-Rzucił mnie. - Jeongguk powiedział, moment po tym, jak Yoongi wszedł do ich pokoju z plecakiem zwisającym z ramienia.
Starszy podniósł brew na młodszego, który leżał rozłożony na ziemi jak rozgwiazda, gapiąc się w sufit. Niedbale zrzucił z siebie plecak, przechodząc nad nogami Jeongguka, by usiąść na łóżku.
-Tak? - Yoongi zapytał, wyciągając opakowanie papierosów z kieszeni kurtki.
-Tak. - Jeongguk wyszeptał.
Starszy zajęty był zapalaniem swojego papierosa, który znajdował się w jego ustach, kiedy nagle przestał, by spojrzeć na swojego przyjaciela.
-Czekaj, mówisz poważnie?
-Tak. - młodszy zwyczajnie powtórzył.
Yoongi zaciągnął się zbyt mocno, krztusząc się dymem, który poszedł w dół do jego płuc. Wyjął papierosa z pomiędzy warg z czerwoną twarzą.
-Taehyung z tobą zerwał? - wykrztusił.
-Taehyung ze mną zerwał. - Jeongguk potwierdził.
Yoongi odchrząknął, zanim powiedział:
-Co się stało? Nigdy nikt cię nie rzucił.
-Dowiedział się. - Jeongguk powiedział kwaśno. -Dowiedział się i zwalił gościowi tuż przede mną w ramach jakiegoś gównianego rewanżu.
Minęły trzy dni, od kiedy Taehyung pozostawił serce Jeongguka roztrzaskane na milion kawałków. To zabawne, jak wystarczyło parę słów Taehyunga, by Jeongguk powrócił do złych nawyków. Tylko tyle wystarczyło chłopakowi o opalonej skórze i o melodyjnym śmiechu, by otworzyć tamę młodszego i z powrotem wlać truciznę do jego żył. To było żałosne.
Kurewsko żałosne.
-Czy z tobą okej? - Yoongi zapytał.
I odpowiedź była oczywista, ponieważ Jeongguk wyglądał na naćpanego i wciąż pijanego. Ile krech znowu w siebie wciągnął? Dwie? Trzy? Może cztery? Jeongguk nie był pewny, ale wiedział, że dawało mu to odwagę, by wreszcie powiedzieć o wszystkim swojemu przyjacielowi, ponieważ to było coś, czego nigdy nie zrobiłby na trzeźwo.
Dzisiaj, Jeongguk czuł się wystarczająco śmiały, by mówić i wystarczająco odrętwiały na to, by nie bolało to tak bardzo, kiedy wypowie imię swojego byłego kochanka.
-Sprawiał, że czułem się warty kochania. - powiedział. -Sprawiał, że czułem się, jakbym nie był potworem.
-Nie jesteś potworem. - Yoongi odpowiedział delikatnie. -Nie jesteś potworem, Guk.
-Jestem. - Jeongguk oblizał usta. -Nie umiem nic, poza niszczeniem tego, co mam.
-Wciąż masz mnie, dzieciaku.
Jeongguk zastanawiał się, jak długo to potrwa, ponieważ jeszcze trzy dni temu miał Taehyunga. Jak ktokolwiek mógłby być tam dla chłopaka z posiniaczonymi nogami i drzwiami do serca, które mogły odlecieć tylko do piekła? Jak ktokolwiek mógłby być tam dla chłopaka z problemami z kokainą i który połykał piwo smakujące jak siki?
Więc Jeongguk powiedział sobie, że nie, nie miał Yoongiego.
Nie miał nikogo. Zamknął siebie w piekle, znajdującym się w środku niego i włożył małe kawałeczki jego serca do klatki, następnie zasłonił ją kotarą, by nigdy nie musiał już na nie patrzeć.
W ten sposób jest lepiej, wmawiał sobie.
-Dziękuję, hyung. - powiedział, by uspokoić starszego.
CZYTASZ
Hiraeth | Taekook
FanfictionJeongguk nauczył się w ciężki sposób, kiedy w wieku trzynastu lat jego tata zepchnął go ze schodów, że ludzie są rozczarowaniem. Zawsze będą, więc łamał im serca. Zranieni ludzie ranią ludzi. Jeongguk lubił ranić dziewczyny, ale nie lubił ranić Ki...