9. 18+

977 53 11
                                    

UWAGA! SCENY 18+! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jeśli chcesz je pominąć, czytaj tekst normalną czcionką.

Adam stał w miejscu, obserwując Wiktorię. Kobieta robiła herbatę dla siebie i kawę dla niego. Mężczyzna nie mógł oderwać wzroku od jej pośladków i idealnych nóg. Bez namysłu podszedł do niej i delikatnie klepnął ją w tyłek, na co ona lekko podskoczyła. Popatrzyła na niego, a ten powoli przybliżył się do niej i złożył namiętny pocałunek na jej szyi.
W tym momencie z jej ust wyrwał się cichy, ledwo słyszalny jęk. 

- Tęskniłem za Tobą. - szepnął do jej ucha, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Wiem. - wydyszała. - Nie wytrzymam już dłużej. - zaśmiała się, po czym zachłannie musnęła jego usta.
Krajewski w tym momencie położył dłoń na jej biodrach. Uniósł ją do góry, a ona oplotła swoje nogi w okół jego ciała. Całowali się namiętnie, kierując się do sypialni. Szatyn położył ją na łóżku i przyglądał się jej uważnie.

- Co robisz? - spytała, unosząc się na łokciach.
- Podziwiam. - odparł niemal od razu.
- Chodź tu do mnie. - złapała go za szyję i pociągnęła do siebie.

Leżeli na łóżku, wtuleni w siebie, co chwila muskając swoje wargi. Pocałunki mężczyzny były delikatne, lecz stanowcze. Oderwał się od niej z trudem i jednym ruchem rozwiązał jej szlafrok, odsłaniając jej nagie ciało. Uśmiechnął się na ten widok i przybliżył swoją twarz do niej. Stykali się nosami, patrząc sobie w oczy.

- Kocham Cię, Adam. - wyznała.
- Ja też Cię kocham. Najbardziej na całym świecie. - zapewnił ją, gładząc jej nagie udo.

Spędzili razem długą, upojną noc. Czuli się szczęśliwi i spełnieni. Nic ich nie rozdzieli. Nigdy.

Adam obudził się dość wcześnie. Niepewnie otworzył oczy i zorientował się, że obok nie ma Wiktorii. Wstał z miejsca i szybkim krokiem popędził do pokoju obok. Consalida stała w kuchni, szykując śniadanie.

- Cześć skarbie. - przywitał się, wchodząc do środka.
- Dzień dobry, śpiochu. - odpowiedziała z uśmiechem.

Krajewski podszedł do niej i złapał ją za pośladki, delikatnie całując po szyi.

- Takie powitanie to ja mogłabym mieć codziennie. - wyszeptała.
- Masz to jak w banku. - obrócił ją w swoją stronę i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.

Popatrzył jej w oczy i obrócił się na pięcie, jednak poczuł szarpnięcie za ramię. Wrócił do poprzedniej pozycji, a rudowłosa oplotła dłonie wokół jego szyi, gładząc go po włosach, po czym namiętnie musnęła jego usta. Adam nie pozostał jej dłużny. Nie mógł zmarnować takiej sytuacji.

- Jesteś taka piękna. - stwierdził, między pocałunkami.
- Ty za to nie masz w sobie nic interesującego. - zaśmiała się, na co szatyn połaskotał ją po brzuchu.
- Przestań! - krzyczała, zanosząc się śmiechem.
- Odwołaj to. - rozkazał, patrząc jej w oczy.
- Najpierw przestań. - błagała.

Wykonał jej polecenie. Patrzył na nią, czekając aż wypowie jakiekolwiek słowo.

- No więc? Zaczynam się niecierpliwić.

Wzięła głęboki wdech.

- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało, Adam.
- Żebyś Ty wiedziała, jak bardzo pragnąłem Cię, kiedy widziałem Cię w szpitalu, stojącą do mnie tyłem.
- Wiedziałam. Specjalnie tak stałam. Specjalnie ruszałam biodrami.
- Kobieto, kusiłaś mnie. Myślałam, że jeszcze trochę, a będziesz zmuszona złożyć na mnie pozew o molestowanie.
- Nie złożyłabym. Czekałam, aż to zrobisz. - wyznała.
- Teraz będziesz miała tego za dużo, wiesz o tym?
- Twojego dotyku nigdy nie będzie za dużo. - uśmiechnęła się i dała mu krótkiego buziaka.

Odwróciła się i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w czarne spodenki i białą bluzkę z dekoltem. Zadowolona z efektu opuściła pomieszczenie. Ponownie udała się do kuchni, w której Adam kończył przygotowywane przez nią śniadanie. Na sam widok mężczyzny w bokserkach, uśmiech pojawiał się na jej twarzy.

- Zatłukę Cię. - oznajmił, kiedy zorientował się, że mu się przygląda.
- Ponieważ...?
- Będziesz chodzić w tych krótkich spodenkach i w tej koszulce, kusząc mnie przez cały dzień? Zwariowałaś chyba.
- Spokojnie, kochanie. - podeszła bliżej i ujęła jego twarz w dłonie. - Przecież w pracy będę miała strój roboczy. - uspokoiła go, starając się nie parsknąć śmiechem.
- No jasne. To wiele zmienia. Białe spodnie, idealnie podkreślające twoje kształty... To ja już chyba wolę te spodenki.
- Nie przesadzaj. - cmoknęła go w usta i ponownie zniknęła w łazience.

___________

Dobra, miało być 20 serduszek i next ale miałam taką ochotę na kolejny rozdział że nie mogłam wytrzymać 😂

Ale teraz serio. Next = 20 serduszek (głosów) i 15 komentarzy, ale proszę was o szczere opinie, co chcielibyście zobaczyć, no i czy wam się podoba? Buziaki! 

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz