25.

843 27 11
                                    

Wczorajszy dzień należy do przeszłości. Każdy miewa problemy, ale ważne jest to, żeby nie dać tego po sobie poznać. Wiktoria jest mistrzynią w tej dziedzinie. Nakładała maskę przed wszystkimi, a nawet najbliżsi nie zorientowali się, że dzieje się z nią coś niedobrego. Adam mieszkał z nią na codzień. Co prawda niedługo, bo dopiero co zdążyli zatopić topór wojenny, oczywiście tak na prawdę tylko z jego strony, ale chyba każdy zwróciłby uwagę na niecodzienne zachowanie Consalidy? To było niemożliwe. Odgrywała swoją rolę, niczym zawodowa aktorka. Śmiała się, mówiła, że go kocha. To tak piękne słowo, jednak tylko wtedy, gdy jest wypowiadane do właściwej osoby... Było, ale nie w odpowiednim czasie.
Kiedy zostawała sama, wszystko odgrywało się w inny sposób. Była smutna, przygnębiona. Chciała komuś powiedzieć o swoich problemach. I to właśnie w tym celu udała się na rozmowę do Agaty. Nie powiedziała. Bała się jej reakcji, stchórzyła. Spojrzała w jej piękne oczy, patrzące na nią z czułością i nie mogła tego zniszczyć, mimo tego, że są przyjaciółkami.

Nie zdążyła się obejrzeć, a już znajdowała się przy szpitalu. Zawsze kiedy rozmyśla na jakiś temat, czas mija jej dwa razy szybciej. Wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Przemknęła korytarzem, obawiając się, że jeszcze nie nałożyła swojej maski i zamknęła się w przebieralni dla personelu. Nałożyła strój lekarski i wyszła z pomieszczenia, tym razem z uśmiechem na twarzy. Szła pewnym krokiem, nie wzbudzając żadnych podejrzeń wśród ludzi, jednak wewnętrznie płakała w niebogłosy. Po drodze wstąpiła do pokoju. Zagotowała wodę na kawę, w międzyczasie przyglądając się terminarzowi dzisiejszego dnia. Według rozpiski, ona i Adam nie powinni się dzisiaj spotkać. Na całe szczęście mijają się w każdej możliwej opcji. Uśmiechnęła się do siebie i wróciła do przyrządzania sobie napoju. Chwyciła filiżankę w dłonie, po czym zrobiła kilka kroków w przód. Kątem oka zobaczyła, że ktoś wchodzi do pokoju. Niemożliwością było, żeby rzeczywiście plan dnia nie zawiódł. Szatyn przemknął obok niej, nawet na nią nie patrząc. Zabolało ją to, aczkolwiek przypomniała jej się rozmowa z Dawidem. Zabij go jego własną bronią.
Zrobiła kolejny krok w przód i usłyszała cichy szept.

- Na prawdę nic mi nie powiesz?
- A co mam Ci powiedzieć? - przybrała obojętny ton, starając się, aby zabrzmiał on w jakimkolwiek stopniu naturalnie.
- Wiesz jak ja się czuję? - zaczął
- Wiem. - odpowiedziała krótko, stawiając kawę na stoliku.
- Czuję się zdradzony, Wiktoria! - krzyknął - Zraniony! Zastąpiony przez kogoś innego! Jakby nie było dla mnie miejsca! - zamilkł.
- Tak? Pomyśl sobie teraz, co powiedziałeś. Czujesz się źle, Adam? A jak ja, myślisz się czułam, kiedy dowiedziałam się, że masz dziecko z inną? Dokładnie tak samo, Ty egoisto! - obróciła się w jego stronę. - Było mi źle. Płakałam dniami i nocami. Poznałam Dawida. Gdyby nie on to już by mnie tutaj nie było! Tak cholernie tęskniłam. Topiłeś mnie swoim spojrzeniem! - po jej policzku spłynęła łza. - A Ty mówisz, że czujesz się zdradzony? Mam żal do Ciebie za to co mi zrobiłeś, bo byłeś moją prawdziwą miłością.

Czas przeszły uderzył go tak mocno, że drgnął na samą myśl, iż mogłaby go przestać kochać.

- Byłeś. Jesteś. I będziesz. - poprawiła się, widząc jego reakcję.

Przerwała. Przez chwilę zastanawiała się, dlaczego zmieniła swoją wypowiedź. Po co to zrobiła? Czy to coś zmienia? Tak. Nie potrafi powiedzieć mu w twarz, że przestała go kochać, bo nie przestała. Musi być szczera sama ze sobą.

- Ale ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić. - kontynuowała. - Zawiodłam się na Tobie i ta blizna w moim sercu pozostanie na zawsze. Póki co powoli się zaszywa. Nie wiem co będzie dalej. Za szybko Ci wybaczyłam. Myślałam, że mi się uda, jednak to co zrobiłeś jest zbyt trudne do wybaczenia.

- Przepraszam Cię. Za wszystko. Masz rację, Ty nie jesteś winna tej sytuacji. Kocham Cię. Najbardziej na całym świecie. - wyznał.
- Pójdę już. - stwierdziła.
- Czekaj. - przytrzymał ją, na co ona lekko drgnęła. - Nie wrócisz do mnie? Nigdy?
- Na prawdę, muszę iść.

Wyrwała się z jego uścisku i wybiegła z pomieszczenia.

《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz