- Jesteś pierdolonym debilem Levison- powiedział spokojne Michael.
- Wiem - chłopak schował twarz w dłoniach.
- Co cię do tego podkusiło? Czasem kompletnie cię nie rozumiem.
- Po całym tym czasie spędzonym z nią poczułem, że to nie będzie aż takie złe...
- Myślałem, że nie jesteś aż tak głupi. Przecież to nazbyt oczywiste, że coś takiego będzie złym pomysłem.
- Wiem, wiem... - był bliski załamania się.
- Jak zareagowała?
- Nie wiem... uciekłem.
Michael uderzył go w głowę, zaskoczony Luke spojrzał na niego delikatnie zaczerwienionymi oczami.
- Weź się w garść kurwa.
- Próbuje...
- Coś się wymyśli, jakoś ogarnę ten syf, który narobiłeś.
- Jak?
- Jeszcze nie wiem - widać było, że jest coraz bardziej zły. - Mówiłeś, że jakiś typ gonił was po parku. Znasz go może?
- Nie, pierwszy raz widziałem tego człowieka.
- Tak po prostu was zaatakował?
- Tak, szliśmy na przystanek i nagle się pojawił, powiedział, że popsuje nam ten dzień. Miał w ręce nóż, potem gonił nas przez długi kawałek.
- Chyba świat jest przeciwny waszym spotkaniom- zaśmiał się Sherman.
- Ta - Luke znowu spuścił głowę.
- Daj mi na chwilę swój telefon - powiedział, niespodziewanie brunet.
- Po co?
- No daj. Chcesz, żebym ci pomógł?
- No chyba tak.
- Więc mi go daj- wyciągnął rękę.
Levison niepewnie wyjął urządzenie z kieszeni i trzęsącą ręką podał mu. Chłopak od razu odblokował telefon i zaczął czegoś szukać pośród aplikacji.
- Co chcesz zrobić? - dalej niepokoił się Luke.
- Zobaczysz.
Usiadł tak, że Levison nie był w stanie zobaczyć, co tam robi, co jeszcze bardziej go zaniepokoiło.
- Michael... - spróbował znowu niepewnie.
- Zamknij się na chwilę.
Chłopak zaczął nerwowo stukać palcami o udo, rozglądał się dookoła, próbując się na czymś skupić, ale jego wzrok ciągle wracał do telefonu w rękach znajomego. Każda sekunda dłużyła mu się niesamowicie.
- Załatwione - powiedział w końcu chłopak.
Oddał telefon Lukowi i patrzył na jego reakcję.
- Co zrobiłeś?
- Zgadnij.
Gorączkowo zaczął się zastanawiać, co mógł zrobić, ale wszystko wyglądało tak jak zawsze. Jak na zawołanie przyszło mu powiadomienie o lokalizacji. Zmarszczył brwi, widząc, że pokazuje zupełnie inną ulicę, niż powinien.
- Coś zrobiłeś z lokalizatorem?
- Tak, teraz będzie pokazywał ci jej lokalizację.
- To możliwe?
- Tak, jak chcesz, możesz się przekonać.
- Ale... jak ma mi to pomóc?
- Zastanów się chwilę Levison, jak się domyślisz to daj znać - podniósł się ze swojego miejsca i otrzepał spodnie.
Luke tylko patrzył na niego, myślami był zupełnie gdzie indziej. Usiłował domyślić się, o co może chodzić Shermanowi, choć to chyba było za dużo dla niego. Znajomy oddalił się bez słowa, w znanym tylko sobie kierunku.
Brunet dłuższą chwilę patrzył w telefon, gapiąc się na wyświetlony adres. W końcu wstał z postanowieniem, że pojedzie tam, w końcu może się zdarzyć przypadek, w którym będę w tym samym miejscu w tym samym czasie.
Autobusem szybko dostał się na miejsce, cały czas patrzył czy przypadkiem gdzieś nie poszła, ale ona trwała cały czas w tym samym miejscu. Z szybko bijącym sercem wszedł do galerii handlowej. Powoli szedł przed siebie, uważnie się rozglądając. Niespodziewanie zatrzymał się na środku i nie wiedział co z sobą zrobić. Była jakieś dziesięć metrów przed nim, śmiała się i rozmawiała z dwójką swoich przyjaciółek. Jak to często bywało jadła frytki, jednocześnie opowiadając coś i zawzięcie gestykulując. Po chwili usłyszał jej cudowny śmiech, teraz jeszcze bardziej nie był w stanie oderwać od niej wzroku, cała promieniała. Szybko rozejrzał się wokół, choć nie do końca wiedział, czego szuka. Ostatecznie kupił frytki i usiadł przy stoliku kawałek od nich, tak żeby go nie widziały.
- Muszę o to zapytać - Alex na chwilę przestała się śmiać- bo nie daje mi to spokoju.
- Dajesz- Kate zjadła kolejną frytkę.
- Spotkasz się jeszcze z nim?
Wszystkie na chwilę zamarły, on też. Zestresował się czekając na jej odpowiedź, miał ochotę na nią spojrzeć, żeby zobaczyć jaki jest wyraz jej twarzy.
- Zawalił - powiedziała w końcu krótko. - Denerwuje mnie takie coś, serio... Poza tym strasznie dziwnie się czułam w jego towarzystwie, już lepiej będzie, jak wrócimy do poprzedniego stanu.
- Jakoś nie umiem uwierzyć, że teraz sobie odpuści - stwierdziła Mia.
- No... - Alex na chwilę się zamyśliła- w końcu to tylko jedno przytulnie, mógł nie wiedzieć, ja to bym go tak nie skreślała od razu.
W tej chwili Luke miał wrażenie, że można nawiązać jakąś więź porozumienia z tą brunetką, chociaż zawsze myślałam, że to właśnie ona go najbardziej nienawidzi. Z całych sił powstrzymał się, żeby nie spojrzeć za sobie, nie mógł się zdradzić w takim momencie.
- Alex- Kate była bardzo zaskoczona tą informacją - mówisz serio?
- No trochę tak... - wiedział, że boi się reakcji blondynki - wiesz, że on jest debilem. Tego nie da się zmienić, nieważne ile będziecie gadać, ale widać, że mu zależy.
- Nie wierzę, że to mówisz - stwierdziła delikatnie załamana.
- Ja też w to nie wierzę, nienawidzę go całym sercem, ale no... wydaje mi się, że powinnaś dać mu jeszcze jedną szansę.
- Mia, a ty? - Katie ostatnie swoje nadzieje pokładała w drugiej brunetce.
- Ja... ja myślę, że może to błąd, ale powinnaś dać mu szansę - blondynka uderzyła głową o stół. - Nawet on zasługuje na drugą próbę.
- Nie wierzę, że to mówicie... całe życie w kłamstwie.
- Kate- Alex zwróciła całą jej i jego uwagę swoim stanowczym głosem- ufasz mi?
- No chyba tak.
- Spróbuj, nie masz nic do stracenia.
- Dobra, ale tylko dlatego, że wy mi to mówicie. Ale... - obie brunetki jęknęły - Ale dopiero kiedy on do mnie napisze, nie zamierzam sama tego robić, chce zobaczyć, jak błaga.
- Hahaha, czyli wszystko na nic.
- Tak.
CZYTASZ
Mój morderca
Mystery / ThrillerNie mógł oderwać od niej wzroku, stała się jego centrum. Najpiękniejszym obrazem na który mogłyby patrzeć godzinami. Ona nie chciała tego, jego spojrzenie było dla niej przekleństwem. On był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić...