Zostali sami. Adam leżał na łóżku, przyglądając się jej uważnie, a ona wyraźnie unikała jego wzroku.
- Chciałaś mi coś powiedzieć... - wydukał w końcu.
- Nie bardzo wiem jak. - spojrzała na niego niepewnie.
- Co się dzieje?
- Chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Boję się Twojej reakcji.
- Mojej reakcji? Teraz to ja zaczynam się niepokoić.
- Ten temat pojawił się u nas już kilka razy, a ja do tej pory nie wiem, czy nie robiłeś sobie ze mnie żartów.
- Znamy się bardzo dobrze, nie powinnaś mieć problemów z rozmową na żaden temat.Zwiesiła wzrok.
- Chciałabym mieć z Tobą dziecko... - wyznała po chwili milczenia.
- Wiki... - zaczął.
- Wiem. To nie jest odpowiedni moment. Masz złamaną nogę, Józia... Poza tym dopiero co się zeszliśmy. Potrzebujesz czasu, rozumiem to.
- Czy Ty kiedykolwiek dasz mi dokończyć? - zaśmiał się.
- Proszę, kończ. - powiedziała od niechcenia.
- Odkąd dowiedziałem się, że będę mieć dziecko z Oliwią, marzyłem, żeby w jakikolwiek sposób przekonać Cię do myśli o ciąży. Teraz jest tak samo. Chcę Cię widzieć rano, wykończoną na łóżku z naszym maluchem na środku i obiecuję Ci, że już nigdy... przenigdy Cię nie skrzywdzę.- Kocham Cię. Najbardziej na całym świecie. - wycedziła.
- Wiem, kochanie.W tej chwili przed jego oczami ukazał się obraz jej, wraz z małym niemowlakiem na rękach. Po chwili tło się rozmazało i dostrzegł Oliwię i Józia, a jeszcze później scenę, w której Consalida zostawiła go samego, w pustym mieszkaniu, tak bardzo załamana zdradą.
Zamarł. Poczuł intensywny ból w klatce piersiowej. Wszystko przez nadmiar emocji. Popatrzył na nią niepewnie i uśmiechnął się sztucznie. Zerknął na jej dłoń. Na nadgarstku widniała mała bransoletka z inicjałami: A + W, a na dole, malutką czcionką, data, wskazująca pierwszy dzień, odkąd byli razem. Spojrzał jej w oczy. Są pełne strachu. Boi się. Widzi w nich to samo, kiedy spotykał ją na korytarzu szpitalnym. Wyraźnie unikała jego wzroku i błagała, żeby wreszcie dał jej spokój, choć tak na prawdę tego nie chciała. Czekała tylko na moment, kiedy mocno ją przytuli i nie pozwoli odejść. Chciała mieć wyraźny dowód, że są sobie pisani. I są. To on zjawił się w jej mieszkaniu, gdy Eryk próbował ją zgwałcić. To on zjawiał się, kiedy wyraźnie potrzebowała pomocy. Ale nie było go wtedy, gdy najbardziej cierpiała. Została sama. Zraniona, smutna i wściekła. Z bałaganem w domu, bez wsparcia, a jej myśli ograniczały się tylko i wyłącznie do słów: Kiedyś o nim zapomnisz. I właśnie w tej sposób pojawił się prawnik. Jedyny, który okazał jej zrozumienie. Po prostu był. Brakowało jej bliskości, zrozumienia, przytulenia. Nie wiedząc kiedy, ich znajomość przemieniła się w związek, którego ona, jakby nie patrzeć - nie chciała. Zrobiłaby wszystko, co pomogłoby jej odrzucić wersję podświadomości, która nieustannie wmawiała jej, że prędzej czy później wróci do Adama. I tak się stało. Eryk był pocieszeniem, dobrym kumplem. Niczym więcej, a Krajewski doskonale to wiedział, bo był w identycznej sytuacji. Oliwia nie liczyła się dla niego w żadnym stopniu. Patrzył na nią jak na koleżankę, a na Wiktorię nigdy, choćby nie wiadomo jak próbował, nie potrafił spojrzeć jak na zwykłą, nic nie znaczącą kobietę. Była jego kobietą i za każdym razem, gdy ją widział, czuł chęć powiedzenia jej, że nikogo nie kochał tak bardzo jak jej.
- Przepraszam Cię, Wiktoria. - wyszeptał w końcu.
- Za co mnie przepraszasz? - spytała wyraźnie zdziwiona.
- Za wszystko. Gdyby nie ja... Gdyby nie Oliwia... Gdybyśmy my nie... Gdybym Cię nie zdradził... - wreszcie dobrał odpowiednie słowa i nazwał sytuację tak, jak jeszcze nigdy nie miał odwagi jej nazwać. - ... nie doszłoby do tego wszystkiego. - dokończył. - Nie poznałabyś Eryka. To moja wina. - kontynuował.
- Adam... - wycedziła szybko, patrząc mu w oczy. - Ja też nie jestem bez winy w tej sytuacji.
- Nie prawda. Po prostu... Nigdy nie będę do Ciebie przyzwyczajony. Każda chwila z Tobą jest czymś nowym i nie chcę, żeby to się kiedykolwiek zmieniło.
- Nie zmieni się. Obiecuję.
CZYTASZ
《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam
RomanceWiktoria Consalida i Adam Krajewski - Lekarze z Leśnej Góry, którzy nigdy nie potrafili przejść obok siebie obojętnie. Czy odnajdą miłość u boku swoich nowych partnerów? Poradzą sobie z uczuciem, które zesłał na nich los? Jak daleko można posunąć si...