- Żartujesz? - Sanu krzyknął, zwracając tym uwagę kilku osób.
- Nie- odpowiedziała, zjadając frytkę. - Nie widziałeś, jak patrzył, to było okropne, poczułam się źle - na samo wspomnienie przeszedł ją dreszcz.
- Jeśli go kiedyś spotkam, dostanie ode mnie w mordę - powiedział, zaciskając pięści.
- Sam raczej do ciebie nie przyjdzie, w końcu będzie musiał dojść do skutku nasz mały plan.
- Ta, problem w tym, że zaczęły się wakacje, trochę sobie poczeka.
- No i? - poprawiła się na swoim miejscu. - Przez ten czas nic się nie stanie, jest zbyt wielką ciotą, żeby wykonać jakikolwiek ruch.
- Wcześniej też tak myśleliśmy, a jednak coś zrobił.
- Bo się upił i szczerze wątpię, że to był tylko i wyłącznie jego pomysł.
- Michael?
- Oczywiście, to on mu pomaga cokolwiek zrobić.
- A właśnie, co z nim? Nic nie odwalał na tej imprezie?
- Pomagał mu, oprócz upicia tego debila, zamknął dziewczyny w łazience, żeby nic nie zrobiły.
- Macie pewność, że to on?
- Peggy zauważyła go stojącego przy toalecie, miał klucz, którym uwolniła Alex i Mię.
- A to skurwiel, jemu też muszę przypieprzyć - rosła w nim coraz większa złość.
- Uspokój się, nic nie zrobisz. Poza tym on coś ćwiczy i wygląda na takiego, który jest w stanie posunąć się do wszystkiego. Zresztą mówiłam ci.
- Im więcej mi o nich mówisz, tym większą ochotę mam im coś zrobić.
- Alex z pewnością ci pomoże, jeśli będzie trzeba im coś zrobić.
- Nie chciałbym od niej dostać.
- Oni chyba jeszcze tego nie wiedzą.
Oboje się zaśmiali i rozmawiali dalej, Kate jeszcze raz dokładnie opisała mu, co się stało tamtej nocy, dodała do tego swoje przemyślenia, których wcale nie było mało.
Rozstali się wieczorem, kiedy on musiał wracać do domu. Gdy została sama, powolnym krokiem ruszyła w kierunku swojego domu, było jej zbyt gorąco, żeby gdziekolwiek jeszcze iść. Miała szczęście, kiedy na przystanku zatrzymał się jej autobus, na dodatek z klimą. Stanęła tam, gdzie było miejsce i spokojnie przewijała facebooka, na chwilę podniosła głowę, kiedy autobus zatrzymał się i wsiedli kolejni ludzie. Zastygła w bezruchu, gdy zobaczyła chłopaka ubranego na czarno w białych butach i idealnie ułożonych włosach.
Udając, że jej nie zauważył wraz z tłumem, przeszedł na środek autobusu. Wiedział, że go obserwuje, czuł na sobie jej spojrzenie, ale znalazł w sobie pokłady siły, żeby na nią nie spojrzeć. Chciał pokazać, że jest silny, a przynajmniej udawać takiego, ten jeden raz, ale nie wytrzymał długo. Kiedy stanął, odwrócił się i spojrzał jej prosto w oczy, mimowolnie uśmiechnął się. Niewyobrażalnie cieszył go widok blondynki poza murami szkoły, tu nikt nie znał tej historii i nie patrzył na nich, czekając co zrobią. Nie czuł na sobie spojrzenia Michaela, które tak go krępowało, ani spojrzenia Alex, gotowej w każdej chwili obronić Kate. Byli sami, pośród tłumu zupełnie obcych ludzi.
W końcu opuściła głowę i usiłowała skupić się na czymkolwiek innym, niż to, że on jest znowu tak blisko. Przecież miała mieć spokój, przez najbliższe dwa miesiące. Chłopak za to bez skrępowania patrzył na nią, podziwiał ją całą. Chciał znowu poczuć jej małe rączki na sobie, jej oddech tuż obok siebie i ciepło ciała, w głowie setki, o ile nie tysiące razy odtwarzał tamten taniec. Nawet, teraz kiedy o tym myślał, jego serce zaczynało bić szybciej.
Drugi raz w życiu, nie wiele myśląc zrobił krok do przodu, potem kolejny. Chciał być bliżej, tuż obok niej. Dziewczyna od razu to zauważyła, kątek oka widziała każdy jego ruch, jednocześnie patrzyła przed siebie i czekała aż drzwi się otworzą, a ona będzie mogła uciec. Ku jej rozpaczy, zatrzymał się przy drzwiach, naprzeciwko niej. Uważnie ją obserwował, czekając na to, co zrobi, chociaż miał co do tego pewne podejrzenia. W końcu stało się to, na co czekał. Ich spojrzenia spotkały się, oboje spojrzeli sobie w oczy i nie mogli przestać, było w tym coś na tyle interesującego, że trwali w tym.
W końcu autobus gwałtownie zahamował na przystanku, chłopak poleciał do przodu, prawie się przewracając. Gdy znowu stabilnie stanął na nogach, ona właśnie go mijała, zrobiła to z dla niego niezwykłą precyzją i elegancją, wynikiem czego nie dotknęła go, nawet włosami. Zostawiła po sobie jedynie podmuch wiatru, który trafił w niego z zaskakującą siłą. Obejrzał się za nią, kiedy wyskoczyła na chodnik, spojrzała na niego jedynie kątem oka i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Miał ochotę ruszyć za nią, ale powstrzymał się, to byłoby zbyt dziwne.
Odetchnęła z ulgą, kiedy będąc kawałek dalej, widziała jak autobus odjeżdża, a on nie wysiadł. Przełknęła ślinę i ruszyła dalej, dłuższą drogą do swojego domu. Wysiadła przystanek wcześniej, dla bezpieczeństwa. Nie chciała, aby miał pojęcie gdzie mieszka, taka wiedza nikomu nie była potrzebna do szczęścia, a w szczególności jemu. Gdy szła, szybko zadzwoniła do Sanu, który szybko odebrał.
- Wygadałeś - zaczęła. - Jechał ze mną autobusem... miałam wrażenie, że się na mnie rzuci, to było straszne. Podszedł bliżej niż ma to w zwyczaju - mówiła szybko, ale zrozumiale.
- Kto?
- Morderca.
CZYTASZ
Mój morderca
Mystery / ThrillerNie mógł oderwać od niej wzroku, stała się jego centrum. Najpiękniejszym obrazem na który mogłyby patrzeć godzinami. Ona nie chciała tego, jego spojrzenie było dla niej przekleństwem. On był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić...