21. Od zawsze miałam cię za ciotę

165 11 2
                                    

Gdy oboje ochłonęli, wrócili do pomieszczenia gdzie była dziewczyna. Po otwarciu drzwi nieznajoma rzuciła się na Luka i wbiła mu paznokcie w rękę. Chłopak nie wydawał się tym zaskoczony, złapał ją za szyję i przyparł do ściany. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy i usiłowała pozbyć się jego ręki, z marnym efektem. Kate widziała, że tamta ma coraz większe problemy z oddychaniem. Kiedy blondynka na nią patrzyła, nie czuła nic, nawet kiedy ruda wyciągnęła w jej kierunku rękę. Po prostu stała, patrząc na nią, w jej zielone, podobne do jej własnych oczy.

- Uspokój się- warknął Luke, aż zwrócił tym uwagę Kate, nigdy wcześniej nie poznała go takiego.

Dziewczyna pobladła, coraz bardziej brakowało jej tlenu. Chłopak poluzował rękę, a ona wzięła kilka zachłannych wdechów. Oderwał ją od ściany i zaprowadził w głąb pomieszczenia, po czym rzucił pod ścianę, tam, gdzie wcześniej spała. Skuliła się i spojrzała na nich ze łzami w oczach.

- Dlaczego... dlaczego mi to robicie? - wychlipała.

- Cicho- odezwała się pierwszy raz Kate, głosem takim, że nawet Luke się zląkł.

Blondynka spojrzała na Levisona, wiedział, o co jej chodzi. Chciała, aby już to zrobił, nie przedłużał i pokazał, że jest mordercą. Z kieszeni wyjął rozkładany nóż, gdy ostrze zalśniło, poczuł w sobie coś dziwnego. Jakieś nowe nieznane uczucie, które jednocześnie niesamowicie mu się spodobało. Już nie patrząc na blondynkę, zaczął iść w kierunku drugiej dziewczyny. Rudowłosa chciała uciekać, ale nie miała gdzie, kierowana instynktem rzuciła się na chłopaka z zamiarem wydłubania mu oczu. Nim go dosięgnęła została powalona na podłogę i przygnieciona jego ciężarem. Próbowała się bronić, cały czas go drapała, próbując dosięgnąć twarzy. Jej nogi wierzgały pod nim, jakby cały czas biegła, uciekając przed nim. Jej krzyk niósł się echem po wszystkich pomieszczeniach. Widząc, że nie możliwe jest dosięgnięcie jego twarzy, próbowała go odepchnąć, mocno zacisnęła ręce na jego ramionach, chcąc zepchnąć go z siebie. Ale on nic nie robił sobie z jej starań, po prostu patrzył na to, co robi. Po kilku sekundach zastanowienia wbił ostrze w jej gardło. Czy zaczęła się krztusić, nóż wbił się głębiej, niszcząc wszystko na swojej drodze. Dało się usłyszeć, jak przebija się przez kolejne warstwy organizmu, aż trafił na coś twardego, kość. Na chwilę wyjął ostrze i patrzył, jak krew tryska i cieknie, po czym zrobił jeszcze jedno cięcie, większe. Ciągle jeszcze wierzgała, niczym w drgawkach. Złapała się za szyję, próbując jakkolwiek zatamować krwawienie, chociaż oczywiste było, że to nie możliwie. Z jej ust zaczęła, płynąc krew, w akcie desperacji splunęła chłopakami w twarz. Zdenerwowany wbił jeszcze mocniej nóż, to zakończyło sprawę.

Wstał z niej, nie odrywając wzroku od tego, co przed chwilą zrobił. Stanął pod ścianą, teraz pomiędzy nim a Kate leżała martwa dziewczyna. Przez zbyt słabe światło, nie był w stanie zobaczyć, co mówią oczy blondynki. Ale nie na tym był skupiony, teraz próbował uspokoić swój oddech i przyspieszone serce. Nóż wyślizgnął mu się z dłoni i z głuchych odgłosem upadł na ziemię, tuż obok głowy jego ofiary.

- Brawo Luke - powiedziała blondynka, patrząc na niego.

- Przyznaj, nie wierzyłaś, że to zrobię - wrócił do rzeczywistości i uśmiechnął się w makabryczny sposób.

- Nie zamierzam tego ukrywać, od zawsze miałam cię za ciotę Levison.

- Wiem - przyznał, będąc w zbyt dobrych humorze, żeby mieć to za obelgę.

- Ale teraz widzę, że się myliłam - powiedziała, już trochę ciszej, jakby te słowa ciężko przechodziły jej przez gardło.

Kosmyk włosów spadł mu na czoło, gdy go odgarnął, dopiero zauważył, że jego dłoń jest brudna od krwi. Podniósł rękę do góry i przyjrzał w słabym świetle jarzeniówek. Następnie spojrzał w dół, na coraz to większą plamę krwi, która teraz wydawała się czarna. Obok leżał nóż, lśnił, odbijając światło. Wydawał się, być czymś niezwykłym, w końcu to dzięki niemu zostało odebrane ludzkie życie. Piękne zielone oczy pusto patrzyły przed siebie, zastygłe w przerażeniu. Usta szeroko otwarte jakby za chwilę znowu miał wydobyć się z nich krzyk. Wcześniejszy dalej wisiał w powietrzu, nie w przestrzeni, ale w ich głowach. Ciało już nie wierzgało, dłonie nie zaciskały się na ramionach, wszystkie mięśnie rozluźniły się. Serce przestało bić, płuca filtrować tlen. Głowa odchyliła się do tyłu pod dziwnym kątem, pokazując tkanki, mięśnie, żyły, a nawet kość. Z wnętrza cały czas płynęła stróżka krwi, jak z nieskończonego źródła.

- Kim ona była? - spytała Kate, patrząc na truchło.

- Dziewczyna z klubu - powiedział obojętnie.

Zrobił duży krok, nie chcąc wdepnąć w krew, podszedł do blondynki stojącej na krawędzi kałuży. Skrzyżowała ręce na piersi, cały czas patrząc na ciało. W głowie bez przerwy odtwarzała scenę, kiedy chłopak wbił ostrze i pociągnął, tworząc głęboką ranę. Luke stanął przed nią, podniosła powoli głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Tak wielkiego podniecenia, radości, szału i chęci mordu nie widziała wcześniej w jego oczach. Ten blask był przerażający, ale i wywoływał w niej inne emocje, sama chciała poczuć tak niezwykłą mieszankę.

Chłopak powoli i ostrożnie położył dłoń na jej policzku, zostawiając na nim czerwony ślad. Nie odrywając ręki od jej ciała, przesunął się niżej, na szyję, już tu poczuł jej bijące serce. Ścisnął kierowany czymś dziwnym, dalej było w nim tak wiele emocji, że nie potrafił nad sobą do końca zapanować.

- Zabijesz mnie? - spytała dziewczyna, cały czas spokojna.

- To ty zabiłaś mnie - powiedział, puszczając ją.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz