16. Kontakt wzrokowy

187 17 1
                                    

Widząc ją, chmara motyli w jego brzuchu wzbiła się do góry, powodując skurcz. Zacisnął dłonie w pięści, po czym je rozluźnił, próbował tym sposobem jakoś się rozluźnić, palce miał jakby zdrętwiałe co tylko mu przeszkadzało. Udało mu się powstrzymać uśmiech, który chciał pojawić się na jego ustach, ledwo był w stanie zachować kamienną twarz. Powinien jeszcze się nie gapić, ale tego nie był w stanie powstrzymać. Kilka razy wziął głęboki wdech i wydech. W końcu ruszył,podszedł do dziewczyny siedzącej na ławce, była zbyt zapatrzona w telefon, żeby od razu go zauważyć. Ostrożnie usiadł obok niej, tym samym zwracając jej uwagę. Mogąc spojrzeć jej w oczy, uśmiechał się, nie będąc w stanie już tego powstrzymać. Zauważył, że jej usta delikatnie drgnęły, na chwilę układając się w uśmiechu, jednak szybko się ogarnęła.

- Hej - powiedział pierwszy.

- Hej - odpowiedziała swoim melodyjnym głosem.

- Cieszę się, że zgodziłaś się na kolejne spotkanie.

- Zaskoczyłeś mnie, tak szybką prośbą o nie.

- To coś dziwnego?

- W twoim przypadku, tak.

Zaśmiał się krótko, zmarszczyła delikatnie brwi, nie spodziewając się takiej reakcji. Dziewczyna poprawiła się na swoim miejscu, przypadkiem dotykając chłopaka, którego tętno jeszcze bardziej przyspieszyło. Katie od razu zabrała rękę, zakłopotana tym przypadkiem.

- Jak ci mijają wakacje? - zadał jedyne pytanie, jakie przyszło mu do głowy.

- Dobrze, chyba. Chociaż nie tak je sobie wyobrażałam - zaśmiała się krótko.

- Tia, mam podobnie- podrapał się zakłopotany.

Przez dłuższą chwilę milczeli, żadne z nich znowu nie potrafiło zachowywać się normalnie. W obecnej chwili wydawało się to niemożliwe.

- W jakimś konkretnym celu chciałeś się spotkać? - spytała w końcu, mając dość bezsensowności tego wszystkiego.

Spojrzał na nią, chcąc zobaczyć wyraz jej oczu, była w nich ciekawość i chłód, który ani trochę go nie zaskoczył. Znowu zaczął się zastanawiać nad niezwykłą kompozycją kolorów w jej oczach, podziwiał, jak niezwykły efekt dało to połączenie. Przeniósł wzrok niżej, na chwilę zatrzymał się na kształtnym nosie, ale to na co chciał spojrzeć, było jeszcze niżej. W końcu jego spojrzenie zatrzymało się na jej ustach, nie były ani przesadnie duże, ani małe, po prostu idealne. W tym świetle miały odcień malin połączony z wiśnią i to też wydało mu się idealne.

- Luke - dobrze widział sposób, w jaki układają się jej wargi, kiedy wypowiadała jego imię, a słysząc je, wypowiedzenie przez nią dostał gęsiej skórki, co nie uszło uwadze dziewczyny. - Jeżeli zamierzasz się tak gapić, to zaraz stąd pójdę.

Na te słowa całkowicie otrzeźwiał, znowu widział ją całą, a nie tylko szczegóły. Ale całokształt podobał mu się jeszcze bardziej, szczególnie że teraz była na wyciągnięcie jego ręki. A miał ogromną ochotę jej dotknąć, znowu poczuć miękkość skóry i ciepło, jakie daje jej ciało.

- Przepraszam- powiedział w końcu, wiedząc, że zbyt długo zwleka z odpowiedzią. - Pytałaś, czy to spotkanie ma jakiś cel... - zawahał się - i chyba ma, choć nawet ja nie umiem tego dokładnie określić.

- Naprawdę ciężko mi tu być, zbyt dziwnie się z tym czuję...

- Nie moglibyśmy przynajmniej spróbować udawać, że jest okej? Wiesz, że jednak jesteśmy znajomymi.

- Luke... ja nie wiem, czy to możliwe, równie dobrze wiesz, jak jest.

- Powiedziałaś, że dasz mi szansę- wzrósł w nim gniew. - Jeszcze nie miałem okazji jej wykorzystać.

- Teraz ją masz- mówiła chłodno i rzeczowo- puki co tylko się gapisz, tak nie zdobędziesz mojego zaufania.

Na chwilę go zatkało, chociaż miała całkowitą rację. Wszystkie negatywne emocje z niego uleciały, pozostało jedynie zakłopotanie.

- Przepraszam- powiedział, drugi raz tego dnia i miał wrażenie, że nie ostatni. - Naprawdę przepraszam, obiecuję, że się poprawię - prawie się załamał.

- Spokojnie - Kate przeraziła się jego nagłą reakcją - dam ci tą jedną szansę, nie rozpłacz się tylko- nie ugryzła się w porę w język.

- Przepraszam- powtórzył znowu i szybko odzyskał fason.

Uśmiechnęła się delikatnie, jednocześnie odetchnęła z ulgą, że nie zacznie czegoś odwalać na środku ulicy.

- Może się przejdziemy? - zaproponował.

- Chętnie.

Szybko się podniosła i założyła torbę na ramię, telefon, który wcześniej miała na kolanach, wyrzuciła do środka. Levison wstał i powoli ruszyli przed siebie, bardziej w głąb parku. Miło było mu czuć ją obok siebie, tym razem kusiło go, aby złapać dziewczynę za rękę, móc spleść ich palce. Brakowało może dziesięciu centymetrów, żeby się dotknęli.

- Kurde- dziewczyna powiedziała rozdrażniona.

- Co się stało? - spytał, ale po sekundzie poznał odpowiedź.

Coraz większe krople wody zaczęły na nich spadać, przyspieszyli kroku, szukając jakiegoś schronienia. Minęła może minuta, kiedy z kilku kropel zrobiła się ściana deszczu. Gdy znaleźli schronienie w postaci niewielkiej altany, oboje byli całkowicie przemoczeni i zasapani.

- Szlag by to trafił- warknął chłopak, próbując odkleić koszulkę z brzucha.

Dziewczyna tylko spojrzała na niego przelotnie i dokładniej owinęła się swoją kurtką, wiedząc, że koszulka może zacząć prześwitywać. W torbie znalazła szczotkę i spróbowała doprowadzić swoje włosy do ładu. Luke po prostu przeczesał swoje włosy palcami, widząc, że nic nie pomoże w obecnej sytuacji. Był zły na siebie, że tego nie przewidział, przecież mówili, że będzie dzisiaj padać.

- Puki co utknęliśmy tutaj - zauważyła Katie, patrząc na ciemnoszare niebo.

Usiadła na ławce, założyła nogę na nogę i patrzyła przed siebie, na krajobraz zasłonięty deszczem.

- Zimno ci? - spytał chłopak, czując niezbyt przyjemny podmuch wiatru.

- Nie jest najgorzej, mam kurtkę, za to ty masz szansę się przeziębić. 

- Dlaczego ciągle jesteś taka nie miła, ja przynajmniej próbuje? - zapytał, siadając niebezpiecznie blisko niej.

- Jeszcze nie dałeś mi powodów, żebym była miła.

- Ja jestem miły. To niewystarczający powód?

- Nie za bardzo...

- Czasem nie potrafię cię zrozumieć.

- Sorki, taka już jestem - poprawiła się na swoim miejscu, chcąc dyskretnie się od niego odsunąć.

- Możesz się domyślić, że niezbyt mnie to zniechęca.

- Wiem, ale nie mam na to wpływu, więc się z tym pogodziłam.

Teraz on spojrzał przed siebie, gdzieś w dal, jego uwagę przykuła czerwona róża, co chwilę uderzana przez krople deszczu.

- Skoro tu utknęliśmy- zaczęła dziewczyna, a on spojrzał na nią uważnie- może opowiesz mi coś o sobie- spojrzała na niego.

Uśmiechnął się szeroko, wiedząc, że teraz ma okazję na zdobycie jej akceptacji.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz