6. Stalker?

481 23 1
                                    

- Czyżby koniec przyjaźni? - spytała Kate, patrząc przed siebie.

- Na to wygląda - stwierdziła Alex, patrząc na to samo co blondynka.

Luke stał po jednej stronie korytarza, w takim miejscu, że miał oko na wszystko. Za to Michael siedział pod ścianą i jadł coś, od czasu do czasu wymieniając kilka zdań z jakimś chłopakiem. Kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały Luke się spinał, a drugi chłopak uśmiechał szyderczo. Od razu widać było, że coś się między nimi wydarzyło.

- Wygląda to poważnie- stwierdziła Mia.

- Niom. I to Michael wygląda na tego złego.

- On ma w sobie coś takiego... - Kate musiała się chwilę zastanowić. - Coś złego, czego absolutnie nie chce poznać.

- Gorszego niż Luke? - zdziwiła się Mia, siedząca po jej lewej stronie.

- Tak. Luke jest chce coś osiągnąć, choć sam chyba nie do końca wie co. Za to Michael wygląda jakby chciał się zabawić kosztem innych... jest w nim coś z psychopaty.

W tej chwili chłopak spojrzał na nią, nie słyszał o czym rozmawiają, ale miał przeczucie, że to coś o nim. Możliwe, że miał za duże mniemanie o sobie, ale czuł się z tym dobrze.

Uważnie przyjrzał się blondynce. Musiał przyznać że było w niej coś, co go przyciągało, ale jednocześnie coś też odpychało. Miała w sobie pewnego rodzaju chłód, którego nie chciał poznać. Z drugiej strony chciał ją poznać bliżej, wejść do jej umysłu, omamić a później skrzywdzić, tak żeby cierpiała.

Szybko odwrócił głowę, kiedy na niego spojrzała. Miała tyle spokoju w swoich oczach, a jednocześnie tyle gniewu, który często był ukryty. Teraz patrząc na niego, była trochę zaciekawiona faktem, że Levison odsunął się od niego. Ale widział, że jest też tym wszystkim znudzona i zła, nie chciała ich już w swoim życiu, byli dla niej niepotrzebnymi elementami.

Luke spiął się jeszcze bardziej, widząc, że Katie patrzy na Michaela. Tak, pokłócili się, chociaż drugi chłopak wydaje się nic z tego nie robić, a wręcz cieszy się z tego faktu. Levison zrozumiał, że Sherman jest zupełnie inny, a to inność mu nie pasowała. Czuł, że z tego nie wyniknie nic dobrego i postawił zaufać swojemu przeczuciu. Ich drogi się rozeszły, ale Luke bał się, że Michael postanowi jednak dokończyć swój plan. Dawno nie czuł, aż takiego strachu.

Drgnął widząc przed sobą ruch, dopiero po chwili zrozumiał ,że to Kate przeszła obok niego. Podążył za nią wzrokiem, aż nie zeszła na dół po schodach, gdzie na zakręcie spojrzała na niego przelotnie.

- Proszę Katie, nie bądź dla mnie tak oziębła- pomyślał.

Zauważył, że Michael też na nią patrzy, wzrosła w nim złość, ale nie miał odwagi aby podejść do chłopaka i wygarnąć mu wszystkiego. Wziął głęboki oddech i dalej stał z maską obojętności na twarzy, jednocześnie miał w sobie tak wiele emocji, że mógłby wybuchnąć.

Ulgą dla niego był dopiero powrót do domu, w końcu był sam, bez ciekawskich spojrzeń wszystkich wokół, bez szeptów i niepotrzebnego stresu. W końcu sam na sam ze swoimi uczuciami i setką galopujących myśli. Musiał się rozluźnić w jakikolwiek sposób.

- Nowe buty? - stwierdziła zdziwiona Alex.

- Co? - spytała Kate, patrząc w ekran telefonu.

- Luke ma nowe buty.

- Pfff - prychnęła dziewczyna i zaśmiała się. - Może usłyszał, że tamte są pedalskie.

- Hahahaha - brunetka nie mógła się powstrzymać od śmiechu. - Często nas podsłuchuje, więc to dość prawdopodobne.

- Wiem.... idiota- dodała po kilku sekundach milczenia.

Minęło może pięć minut, kiedy znowu go zobaczyły. Szedł wraz z grupką chłopaków z jego klasy, rozmawiał z jednym z nich o czymś zawzięcie. Alex szturchnęła blondynkę obok siebie i z całych sił starą się powstrzymać uśmiech, nie do końca jej to wyszło. Kate za to ledwo powstrzymała się od kolejnego tego dnia prychnięcia i głośnego komentarza. Chłopak jak zwykle szedł mocno wyprostowany, jakby chciał sobie dodać kilka centymetrów i choć troszkę lepiej wyglądać. Dopiero, kiedy był kilka metrów od nich odezwała się.

- Te też są pedalskie - stwierdziła z drwiną w głosie. - I obrzydzi mi czerwony kolor...

- Niom.... nie ma gustu chłopak.

- Nie da się ukryć.

Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że tego dnia widziały go jeszcze kilka razy. Przy tym miały okazję przyjrzeć się jego nowej zdobyczy.

- Zaczyna mnie zastanawiać czy przypadkiem nie pomylił działów- powiedziała Mia.

Wszystkie zaśmiały się i zajęły dalszą rozmową na inne tematy. To nie było normalnie, że tak dużo o nim rozmawiały.

Michaela też bawił fakt, że jego znajomy nie potrafi kupić normalnych butów, jednak powstrzymywał się od komentarzy i był skupiony na wyłapywaniu słów z rozmowy dziewczyn. To Kate mówiła najwięcej, opowiadała coś gestykulując. Niestety siedział za daleko i hałas na korytarzu był zbyt duży, aby mógł coś usłyszeć.

Usłyszał cokolwiek dopiero po lekcjach, kiedy szły za nim.

- Gdzie idziecie? - spytała Alex.

- Tam gdzie zawsze, oby zielone kanapy były wolne.

- Co wy macie z tymi kanapami?

- Są wygodne, w spoko miejscu i jest tam kontakt - wymieniła szybko. - Jezu czy on musi mieć to gówno przy sobie- jęknęła nagle zmieniając temat. - Będzie tym we mnie duchał.

Michael przed sobą zobaczył wysokiego chłopaka, nawet wyższego od siebie. Minął go, ale na zakręcie sprawdził czy to aby na pewno o niego chodzi. Zasłużył jak Kate przytula się do niego i beszta go za papierosa. Miał to szczęście, że szedł w tym samym kierunku co oni. Co jakiś czas patrzył czy za nim idą i faktycznie miał rację. Zgubił ich dopiero w centrum handlowym, ale szybko ich znalazł siedzących na kanapie. Usiadł kawałek od nich i co jakiś czas patrzył co robią. Wyglądali na parę, śmiali się, łaskotali i bili. Widać było, że są ze sobą blisko.

Uśmiechnął się do siebie wyobrażając sobie minę Luka, kiedy się o tym dowie. Straci resztki nadziei.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz