Droga powrotna minęła w całkowitej ciszy. Wymienili między sobą kilka krótkich, dyskretnych spojrzeń, w tym samym czasie tocząc cichą, powolną walkę wewnątrz siebie. Do Adama wszystko docierało z opóźnieniem. Był skupiony na drodze, nie spieszył się. Nie zaprzątał sobie teraz tym głowy. Na to nadejdzie czas jutro, kiedy ochłonie, a cały ciężar spadnie z jego ramion. Nie można było powiedzieć tego samego o Wiktorii, która przez cały ten czas, myślała w jaki sposób mogłaby go przeprosić. Jak rozpocząć tę trudną rozmowę? Najgorsze było to, że nie wiedziała, dlaczego Adam traktował ją na dystans. Nie wykazywał żadnej energii, był wręcz niemiły, nieprzyjemny. Oschły. Zainteresował się dopiero wtedy, gdy groziło jej niebezpieczeństwo.
***
Kobieta leżała na łóżku w swojej sypialni. Patrzyła przed siebie. Usłyszała delikatne stukanie do drzwi. Podniosła się gwałtownie do pozycji siedzącej, przetarła zmęczoną twarz i powiedziała niewyraźne:
- Proszę.
Adam wszedł do środka i popatrzył na nią smutno. Jego oczy były bezbarwne. Po raz pierwszy nie widziała w nich żadnej iskierki, małego płomyka dającego jej nadzieję. Były wypalone i wyblakłe, tak jak jego uczucie do niej. Podszedł bliżej i niepewnie przysiadł na skraju łóżka. Wiedział, że nie może pozwolić sobie na nawet najkrótszy kontakt wzrokowy. Gdyby do tego doszło, automatycznie straciłby na swojej pozycji. Nie dałby rady udawać, że niczego nie czuje. Jedynym rozwiązaniem było unikanie jej oczu. Pięknych, tak idealnych.
- To moje dziecko? - zaczął, kładąc rękę na swoim kolanie.
- Tak. - odparła bez namysłu.
- Jesteś pewna? - dopytywał, nawet na nią nie zerkając.
- Nie spałam z nikim. Tylko z Tobą.
- A Eryk?
- Nie. Nie byłam gotowa.
- A... Dawid?
- Co ma z tym wszystkim wspólnego Dawid? Jest moim przyjacielem! - oburzyła się. - Nie miałam z nim kontaktu przez jakiś czas. Nie jestem wiatropylna.
- Zostanę tutaj. Nie poradzisz sobie sama, ale...
- Ale co?
- Zostańmy przyjaciółmi.
- Adam...
- Nie, Wiki. Tak będzie najlepiej. Gdy jesteśmy razem... cierpimy. Jedno przez drugie. Lepiej będzie po prostu zapomnieć i żyć teraźniejszością. Możesz na mnie polegać. Zawsze. I... - zawiesił głos. - Bardzo, ale to bardzo Cię kocham. Po prostu nie dam rady.Adam wstał z miejsca, spojrzał na nią szybko i wyszedł z pokoju, powstrzymując łzy, gromadzące się w jego oczach.
----------
Podoba się? Next = 40 serduszek i 20 komentarzy!
CZYTASZ
《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam
Lãng mạnWiktoria Consalida i Adam Krajewski - Lekarze z Leśnej Góry, którzy nigdy nie potrafili przejść obok siebie obojętnie. Czy odnajdą miłość u boku swoich nowych partnerów? Poradzą sobie z uczuciem, które zesłał na nich los? Jak daleko można posunąć si...