22. Serio?

150 10 1
                                    

Po tym wszystkim czuł się zaskakująco dobrze, nawet kiedy opadły z niego emocje. Nie czuł wyrzutów sumienia, jak to powinno być, wręcz przeciwnie. Chciałby zrobić to jeszcze raz i kolejny, byle znowu poczuć tę władzę nad ludzkim życiem. Niesamowicie było poczuć tak wielką siłę, przez ten krótki moment był kimś więcej, niczym Bóg.

- Kim ona była?- spytała Kate, kiedy siedzieli na kanapie w pierwszym pokoju. 

- Jakaś dziewczyna z klubu, nawet nie pamiętam jej imienia.

- No dobrze, ale coś więcej - ponagliła go.

- Potrzebowałem jakiejś naiwnej laski, którą łatwo będzie tu przeprowadzić. Ona była pijana i chętna, więc ją zabrałem.

- Tak po prostu ? - spytała ciągle niedowierzając.

- Tak- odpowiedział, wzruszając ramionami. - Następnym razem będę musiał pójść do innego klubu, tak dla bezpieczeństwa.

- Będzie następny raz?

Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział, zamilkł i zmieszał się. Dziewczyna widząc to, tylko pokręciła głową i uśmiechnęła się delikatnie.

- Nie ukrywam- zaczął powoli- było to niezwykłe przeżycie i jeśli zajdzie taka okoliczność, chętnie to powtórzę.

- Znalazłoby się kilka osób, które mogą zniknąć z tej planety - zaśmiała się.

- Dla ciebie mogę się ich pozbyć... - zrobił pauzę, musiał zastanowić się, czy to, co powie, będzie odpowiednie i z sensem - jeżeli to sprawi ci radość, zrobię to.

- Zobaczymy- powiedziała ze śmiechem, nie do końca mu wierząc.

Chłopak spojrzał na swoje dłonie, które ciągle były czerwone od krwi, teraz zaschniętej. Kate ciągle na niego patrzyła, widząc tą krew i czuła się z tym dziwnie. Miała przed sobą mordercę, który nie został nim przypadkiem. Ta krew była tego dowodem i jego oczy, w których panował niezwykły spokój. Dotknęła swojej, szyi na której też była krew, chociaż w mniejszej ilości.

- Muszę się ogarnąć - powiedział, wstając, zrobiła to samo i poszła za nim do środkowego pomieszczenia.

Dopiero teraz zwróciła uwagę na torbę w kącie pomieszczenia. Chłopak pochylił się nad nią i zaczął czegoś szukać. Wyjął ręcznik i butelkę z wodą.

- Nie mam nic lepszego - powiedział prostując się.

- Damy radę.

Zamoczył ręcznik i podszedł do niej, odruchowo cofnęła się o krok. Luke nie był tym zaskoczony, zrobił kolejny krok w jej stronę. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się, przypominając sobie to, co zrobił wcześniej. Niezwykłym było dotknąć jej skóry, poczuć jak bije serce i zobaczyć cień strachu w oczach. Teraz bardzo delikatnie i powoli wyczyścił jej skórę, z dowodu, że ją dotknął. Czuł na sobie jej spojrzenie, jakby czekała czy coś zrobi, może znowu nie pohamuje się. Ale tym razem był spokojny i nie dał się ponieść swoim zachciankom, chociaż taka bliskość budziła w nim pewne uczucia.

- Już- powiedział, odsuwając się.

Zrobił krok w tył, aby na chwilę przestać czuć jej ciepło i oddech na policzku. Spojrzał w oczy dziewczyny i posmutniał, widząc w nich obojętność, dla niej to było nic, zero emocji spowodowanych taką bliskością.

Wyciągnęła w jego kierunku rękę, niemo prosząc o ręcznik. Podał jej go i obserwował, co daje zrobi. Ona namoczyła go i podeszła do chłopaka. On po prostu stał, patrząc na nią, mógł się założyć, że czuje, jak bije jego serce, a na pewno słyszała jego przyspieszony oddech. Przeszedł go dreszcz, kiedy przypadkiem jej palce dotknęły jego skóry. Na chwilę zamknął oczy, gdy zaczęła zbliżać się do jego twarzy, tu była bardziej uważna, nie chciała go dotknąć. Natomiast jego aż świerzbiły ręce, aby jej nie dotknąć, musiał schować je do kieszeni, żeby nie zrobić czegoś złego. Niezwykłe było podziwiać ją z tak bliska, w końcu działo się to, o czym tak bardzo marzył.

- Luke, masz świadomość, że to nie jest normalne tak się gapić? - spytała, cały czas skupiona na swojej czynności.

- Wiem, ale już ustaliliśmy, że nie jestem normalny.

Zaśmiała się tylko krótko i kontynuowała, on też. Gdy przypadkiem dotknęła jego ust, spiął się cały, a dłonie zacisnął w pięści. Zaczął się zastanawiać, jak dziwne byłoby, gdyby zapytał ją, czy może ją przytulić.

- Nad czym się zastanawiasz? - spytała, zaskakując go.

- To zbyt głupie, żeby powiedzieć to na głos - powiedział, ze śmiechem.

- Wydajesz się nad tym bardzo myśleć, więc nie powinno być aż tak głupie.

Zmyła już całą krew i odsunęła się trochę do tyłu, spojrzała na niego uważnie, jak to ostatnio często ma w zwyczaju.

- Obiecasz się nie denerwować? - zebrał się w sobie i postanowił postawić wszystko na jedną kartę.

- Obiecuje - odpowiedziała szczerze.

Widząc jego zdenerwowanie, zmarszczyła brwi i cierpliwie czekała na to, co chce powiedzieć. Chłopak wziął kilka głębokich wdechów i spojrzał gdzieś za nią, żeby aż tak się nie stresować.

- Czy... - kolejny głęboki wdech - Czy mógłbym cię... przytulić?

Spuścił głowę i przyjrzał się swojemu obuwiu, które też było małe we krwi.

- Em... - zaskoczona, nie była w stanie nic powiedzieć - Luke... serio?

- No... tak- przyznał, cały czas nie podnosząc głowy.

W końcu odważył się na nią spojrzeć, wzrok miała utkwiony w nim i intensywnie myślała nad jego słowami. Widziała w jego oczach błaganie, jakby to co najmniej miało uratować mu życie.

- Jesteś zbyt brudny, żebym się do ciebie przytuliła - wybrnęła jakoś.

Widząc jej delikatny przepraszający uśmiech, rozluźnił się i także uśmiechnął.

- A jak się przebiorę? - musiał spytać, inaczej to nie dałoby mu spokoju.

- Wtedy się zastanowię.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz