30. Jesteście walnięci

111 4 1
                                    

- Mam coś dla ciebie- Luke stał oparty o ścianę i patrzył na dziewczynę, która wiązała swoje włosy.

- Jakiś bonusik? - zaśmiała się.

- Nie tym razem...

Odepchnął się od ściany i podszedł do niej. Z kieszeni wyjął niewielki przedmiot, wyciągnął w kierunku Kate rękę.

- Scyzoryk? - wzięła przedmiot i zaczęła go oglądać.

- Pomyślałem, że przyda ci się własny.

Otworzyła ostrze i przyjrzała się mu, z przyjemnością patrzyła, jak odbija światło. Spojrzała chłopakowi w oczy i przez chwilę, widział w nich ten niezwykły blask, który oznacza tylko jedno.

- Ironią by było, gdybym teraz cię nim zabiła - powiedziała, to samo co chodziło mu po głowie.

- Muszę przyznać, że nie zaskoczyłoby mnie to.

Obróciła broń w dłoni i mocniej ścisnęła rękojeść. Przybliżyła koniec ostrza do jego szyi i z zafascynowaniem patrzyła, jak tętnica prześwituje przez jasną skórę. Przycisnęła odrobinę mocniej, to wystarczyło, aby powstało nacięcie, z którego wypłynęło kilka kropel krwi. Patrzyła  jak płyną po jego szyi i wsiąkają w czarny materiał koszulki.

- Już czas Levison- powiedziała, odsuwając się od niego.

- Tak - wyrwał się jakby z transu i odchrząknął.

Wytarł czerwoną strużkę i poprawił swoje włosy, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Ruszył za dziewczyną, która czekała przy drzwiach. Gdy był obok, wyszła i powoli przeszła przez pomieszczenie. Jednak to on miał klucz do drzwi od ostatniego pokoju. Stojąc z boku, patrzyła jak z napięciem i ekscytacją przekręca klucz. Weszła pierwsza i zapaliła światło, wtedy ich oczom ukazali się dwaj niezbyt postawni chłopcy leżący na ziemi. Oczywiście nie byli przytomni, ale to było jedynie kwestią czasu. Kate podeszła do nich pierwsza, pochyliła się nad jednym z nich i przyjrzała mu.

- Kojarzę go ze szkoły- powiedziała cicho jakby do siebie.

- Obaj są od nas starsi, właśnie skończyli się uczyć.

Zaśmiała się z drwiną, tyle lat się męczyli, a teraz przez jedną pijacką zabawę to wszystko pójdzie na marne. Zaczęła się zastanawiać, jakie rany im zadać, czy zabić ich szybko, czy jednak pomęczyć. Wyprostowała się gwałtownie, gdy ten, nad którym się pochylała poruszył się. Zaczynał się budzić jakby z bardzo głębokiego snu. Niestety pamiętała jakie to uczucie, ale i tak nie współczuła mu. Zrobiła dwa kroki w tył i spojrzała na Luka, który uważnie patrzył na chłopaka. Znowu stał oparty o ścianę z jedną nogą na niej, ręce skrzyżował na klatce piersiowej i obserwował to wszystko, zaskakująco spokojny. Teraz oboje czekali na, to co zrobi wybudzony chłopak, który puki co nawet nie otworzył oczu. 

- Znasz jego imię? - spytała dziewczyna.

- Oliver- powiedział cicho.

- Oliver- powtórzyła jakby przyjmując tą informację do siebie.

W końcu chłopak otworzył oczy, z początku nie ogarnął, co się dzieje, dopiero po kilku sekundach wszystkie informacje zaczęły do niego docierać. Gwałtownie poderwał się do góry, ale świat za bardzo zawirował, przez co od razu wrócił na podłogę, czując zawartość żołądka w gardle.

- Co jest kurwa? - spytał puki co sam siebie.

Obrócił głowę i spojrzał na swojego ciągle nieprzytomnego kumpla. Jeszcze kilka długich sekund zajęło mu ogarnianie sytuacji. W końcu udało mu się podnieść i mógł zobaczyć, że w pokoju są jeszcze inne osoby.

- Co jest kurwa? - powtórzył tym razem głośniej.

Spojrzał najpierw na dziewczynę, której obecność w żaden sposób nie mógł wytłumaczyć. Potem spojrzenie przeniósł na Luka, który pozostał w niezmienionej pozycji. Chłopak zmarszczył brwi powoli przypominając coś sobie, w końcu zapaliła mu się lampka.

- Ty jesteś tym typem z ogniska? - spytał z niedowierzaniem.

- Wow odgadłeś szybciej, niż myślałem, czyli nie byłeś aż tak pijany- zaśmiał się brunet.

Jego sposób bycia zmienił się całkowicie, spojrzenie było chłodne, a jednocześnie czaiło się tam podekscytowanie. Dobrze wiedział, po co jest w tym miejscu i co ma robić. Zupełnie jakby w jego głowie przeskoczył przełącznik, zmieniając go w kogoś zupełnie innego.

- Co tu się odpierdala? Chcesz powtórki z rozrywki? - zadrwił.

- Tym razem będzie inaczej.

- Mam się bać? Co razem ze swoją dziewczyną pobijecie mnie? Pfff jeszcze czego - zaczął się śmiać.

Jak na zawołanie, jego kolega także zaczął się budzić. Wszystko wyglądało podobnie, z tym wyjątkiem, że obudzony już chłopak cały czas mówił, co każdego już wyprowadzało z równowagi.

- Żartujesz Oli- zaśmiała się drugi chłopak. - Kurwa tak pojebanej sytuacji to jeszcze nie miałem, żeby ktoś aż tak prosił się o wpierdol.

- I to jeszcze pedał- dorzucił swoje ten pierwszy.

Obaj chcieli się podnieść, ale jednemu z nich nie było to dane. Luke jakby opanowany jakimś szałem, rzucił się chłopaka i z zaskakującą łatwością pchnął go na podłogę. Z olbrzymim zapałem, zaczął raz po raz wbijać w niego ostrze. Jego ofiarą nie miało nawet szansy zareagować, grad ciosów spadł na niego, nie pozwalając na obronę. Chwilę próbował walczyć, ale to on został powstrzymany, szybkim i niezbyt precyzyjnym ciosem w oko. Było słuchać, jak nóż wchodzi w mózg i zatrzymuje się na drugim końcu czaszki. Krew była wszędzie, Luke wydawał się rozkoszować tym. Zdążył pokochać sposób  w jaki ta ciecz przelewa się przez palce, fakt, że początkowo jest ciepła, a z czasem staje się lepka i zasycha tam, gdzie się znajduje, tworząc pewnego rodzaju skorupę. Teraz opanowawszy się, próbował opanować oddech, jednocześnie patrząc na swoje dzieło.

- Zabiłeś go szmato- drugi chłopak rzucił się na bruneta i zepchnął go z kumpla.

Zaczęli tarzać się po podłodze, tym samym sprawiając, że obaj byli cali brudni. Nóż Luka upadł gdzieś, a on nie był w stanie się bronić. Nagle stał się całkiem bezbronny. Ze spokojem przyjął ciosy, które zadawał mu chłopak. Zaskoczeniem było, gdy nagle zdenerwowany chłopak przestał. Luke otworzył oczy, które zamknął, nie chcąc widzieć zbliżających się pięści.

- Odsuń się ode mnie - zagroziła Kate.

Idący w jej stronę chłopak, trzymał się za bok, a przez jego palce kapała krew. Blondynka trzymała mocno scyzoryk, czerwony od krwi.

- Jesteście pojebani i zabiliście mi kumpla. Nie zostawię tak tego.

W kilku szybkich krok, chłopak dopadł Kate i mimo bólu przycisnął ją do ściany, podduszając. Zaskoczona dziewczyna wypuściła nóż z dłoni, tym samym nie mając jak się obronić. Nie powstrzymał się przed spojrzeniem jej w oczy i pożałował tego, tak zimnego spojrzenia jeszcze nigdy nie widział. Zupełnie jakby zaglądał do duszy demona. Mimo tego trzymał ją mocno i cieszył się, widząc, że coraz bardziej opada z sił. Luke nie był w stanie się podnieść, mroczki przed oczami sprawiały, że za każdym razem, gdy próbował wstać, upadał.

- Co nic nie powiesz? Bez zabaweczki nie jesteś w stanie nic zrobić.

Uderzył Kate jak lalką o ścianę kilka razy. Przez zaparty dech, nie była w stanie krzyknąć, z jej ust wydobywał się jedynie głuchy jęk. Powoli zaczynała tracić przytomność, nie mogła oddychać, a jej głową stawała się coraz cięższa. Ostatnim sił próbowała go kopnąć, zrobić cokolwiek, byle tylko poluzował rękę na jej gardle. Nic nie przyniosła efektu. W chwili, gdy miała stracić przytomność, pomieszczenie wypełnił huk. Od tak głośnego dźwięku, aż zabolała ją głowa. Chłopak puścił ją i poleciał w bok, całkowicie tracąc równowagę. Blondynka osunęła się po ścianie, łapczywie łapiąc powietrze. Dopiero po kilku głębokich wdechach, spojrzała na źródło hałasu. Ogromne było jej zaskoczenie, gdy zauważyła Alex z czarnym pistoletem w dłoni.

- Co... ty... tu... robisz? - spytała dziewczyna, ciągle szybko oddychając.

- Pomagam.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz