20. Tego nikt się nie spodziewał

139 13 4
                                    

Obudziła się na kanapie i szybko poderwała do góry, co było złym pomysłem. Gdy zawroty głowy minęły, rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym była. Niewiele zobaczyła, może to wina narkotyku w jej organizmie, a może po prostu było zbyt ciemno i każdy przedmiot, na który spojrzała rozmazywał się.

Oparła się o kanapę i przymknęła oczy, próbując zrozumieć całą sytuację. Pojawiła się w niej tak ogromna złość, że gdyby tylko zobaczyła Luka uszkodziłaby go.

- Ja walę, co tu się dzieje- powiedziała sama do siebie i podniosła ze swojego miejsca.

Sunąc ręką po ścianie, szła przed siebie,  szukając czegokolwiek. W końcu trafiła na drzwi, od razu zaczęła szukać włącznika światła. Udało się jej, a gdy tylko nacisnęła go całe pomieszczenie zalała jasność.

- Cholera - zasłoniła oczy ręką, czując straszny ból i mając mroczki przed oczami.

Dała sobie chwilę i powoli osłoniła oczy. Pomieszczenie okazało się niezbyt duże i prawie bez mebli. Oprócz kanapy, na której się obudziła, był jeszcze mały stół i szafka po drugiej stronie pomieszczenia. Nacisnęła na klamkę w drzwiach przed sobą, nawet nie zdziwiła się, że były zamknięte. Kilka razy uderzyła w nie pięścią, jakby to miało dać jakiś skutek. Wróciłam na kanapę, aby usiąść na niej i schować twarz w dłoniach. Tak bardzo chciał jej się płakać, miała łzy w oczach i czuła gulę w gardle, mimo tego powstrzymała się z całych sił. Zagryzła zęby, zacisnęła dłonie w pięści i kilka łez spadło na podłogę, ale nie łkała, po prostu pozwoliła im płynąć. Kiedy nabrała sił, znowu wstała i zaczęła szukać czegokolwiek przydatnego w tym pokoju, ale nic nie znalazła, wszystko wyglądało jak rekwizyty do przedstawienia.

Po dłuższym czasie ktoś zaczął otwierać drzwi. Drgnęła, znowu siedząc na kanapie, nie podniosła się, jednak była w pełni gotowa na wszystko. Luke bardzo powoli otworzył drzwi i sprawdził, gdzie ona jest, widząc ją w większej odległości, wszedł głębiej i zamknął za sobą drzwi. Spojrzał na nią i cały się spiął, patrzyła na niego, jakby miała za chwilę skoczyć i wydrapać oczy.

- Przepraszam - powiedział cicho ze skruchą.

- Jaja sobie robisz? - podniosła się na równe nogi. - Co ty odwalasz Levison?! - jeszcze mówiła spokojnie, ale każde słowo było jak pocisk, który miał w niego trafić.

- Kate, to nie tak jak myślisz...

- To kurde jak?! Nic nie wskazuje na inne rozwiązanie.

- Daj mi się wytłumaczyć... - wziął głęboki wdech - to było jedyne wyjście.

- W czym?

- Mam coś dla ciebie - powiedział powoli- i tylko tu jest możliwość, żeby ci to dać.

- O czym ty mówisz? To nie ma sensu.

- To może się wydać dziwne, ale spodoba ci się.

- Czym to jest? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i czekała na jakiekolwiek konkretne informacje.

- Chodź ze mną, pokaże ci, o co chodzi.

Otworzył drzwi i spojrzał na nią, dopiero teraz zauważyła, jak trzęsą się jego ręce. Powoli ruszyła w jego kierunku, a on wyszedł, do jak się okazało drugiego pomieszczenia. Bez słowa przeszli przez nie do następnego pokoju, tu dziewczyna zatrzymała się przy samym wejściu.

- Luke - spojrzała na chłopaka, który patrzył raz na nią, raz na drugą dziewczynę w przeciwległym końcu pokoju - co tu się dzieje?

Druga dziewczyna spała na podłodze, ubrana dość wyzywająco, jej rude włosy rozsypały się, wokół niej tworząc coś jakby aureolę. Kate domyśliła się, że musiał zostać jej podany podobny narkotyk.

- Odpowiedz mi Levison - powiedziała głośniej i pewniej.

- To prezent dla ciebie.

- Nic nie rozumiem, to brzmi jak debliny żart.

- Chodzi o to... - odchrząknął-, że moim prezentem dla ciebie jest, możliwość zabicia jej.

- Co?!- spojrzała na niego z szeroko otwartymi ustami.

- Mówiłaś, że wolałbyś, zobaczyć jak to jest kogoś zabić, niż zapalić papierosa czy spróbować czegoś innego. Daję ci możliwość, abyś tego spróbowała.

- Nie wierzę- musiała oprzeć się o ścianę, żeby zachować równowagę. - I po to mnie porwałeś? Serio?

- No tak - podrapał się po karku, nie będąc w stanie znieść jej spojrzenia.

- Jesteś chory na głowę Levison.

- Nie ukrywam tego.

Jej kąciki ust podniosły się delikatnie do góry, szybko to ukryła i dalej patrzyła z niedowierzaniem na chłopaka.

- Ja... - musiała szybko zebrać myśli- potrzebuję chwili, to dla mnie za dużo.

- Dobrze. Może wróćmy do pierwszego pokoju.

Nie odpowiadając, wyszła z pomieszczenia i słyszała jak idzie za nią. Usiadła na starej kanapie i patrzyła na chłopaka, który nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Dobre dziesięć minut trwali tak, oboje zamyśleni i przejęci tym wszystkim.

- Nie zrobię tego- powiedziała w końcu, zaskakując go- chcę żebyś ty to zrobił.

- Ja? - powiedział z trudem.

- Tak - odpowiedziała, ciesząc się, że odzyskała, chociaż częściowe panowanie nad sytuacją.

- Dlaczego ja?

- A dlaczego nie? Zorganizowałeś to wszystko, więc możesz dokończyć.

Widziała, że na to nie był przygotowany. W jego głowie teraz przelatywały setki, o ile nie tysiące myśli. Musiała podjąć, chyba najważniejszą decyzję w swoim życiu.

- Dobrze, zrobię to - powiedział, zaskakująco spokojnie.

- Świetnie.

Wstała ze swojego miejsca i podeszła do niego. Z nie do końca znanych sobie przyczyn, nie ruszył się ze swojego miejsca, chociaż widział w oczach dziewczyny coś dziwnego.

Gdy znalazła się przed nim, miał ochotę rzucić się na nią i pocałować, ot zwykłe pragnienie. Jednak wszystkie nieprzyzwoite myśli uleciały z jego głowy, gdy został przez nią spoliczkowany. Zaskoczony złapał się za bolący policzek i spojrzał na nią, oazę spokoju. Zbliżyła się odrobinę do niego, cały czas patrząc mu w oczy.

- Jeśli jeszcze raz, zrobisz mi coś takiego, posunę się do ostateczności. Zabiję cię.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz