29.

6.1K 944 83
                                    

Cztery godziny.

Minęły cztery godziny, od kiedy Jeongguk został przywieziony do szpitala. Cztery godziny siedzenia na niewygodnych plastikowych krzesłach w poczekalni i cztery godziny gapienia się w białą ścianę.

Około trzeciej godziny, Taehyung płakał tak długo, że skończył wymiotując na wybielaną podłogę i jedna z pielęgniarek zaproponowała mu pokój, gdzie mógł odpocząć. Taehyung stanowczo odmówił, ale Namjoon praktycznie go za sobą pociągnął.

Więc przez ostatnią godzinę, Yoongi i Jimin siedzieli w całkowitej ciszy. Yoongi nie wiedział, czy było cokolwiek, co możliwie pocieszyłoby ich dwójkę. Ponieważ, co mogłoby zostać powiedziane, co zmieniłoby fakt, że była bardzo duża szansa na to, że Jeongguk umrze?

Jego najlepszy przyjaciel mógł umrzeć.

-Yoongi hyung, powinieneś pójść spać. - Jimin powiedział. -Wyglądasz, jakbyś miał zemdleć.

I być może Yoongi rzeczywiście tak wyglądał ze swoimi przekrwionymi, opuchniętymi gałkami ocznymi, worami pod oczami, bladą skórą i potarganymi włosami. Naprawdę musiał wyglądać, jakby przechodził przez piekło - co nie było kłamstwem, ponieważ starszy właśnie przechodził przez swoje osobiste piekło.

-Ze mną dobrze. - wymamrotał. -Muszę poczekać na doktora.

-Obudzę cię, jeśli coś się stanie. - Jimin pocieszył go.

Yoongi zwyczajnie pokręcił głową.

-Z tobą nie jest dobrze, Yoongi. Z żadnym z nas nie jest.

-Daj mi wreszcie spokój!- Yoongi krzyknął, prawie natychmiastowo tego żałując, kiedy Jimin się wzdrygnął. -P-przepraszam. - wyjąkał, pocierając o twarz, zanim przejechał dłonią przez swoje włosy. -Po prostu- po prostu-

Co Yoongi powinien powiedzieć, by cokolwiek polepszyć? Już i tak wszystko wystarczająco było popieprzone.

-To wszystko jest moją winą. - wymamrotał, gapiąc się w ścianę.

Jimin wypuścił powietrze w zaskoczeniu.

-Dlaczego tak mówisz? To nie jest nikogo wina.

Starszy chłopak prychnął.

-Nic z tego by się nie wydarzyło, gdybym nie utrzymywał w tajemnicy wielkiego, pieprzonego sekretu Jeongguka. A wiesz co jest w tym najgorsze? - Yoongi zaśmiał się, jakby Jimin właśnie opowiedział żart. -Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiedziałem, że to się stanie.

-Hyung. - Jimin wypowiedział delikatnie jego imię, splatając ze sobą ich palce, nakierowując, by drżąca dłoń starszego spoczęła na jego udzie. -To nie jest twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć, że to się stanie. Nikt z nas nie mógł.

-Ale ja wiedziałem! - podniesiony głos Yoongiego złamał się, ponieważ Jimin nie rozumiał. -Wiedziałem, że pewnego dnia, Jeongguk, kurwa, wybuchnie! Wiedziałem, że ma schowane narkotyki pod materacem i wiedziałem, że częściej był naćpany niż nie był! - krztusił w sobie szloch, który cisnął mu się na gardło i starał się energicznie zamrugać, by rozwiać palące uczucie na tyle jego oczu, ponieważ nie chciał płakać przed Jiminem. To by było samolubne. To nie on teraz ledwo trzymał się życia. -Wiedziałem, że Jeongguk był kurewsko zniszczony. Wiedziałem, że ktoś popieprzył mu w głowie, ponieważ to, co robił, nie było normalne. Ale zignorowałem to. Zignorowałem to, ponieważ myślałem, że go chronię. Myślałem, że jeśli będę tam dla niego jako przyjaciel, to zacznie widzieć w ludziach dobro. Myślałem- - jego gardło się skurczyło i Yoongi zacisnął zęby, dopóki nie zaczęła boleć go szczęka.

Jimin uśmiechnął się do niego smutno, ściskając jego dłoń.

-Dałeś z siebie wszystko, by mu pomóc, hyung.

Yoongi potrząsnął głową.

-Ciągle powtarzałem sobie, że robię to dla niego, ale nie robiłem tego dla niego. Robiłem to dla siebie. Robiłem to, ponieważ bałem się stawić mu czoła. Jeongguk zawsze powtarzał mi, że jestem wszystkim, co ma na tym świecie i bałem się, że go stracę. Tak bardzo się bałem, Minnie. A teraz właśnie przeze mnie umiera. Umrze i to będzie moja wina!

I wtedy tama się otwarła i Yoongi nie potrafił zatrzymać powodzi łez, które z niego wypłynęły i szlochów, które wstrząsały jego ciałem i nienawidził siebie za to. Nienawidził siebie za to, na jak słabego i żałosnego musiał wyglądać przed swoim kochankiem. Starał się przetrzeć swoją twarz wolną ręką, ale to było na nic, ponieważ łzy nie przestały się lać. Jego wzrok był zamazany i nawet nie potrafił poprawnie widzieć, ponieważ wszystko, o czym Yoongi mógł myśleć, było to, jak bardzo spieprzył.

-Z-zawiodłem go. - wyjąkał pomiędzy szlochami. -J-a go, kurwa, z-zawiodłem.

Jimin pociągnął trzęsące się ciało Yoongiego w jego stronę i trzymał chłopaka mocno w swoich ramionach, dłonią przejeżdżając przez jego czarne włosy.

-Shh. - mruknął. -Nikogo nie zawiodłeś.

Yoongi jedynie zaczął płakać jeszcze mocniej w klatkę piersiową Jimina, mocząc jego bluzkę słoną cieczą.

-M-miałeś rację, Minnie. C-cały czas m-miałeś rację i-i powinienem był s-się ciebie s-słuchać.

-W-w porządku, hyung. - Jimin powiedział, jego głos drżał. -Będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.

Ale kiedy Yoongi poczuł, jak łzy Jimina uderzają w jego ramię, sam nie był pewien, czy Jimin wierzył w swoje własne słowa.

Hiraeth | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz