33.

641 53 26
                                    

Wiktoria leżała na kanapie, patrząc tępo w sufit. Na jej twarzy widać było smutek, zmęczenie, strach... Przekręcała się z boku na bok, zastanawiając tym samym nad swoim całym, dotychczasowym życiem. Nagle rozległo się głośne stuknięcie. Odgłos dobiegał z korytarza. Kobieta gwałtownie wstała z miejsca i szybkim krokiem ruszyła do kuchni. Zapaliła światło i zobaczyła go, stojącego na wprost niej. Z jego ubrań ciekła woda. Miał mokrą, spoconą buzię i głośny, niestabilny oddech. Patrzył na nią uważnie, starając się wyczytać z jej oczu jakąkolwiek reakcję.

- Tak bardzo...
- Zostaw.

Wiktoria wyrwała się z jego uścisku i spoglądała na jego twarz z przeogromną wściekłością.

- Przepraszam... Przedłużyło mi się...
- Dzwonię do Ciebie od czterech godzin. - zacisnęła usta. - Piszę wiadomości. Płaczę. Martwię się. Cholera, Adam, przestań zachowywać się jak dziecko! Znikasz i nikt nie wie, co się z Tobą dzieje! Myślałam, że coś Ci się stało! Pada deszcz, za oknem wichura, na niebie pioruny, a Ty? Przychodzisz, jakgdyby nigdy nic i mówisz mi, że Ci się przeciągnęło? Co Ci się przeciągnęło? Nawet mi nie powiedziałeś, że gdzieś wychodzisz! Wróciłam do domu rozdrażniona, bo wszyscy mnie irytowali. Przez całą drogę powrotną myślałam o momencie, w którym wejdę do naszego mieszkania i wtulę się w Ciebie najmocniej jak potrafię! Wiesz, która jest godzina? Druga w nocy, a ja odchodzę od zmysłów! Po głowie chodzą mi najgorsze scenariusze...
- Przepraszam Cię. Na prawdę Cię przepraszam... Musiałem załatwić coś ważnego. Coś na prawdę ważnego.
- Co było aż tak ważne, że zapomniałeś mi powiedzieć?
- Nie zapomniałem. Nie chciałem, żebyś wiedziała.
- Nie chciałeś, żebym wiedziała?! Bo co? Znów jakieś sekrety, tajemnice... Ja na prawdę mam tego dość!
- Zaufaj mi.
- To Ty mi zaufaj! Powiedz mi. Cholera jasna!
- Nie mogę... Na prawdę...
- W takim razie ja też nie mogę. Nie mogę żyć w takim związku! - zrobiła szybki, stanowczy krok w tył, obracając się na pięcie.
- Stój. - przytrzymał jej dłoń, zmuszając tym samym do ponownego spojrzenia w jego oczy. - Powiem Ci całą prawdę. Najszczerszą prawdę, ale obiecaj mi jedno. - pogładził ją po policzku. - Nie będziesz zła. Musisz mi to obiecać.
- Nie jestem w stanie Ci niczego obiecać...
- Zaryzykuję... Oddychaj spokojnie. Chodzi o to, że... - wziął długi, głęboki oddech.

________________

Nareszcie next! Od razu wam mowie, ze nie pisalam z powodu szkoly. Nowi znajomi, nowe miejsce, mnóstwo rzeczy na głowie, ale jestem! I wracam ze zdwojoną siła! 50 serduszek i 25 kom - next

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz