Jazda samochodem była cicha z niczym, prócz dobiegajacą z radia muzyką, która wypełniała ciszę.
Yoongi nie mówił wiele (chociaż on nigdy nie był typem, który prowadził błahe konwersacje) i stukał jednym ze swoich palców o kierownice, podśpiewując pod nosem piosenkę Drake'a. Jeongguk siedział z czołem przyciśniętym do okna i jedynie oglądał, jak świat przemija za nimi, kiedy jego przyjaciel zabierał ich z powrotem do Seulu, ponieważ centrum odwykowe znajdowało się lekko poza miastem, z daleka od zakłócającego spokój miejskiego życia.
I Jeongguk zdawał sobie sprawę z tego, że technicznie to on się poruszał, a nie budynki wokół niego. Stało się to metaforą jego życia, ponieważ Jeongguk żył w męczącym kłamstwie zbyt długo i udawał, że poruszał się do przodu, chociaż wciąż tkwił w tym samym miejscu, w którym znajdował się sześć lat temu, kiedy zakopywali trumnę jego matki pod ziemią i kiedy jego ojciec został zabrany przez czerwono-niebieskie światła radiowozu policyjnego.
Najsmutniejszą częścią tego wszystkiego było to, że ojciec Jeongguka nie został wsadzony do więzienia za przemoc wobec dziecka, a raczej za włóczenie się, długi pieniężne i za przestępstwa związane z narkotykami. To było naprawdę tragicznie, jak policjanci, którzy zabrali Jeongguka w wieku jego szesnastu lat, spojrzeli na jego podbite oko i niedożywione ciało i ujrzeli na własne oczy, że chłopak cierpiał przez całe życie, tylko po to, by po chwili wrzucić go do domu zastępczego.
To był pierwszy raz, kiedy Jeongguk zdał sobie sprawę z tego, że świat naprawdę miał go w dupie i niedługo po tym, Jeongguk stał przyciśnięty do barierki, spoglądając w dół na czarną wodę pod mostem Han o drugiej nad ranem.
Zastanawiał się, czy ocean popieściłby go trochę delikatniej - może znalazłby dusze swojej matki na jego dnie.
Ale nie skoczył. Jeongguk zwyczajnie wydał z siebie brzydki, pokręcony śmiech, zanim włożył swoje dłonie do kieszeni i powlókł swoimi stopami z powrotem do domu zastępczego, gdzie mieszkał z pozostałymi jedenastoma dziećmi i starszą kobietą, która wciąż piła i rzucała w nich garnkami i patelniami za każdym razem, kiedy ją zezłościli.
To było jak przejść z jednego znęcania się na następne, ale kobieta nie była taka zła jak jego ojciec, i dodatkowo, lubiła Jeongguka. Lubiła go tak bardzo, że kiedy wszystkie dzieci już spały, zapraszała go późno w nocy do swojego pokoju i tak długo, jak był grzecznym chłopcem, który wykonywał wszystkie polecenia, nie obrywał w twarz.
Inni chłopcy z domu gwizdali i nazywali go szczęściarzem, kiedy Jeongguk był zapraszany do jej pokoju, a on jedynie się uśmiechał i unosił kciuki do góry, udając, jakby nie było mu niedobrze za każdym razem, kiedy starsza kobieta go dotykała.
Lubił udawać, że nie płakał i nie wyskrobywał swojej skóry pod prawie zniszczonym prysznicem, który nawet nie wypuszczał ciepłej wody; jakby nie upadał i nie zwijał się w kłębek na kafelkowanej podłodze, która między pęknięciami skrywała w sobie błoto.
Jeongguk nigdy nie wiedział, jak to nazwać. Złe doświadczenie? Ponieważ każdy traci swoje prawictwo w gówniany sposób, ale doktor Han powiedział mu, że nawet chłopcy mogą zostać zgwałceni i że to nie była wina Jeongguka, że został wykorzystany. Jeongguk spędził dobre pięć minut klęcząc nad koszem na śmieci z nieskazitelnie czystego biura doktora Hana, sucho wymiotując i starając się uspokoić swoje dudniące serce.
Czy to było przez dorastanie w domu, gdzie ściany nigdy nie przestały drżeć i jego dłonie nigdy nie przestały się trząść, albo przez okrutne słowa jego ojca, lub jeszcze okrutniejszy uścisk mężczyzny, albo stępione i obgryzione paznokcie właścicielki domu zastępczego, które przejeżdżały przez jego wewnętrzną stronę ud, Jeongguk był brudny.
CZYTASZ
Hiraeth | Taekook
FanficJeongguk nauczył się w ciężki sposób, kiedy w wieku trzynastu lat jego tata zepchnął go ze schodów, że ludzie są rozczarowaniem. Zawsze będą, więc łamał im serca. Zranieni ludzie ranią ludzi. Jeongguk lubił ranić dziewczyny, ale nie lubił ranić Ki...