27.

468 30 11
                                    

Czuł ogromny żal do Wiktorii. Był wściekły, ale wiedział, że to on popełnił największy błąd, zdradzając ją i to przez niego cała ta sytuacja miała miejsce. Szedł korytarzem, zastanawiając się jak powinien zachować się w tej sytuacji. Uświadomił sobie, że chyba nigdy nie będą w stanie sobie wybaczyć. Czy to na prawdę koniec? Ona nadal była najważniejszą kobietą w jego życiu. Rozglądał się w koło, a każdy element tego szpitala budził w nim coraz to większe wspomnienia. Popatrzył w lewo. Chwilę bił się z myślami, niepewny czy ten widok to żywa myśl podświadomości, czy prawdziwy obraz, ale bardzo szybko odrzucił pierwszą opcję i wszedł do pomieszczenia. Wiktoria siedziała na kanapie, zakrywając usta dłonią i patrzyła tępo przed siebie, nie zauważając nawet towarzysza.

- Coś się stało? - spytał, na co kobieta, jakby wyrwana z transu spojrzała w jego stronę.
- Wszystko w porządku. Zamyśliłam się. - odpowiedziała niemal od razu, odrywając wzrok.
- Kogo chcesz oszukać? Znam Cię, Wiki. Jak nikogo innego i doskonale wiem, kiedy kłamiesz.
- Tak? - zaśmiała się. - Twierdzisz, że mnie znasz? To dlaczego w takim razie nie zauważyłeś, że płaczę każdego wieczora? - zaczęła, a jego momentalnie zbiło z tropu.
- To nie...
- Dlaczego nie dostrzegłeś, że cierpię i udaję, że sobie radzę? - przerwała, nie zważając na próbę jego wyjaśnień. -  Dlaczego nie widziałeś tego w moich oczach, które codziennie były pełne strachu? Nawet nie wiedziałeś, że przeglądałam Twój telefon w obawie, że ponownie mnie zranisz. Ja potrzebowałam Twojego zapewnienia. Za szybko dałam Ci szansę, a to bolało z dnia na dzień coraz bardziej.
- A co ja miałem zrobić, co?! - wybuchnął. - Nie cofnę czasu! Bardzo bym tego chciał, ale to niemożliwe! Starałem się jak mogłem. Powiedziałem Ci całą prawdę! Żałuję, Wiki, ale to nie tylko moja wina, bo ja przez ostatni czas okazywałem moje uczucia najszczerzej jak tylko potrafiłem. Kocham Cię i zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. Powiedz co mam zrobić. Zrobię to dla Ciebie, tylko wybaczmy sobie. Błagam... - wydukał, a ostatnie słowo powiedział niemal niesłyszalnie.
- Zrobisz wszystko? - odezwała się, wstając z miejsca.
- Tak.

Ruszyła wprost na niego. Złapała go mocno za ramiona, patrząc mu w oczy i zbliżyła swoją twarz do jego. Wzięła głęboki wdech, z nadzieją, że to co chce powiedzieć, w jakiś sposób przejdzie jej przez gardło i zabrzmi choć trochę realistycznie. Milczała. Chwyciła go za szyję i wtuliła się w niego, przypominając sobie, co miała mu powiedzieć.

Adam stał w bezruchu, próbując nacieszyć się tą idealną chwilą. Obawiał się, że ten moment pryśnie jak zaczarowana książka. Swoje dłonie położył na jej plecach i przywarł do jej ciała jeszcze mocniej.

- Chcę, żebyś zostawił mnie w spokoju. - wycedziła przez szloch. - Raz na zawsze. - szepnęła, kiedy on wcale nie zwalniał uścisku.
- Nie mogę. - oznajmił, odsuwając się od niej.
- Obiecałeś. - wytarła łzę i wyszła z pomieszczenia.

Jej serce biło mocniej, niż zwykle. W tej chwili wiedziała, że popełniła wielki błąd. Ona potrafi go kochać. Jest w stanie mu wybaczyć, ale nie ma prawa mącić mu w głowie. Zorientowała się za późno. Czas najwyższy, żeby ułożył sobie życie. Bez niej. Osobno. 

__________________

Podoba się? Next - 10 komentarzy i 30 serduszek!

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz