18. Zaufanie? A co to?

173 12 1
                                    

- Jesteś pierdolonym debilem Levison- powiedział spokojne Michael.

- Wiem - chłopak schował twarz w dłoniach.

- Co cię do tego podkusiło? Czasem kompletnie cię nie rozumiem.

- Po całym tym czasie spędzonym z nią poczułem, że to nie będzie aż takie złe...

- Myślałem, że nie jesteś aż tak głupi. Przecież to nazbyt oczywiste, że coś takiego będzie złym pomysłem.

- Wiem, wiem... - był bliski załamania się.

- Jak zareagowała?

- Nie wiem... uciekłem.

Michael uderzył go w głowę, zaskoczony Luke spojrzał na niego delikatnie zaczerwienionymi oczami.

- Weź się w garść kurwa.

- Próbuje...

- Coś się wymyśli, jakoś ogarnę ten syf, który narobiłeś.

- Jak?

- Jeszcze nie wiem - widać było, że jest coraz bardziej zły. - Mówiłeś, że jakiś typ gonił was po parku. Znasz go może?

- Nie, pierwszy raz widziałem tego człowieka.

- Tak po prostu was zaatakował?

- Tak, szliśmy na przystanek i nagle się pojawił, powiedział, że popsuje nam ten dzień. Miał w ręce nóż, potem gonił nas przez długi kawałek.

- Chyba świat jest przeciwny waszym spotkaniom- zaśmiał się Sherman.

- Ta - Luke znowu spuścił głowę.

- Daj mi na chwilę swój telefon - powiedział, niespodziewanie brunet.

- Po co?

- No daj. Chcesz, żebym ci pomógł?

- No chyba tak.

- Więc mi go daj- wyciągnął rękę.

Levison niepewnie wyjął urządzenie z kieszeni i trzęsącą ręką podał mu. Chłopak od razu odblokował telefon i zaczął czegoś szukać pośród aplikacji.

- Co chcesz zrobić? - dalej niepokoił się Luke.

- Zobaczysz.

Usiadł tak, że Levison nie był w stanie zobaczyć, co tam robi, co jeszcze bardziej go zaniepokoiło.

- Michael... - spróbował znowu niepewnie.

- Zamknij się na chwilę.

Chłopak zaczął nerwowo stukać palcami o udo, rozglądał się dookoła, próbując się na czymś skupić, ale jego wzrok ciągle wracał do telefonu w rękach znajomego. Każda sekunda dłużyła mu się niesamowicie.

- Załatwione - powiedział w końcu chłopak.

Oddał telefon Lukowi i patrzył na jego reakcję.

- Co zrobiłeś?

- Zgadnij.

Gorączkowo zaczął się zastanawiać, co mógł zrobić, ale wszystko wyglądało tak jak zawsze. Jak na zawołanie przyszło mu powiadomienie o lokalizacji. Zmarszczył brwi, widząc, że pokazuje zupełnie inną ulicę, niż powinien.

- Coś zrobiłeś z lokalizatorem?

- Tak, teraz będzie pokazywał ci jej lokalizację.

- To możliwe?

- Tak, jak chcesz, możesz się przekonać.

- Ale... jak ma mi to pomóc?

- Zastanów się chwilę Levison, jak się domyślisz to daj znać - podniósł się ze swojego miejsca i otrzepał spodnie.

Luke tylko patrzył na niego, myślami był zupełnie gdzie indziej. Usiłował domyślić się, o co może chodzić Shermanowi, choć to chyba było za dużo dla niego. Znajomy oddalił się bez słowa, w znanym tylko sobie kierunku.

Brunet dłuższą chwilę patrzył w telefon, gapiąc się na wyświetlony adres. W końcu wstał z postanowieniem, że pojedzie tam, w końcu może się zdarzyć przypadek, w którym będę w tym samym miejscu w tym samym czasie.

Autobusem szybko dostał się na miejsce, cały czas patrzył czy przypadkiem gdzieś nie poszła, ale ona trwała cały czas w tym samym miejscu. Z szybko bijącym sercem wszedł do galerii handlowej. Powoli szedł przed siebie, uważnie się rozglądając. Niespodziewanie zatrzymał się na środku i nie wiedział co z sobą zrobić. Była jakieś dziesięć metrów przed nim, śmiała się i rozmawiała z dwójką swoich przyjaciółek. Jak to często bywało jadła frytki, jednocześnie opowiadając coś i zawzięcie gestykulując. Po chwili usłyszał jej cudowny śmiech, teraz jeszcze bardziej nie był w stanie oderwać od niej wzroku, cała promieniała. Szybko rozejrzał się wokół, choć nie do końca wiedział, czego szuka. Ostatecznie kupił frytki i usiadł przy stoliku kawałek od nich, tak żeby go nie widziały.

- Muszę o to zapytać - Alex na chwilę przestała się śmiać- bo nie daje mi to spokoju.

- Dajesz- Kate zjadła kolejną frytkę.

- Spotkasz się jeszcze z nim?

Wszystkie na chwilę zamarły, on też. Zestresował się czekając na jej odpowiedź, miał ochotę na nią spojrzeć, żeby zobaczyć jaki jest wyraz jej twarzy.

- Zawalił - powiedziała w końcu krótko. - Denerwuje mnie takie coś, serio... Poza tym strasznie dziwnie się czułam w jego towarzystwie, już lepiej będzie, jak wrócimy do poprzedniego stanu.

- Jakoś nie umiem uwierzyć, że teraz sobie odpuści - stwierdziła Mia.

- No... - Alex na chwilę się zamyśliła- w końcu to tylko jedno przytulnie, mógł nie wiedzieć, ja to bym go tak nie skreślała od razu.

W tej chwili Luke miał wrażenie, że można nawiązać jakąś więź porozumienia z tą brunetką, chociaż zawsze myślałam, że to właśnie ona go najbardziej nienawidzi. Z całych sił powstrzymał się, żeby nie spojrzeć za sobie, nie mógł się zdradzić w takim momencie.

- Alex- Kate była bardzo zaskoczona tą informacją - mówisz serio?

- No trochę tak... - wiedział, że boi się reakcji blondynki - wiesz, że on jest debilem. Tego nie da się zmienić, nieważne ile będziecie gadać, ale widać, że mu zależy.

- Nie wierzę, że to mówisz - stwierdziła delikatnie załamana.

- Ja też w to nie wierzę, nienawidzę go całym sercem, ale no... wydaje mi się, że powinnaś dać mu jeszcze jedną szansę.

- Mia, a ty? - Katie ostatnie swoje nadzieje pokładała w drugiej brunetce.

- Ja... ja myślę, że może to błąd, ale powinnaś dać mu szansę - blondynka uderzyła głową o stół. - Nawet on zasługuje na drugą próbę.

- Nie wierzę, że to mówicie... całe życie w kłamstwie.

- Kate- Alex zwróciła całą jej i jego uwagę swoim stanowczym głosem- ufasz mi?

- No chyba tak.

- Spróbuj, nie masz nic do stracenia.

- Dobra, ale tylko dlatego, że wy mi to mówicie. Ale... - obie brunetki jęknęły - Ale dopiero kiedy on do mnie napisze, nie zamierzam sama tego robić, chce zobaczyć, jak błaga.

- Hahaha, czyli wszystko na nic.

- Tak.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz