3.

832 29 2
                                    

Był środek nocy. Adam leżał na łóżku, zerkając na otwarte okno i słuchając odgłosów świerszczy. Jego oczy błyszczały w blasku księżyca, ale nie dlatego, że światło przebijało się dokładnie przez szybę, tylko z powodu smutku i łez, spływających po jego policzkach. Dopiero teraz uświadomił sobie, jaką krzywdę wyrządził światu. Zdradził Wiktorię, daje fałszywą nadzieję Oliwii, a sam nie potrafi pojąć, co się z nim ostatnio dzieje. Jeszcze kilka dni temu, kiedy spędzał upojne chwile w sypialni z blonyndką, widział ją i chciał, żeby to była ona. Dziś, przed chwilą, kiedy tylko na nią spojrzał, ukazywała się Wiktoria. Wszystko jest nie tak, jak być powinno. Zadawał sobie jedno pytanie: Niszczyć rodzinę i walczyć o miłość? A może stracić szansę na szczęście, ale być blisko osób, które nas potrzebują? Co, jeśli Wiki go potrzebuje? Nie wiedząc kiedy, zasnął z niewyjaśnionym dylematem życia.

Rudowłosa niepewnie otworzyła oczy. Rozejrzała się po pokoju i usiadła na łóżku, chwytając telefon w dłoń.
- Szlag. - syknęła, kiedy zobaczyła godzinę.
Zaczynała pracę o godzinie 12.00.
Szybko zerwała się z miejsca i popędziła do toalety. Umyła zęby, wzięła szybki prysznic i ubrała się we wczorajsze spodnie i nową bluzkę. W biegu zabrała torbę, nałożyła buty i wybiegła z domu. Na dworze było gorąco. Zdyszana i zmęczona dotarła do szpitala, zaledwie dziesięć minut po czasie. Ruszyła przebrać się do jednej z przebieralni, kiedy poczuła, że na kogoś wpada.
- Tym razem to na prawdę nie była moja wina. - oznajmił spokojnie, próbując załagodzić sytuację.
- Tak, wiem. Przepraszam. - wyznała szybko, unikając jego wzroku. - Przepraszam, ale muszę iść. Jestem spóźniona.
- Wiki, Falkowicz o Ciebie pytał. Powiedziałem, że poszłaś na SOR. To było pierwsze, co wpadło mi do głowy.
- Dzięki, Adam. Na prawdę dziękuję. - uśmiechnęła się niepewnie i pobiegła przebrać się w strój lekarski.

Adam stał w miejscu, wpatrując się w nią uważnie. Ruszył się dopiero w momencie, kiedy Consalida zniknęła za rogiem. Uśmiechnął się do siebie na samą myśl ich krótkiej rozmowy i poszedł dalej, kontynuując obchód.

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz