16.

757 34 8
                                    

Stała w bezruchu. Obróciła się w stronę przyjaciółki, a w jej oczach zobaczyła łzy.

- Agata... Powiedz coś... Błagam... - złapała ją za ramiona i wtuliła się w jej ciało.
- Ciii... Skarbie...
- Nie poradzę sobie...
- Poradzisz.
- Moje życie bez niego nie ma sensu, rozumiesz?
- Nie będziesz musiała żyć bez niego.
- Nie rozumiem... Nic już nie rozumiem... - szepnęła, odsuwając się od niej.
- Wybudził się. Skarbie, wszystko jest dobrze.
- Nie żartuj sobie ze mnie. - oznajmiła, odwracając wzrok z nadzieją, że to wszystko to jedna wielka pomyłka.
- Nie żartuję. - złapała ją za ramiona i zmusiła do spojrzenia w oczy. - On żyje. Ma złamaną nogę i mocno potłuczoną twarz, ale ostatecznie skończyło się tylko na strachu.
- Muszę się z nim zobaczyć. - obróciła się na pięcie i popędziła na trzecie piętro.

Wbiegła do sali szpitalnej, w której wykonuje się tomografię głowy. Stanęła obok Pawła za szklaną szybą i próbowała dostrzec chociaż kawałek jego twarzy pod ciemnym kolorem maszyny.

- Długo jeszcze? - odezwał się po chwili.
- Już kończymy. Wysuwam.

Radiolog wstał z miejsca i udał się do Adama. Pomógł mu usiąść na wózek i wyprowadził z pomieszczenia. Wiktoria w tym czasie opuściła niewielką salę i poruszała się po całym korytarzu w tą i z powrotem, obawiając się tak na prawdę wszystkiego. Nagle usłyszała głośny krzyk za sobą.

- Wiki!

Obróciła się momentalnie i w oddali dostrzegła szatyna na wózku inwalidzkim. Szybkim krokiem podeszła do niego. On wstał z miejsca, czekając aż wreszcie poczuje słodki smak jej ust i dotyk jej ciała na swoim. Stanęła na przeciw niego, patrząc mu w oczy. Złożyła delikatny pocałunek na jego ustach i mocno się w niego wtuliła, podtrzymując go tak, żeby nie upadł.

- Tak bardzo się bałam... - szepnęła, wciąż trzymając go w objęciach.
- Jak dobrze, że widzę Cię całą i zdrową... Myślałem, że się nie uda... Że zrobi Ci krzywdę, że gdzieś Cię wywiezie... - oznajmił, a po jego twarzy spłynęła łza.

To było dla niego straszne uczucie. Bał się, że ktoś potraktuje ją nieodpowiednie, wyrządzając wielką bliznę w jej psychice. Na samą myśl, że ktoś, kiedykolwiek mógłby ją skrzywdzić ma ciarki na plecach i drgawki, które potrafi wyleczyć tylko ona za pomocą swojego niespotykanego uśmiechu.

- Nic nam nie grozi... - wyjąkała, mimo wszystko niepewnie. - Zamknęli go. Nie rozmawiajmy już o tym. Proszę.
- Dobrze. To nie jest odpowiedni moment. - zgodził się, odsuwając ją delikatnie od siebie.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć. - wyznała, pomagając mu usiąść na wózku.
- Więc mów.
- Jak będziemy sami. - wymownie spojrzała na Agatę i Falkowicza, którzy niewiadomo kiedy zjawili się obok.
- Grubsza sprawa?
- Żebyś wiedział.

Złapała za rączki wózka i zawiozła go do sali.

________

Przepraszam, przepraszam, Przepraszam! Kochani miałam straszne urwanie głowy w ostatnich dniach i na prawdę nie miałam zupełnie czasu na napisanie kolejnej części! Jutro pojawi się next, a może nawet dwa! Piszcie, co uważacie! Miłego wieczoru, misiaki!

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz