów.
Nie patrząc na niego, poszli do innej części pomieszczenia, gdzie siedział jubilat i rozmawiał z kilkoma osobami. Dosiedli się do niego i rozmawiali spokojnie, nie przeszkadzając reszcie.
- Nie wierzę, że on tu jest - powiedziała, niemal plując jadem Kate. - Po tu przyszedł?
- Musi się z kimś tu znać...
- Błagam, tylko nie mów mi, że jeszcze gdzieś tu jest Michael - rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając bruneta.
- Nie mam pojęcia - przesunął się do Bena i szturchnął go w ramię. - Ej znasz kogoś takiego jak Luke Levison? - spytał od razu.
- Em - chłopak spojrzał na niego jakby co najmniej spytał go o kod Enigmy - nie wiem, dużo tu ludzi, nie wszystkich kojarzę.
- A może Michael... - zapomniał nazwiska .
- Sherman- podpowiedziała mu blondynka.
- Właśnie, może Michael Sherman?
- Taaa poznałem go jakiś czas temu na siłowni, pomyślałem, że spoko gość i zaprosiłem.
- Dzięki Ben.
- Spoko - wrócił do rozmowy z dziewczyną obok niego.
- Ja pierdole- powiedział Sanu odwracając się do blondynki - tego się nie spodziewałem.
- Ja też nie - odpowiedziała, choć średnio go słuchała, obserwowała tłum, szukając intruza.
Michaela nie znalazła, za to zauważyła Luka siedzącego po drugiej stronie i obserwującego jej każdy ruch. Zamknęła na chwilę oczy i wzięła kilka głębokich wdechów, usiłowała się uspokoić, choć średnio jej to wychodziło.
CZYTASZ
Mój morderca
Mystery / ThrillerNie mógł oderwać od niej wzroku, stała się jego centrum. Najpiękniejszym obrazem na który mogłyby patrzeć godzinami. Ona nie chciała tego, jego spojrzenie było dla niej przekleństwem. On był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić...