5. Chcę od ciebie tak niewiele

545 24 0
                                    

Przerwa świąteczna dla niej była za krótka, natomiast dla niego za długa. W jej trakcie poczuł głód. Pragnął zobaczyć cudowną Katie, brakowało mu jej widoku i usłyszanego gdzieś przypadkiem głosu. Przez te dwa tygodnie nie mając żadnej jej namiastki, coś zaczęło w nim rosnąć. To cholerne pragnienie, które dotąd tłumił w sobie, teraz powoli wyrywało się z jego uścisku. Myślał o niej bez przerwy, miał nadzieję przypadkiem zobaczyć ją na ulicy i często miał takie wrażenie, ale za każdym razem mylił się. Śniła mu się co noc, piękna jak zawsze i uśmiechnięta, ale nawet w snach nie potrafił się przemóc, aby cokolwiek zrobić. Tak bardzo jej potrzebował, miał wrażenie, że wariuje bez niej.

Dziewczyna za to cieszyła się z tak wielu dni spokoju, nie chciała widzieć chłopaka ani żeby on znowu widział ją. Ani trochę nie brakowało jej, jego spojrzenia czy ciągłej obecności gdzieś w pobliżu. Oddychała z ulgą co dzień budząc się ze świadomością, że go nie zobaczy i będzie miała spokój. Jednocześnie bolesne było dla niej, że dni mijają i dzień powrotu do szkoły zbliża się nieubłaganie. Za krótko czuła spokój i ulgę, aby móc się w pełni wyciszyć i zebrać siły do kolejnych jego spojrzeń.

Idąc w kierunku szkoły, razem ze swoją przyjaciółką mimowolnie zastanawiała się, czy wszystko dalej będzie tak samo, czy może jednak coś się zmieni. Nie poczuła rozczarowania ani nic innego widząc go znowu i to jak od razu mierzy ją wzrokiem.

- Nie tęskniłam- powiedziała, odwracając wzrok.

W jej odczuciu nic się w nim nie zmieniło. Ciągle był tak samo denerwujący i wyglądał tak jak zawsze. Za to Alex miała wrażenie widzieć w nim coś jeszcze, jakąś nową iskierkę w jego oczach. Nie, to nie była iskierka to, kolejna kropla smoły w jego już ciemnych oczach. Coś ją w nim zaniepokoiło, ale nie była pewna co. Patrząc na niego z boku, z mniejszym bagażem przewrażliwienia i gniewu, co do niego widziała go troszkę inaczej. Dla niej był zagubionym chłopcem, który nie wiedział czego chce, jednocześnie ciągnęło go do Kate, która raczej nie była odpowiednia do tego. Z tego, co brunetka zdążyła zauważyć, jej koleżanka była specyficzna. Nie szukała uczuć u innych osób i sama okazywała je rzadko oraz niechętnie. Była prawdziwa, nie chciała nikogo udawać i nie robiła tego. Przy tym wszystkim miała tam silny charakter, że mimowolnie pomagała innym zmieniać się na lepsze. Tym słabszym dawała dłoń, aby z każdym dniem, tygodniem, miesiącem mogli stawać się silniejsi, lepsi. Jednocześnie nie ufała ludziom, potrzebowała bardzo dużo czasu, aby ktoś mógł stać się dla niej kimś istotnym i zdobywającym jej uwagę.

Może właśnie to w jakiś sposób przyciągało do niej Luka, może coś innego. Alex nie potrafiła tego odgadnąć, chociaż próbowała i miała już kilka elementów układanki, ale wciąż za mało, aby zrozumieć co przedstawia obrazek.

- Levison, weź się ogarnij- powiedział Michael, podchodząc do chłopaka. - Wyglądasz jakbyś, chciał ją zabić, a nie zdobyć.

Mimowolnie przesunął się, kiedy jego znajomy zasłonił mu widok. Dopiero po chwili zrozumiał, co zrobił.

- Aż tak to widać? - spytał.

- Żartujesz? Jeszcze trochę to ślina zacznie kąpać ci na podłogę, to nie wygląda dobrze.

- Kurde... - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Michael mu przerwał.

- Jak chcesz, to mogę ci jakoś pomóc.

- Jak?

- Daj mi wolną rękę i o nic się nie martw.

- Ale... co zamierzasz zrobić? - spytał zaniepokojony.

- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, ja się wszystkim zajmę.

Chciał się jeszcze sprzeciwić, ale Michael nie dał mu na to szansy. Poza tym właśnie zadzwonił dzwonek i musieli wejść do sali. Luke nie mógł się na niczym skupić, ciągle zastanawiając się nad tym, co może planować jego znajomy.

Trochę uspokoił go widok dziewczyny, w trakcie kolejnej przerwy. Jak zwykle przyszła chwilę po dzwonku, z kroczącą za nią jak cień Alex. Podeszły do Mii i razem z nią patrzyły na ich zdjęcie klasowe. Nie do końca mu się podobało, tego dnia nie czuł się najlepiej pod każdym możliwym względem.

Dziewczyny stały na środku korytarza, wśród tłumu, który tworzyła jego klasa. Nie powstrzymał się i z pretekstem rozmowy z Arronem, podszedł na tyle blisko na ile pozwoliła mu odwaga. Usłyszał jej głos przez, co przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz, mimowolnie uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyna zauważyła go i odsunęła się trochę, powiedziała coś do swoich koleżanek, ale nie był w stanie tego usłyszeć. Nie była zadowolona, a jej dwie koleżanki parzyły na niego z pogardą i gniewem. Udał, że to ignoruje i wrócił do rozmowy z blond włosym chłopakiem. Dziewczyny też wróciły do swojego poprzedniego zajęcia. Udawało mu się wychwycić pojedyncze słowa, które nie składały się w całość. Cały czas próbował podejść bliżej, ale niezbyt mu to wychodziło. Był zbyt rozproszony jej obecnością, tak bardzo chciał dzisiaj jej bliskości.

W końcu przerwa się skończyła, ale nikt nie ruszył się ze swojego miejsca. Udało mu się podejść blisko, bardzo blisko. Niemal czuł bijące od niej ciepło, zobaczył dokładnie, jak góruje nad nią. Może nie było to zbyt wiele, ale przez to czuł się silniejszy. Dziewczyna chciała odwrócić się, aby coś zobaczyć, ale nie dane było jej to zrobić, ponieważ niemal odbija się od jego klatki piersiowej. Odsunęła się szybko do tyłu, to samo zrobiły dwie brunetki obok niej.

- Serio? - spytała cicho, tak że ledwo ją usłyszał.

Jak gdyby nigdy nic, odwrócił się, aby trafić na przenikliwe spojrzenie Michaela, który stał zaledwie pięć metrów od niego. Nie wiedząc, co innego zrobić podszedł do niego. Nie chciał z nim rozmawiać, wolałby delektować się jej bliskością i tym, że jej włosy dotknęły jego ręki. Ale dla jakichkolwiek pozorów musiał podejść do znajomego, ten to dopiero jest wysoki. Jednak nim któryś z nich coś powiedział, przyszedł nauczyciel. Weszli powoli, on na samym końcu widząc, że dziewczyny dopiero się rozchodzą. Miał dobre przeczucie, bo kiedy Mia go wyprzedziła Katie podbiegła do niej.

- Gdzie masz potem? - spytała, a on bez skrępowania lustrował ją uważnie.

- Yyyy - dziewczyna chwilę się zastanowiła. - Przy sali gimnastycznej, wiesz gdzie.

- Okej.

Zrobił krok w bok, a ona znowu prawie na niego wpadła. Prychnęła zła i szybko go minęła, idąc do swojej koleżanki. Nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć, że brunetka przez cały ten czas obserwowała go.

W końcu wszedł do klasy i zajął swoje miejsce przy oknie. Spojrzał na Mię, która pisała coś w telefonie pod ławką. Mógł się założyć, że to z nią pisze, z jego małą Katie.

Mój morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz