- Jak dobrze! - westchnął głośno, siadając na łóżku.
- Nie przesadzaj, miałeś gips na nodze tylko tydzień. - odpowiedziała zdziwiona.
- To były tortury.
- Wiem, że swędzenie nie dawało Ci spokoju, ale i tak uważam, że lekko przesadzasz.
- Ale ja nie to miałem na myśli. - oznajmił, lekko się uśmiechając.
- A co?
- To. - mruknął, po czym szybko podszedł do niej i chwycił ją w talii.Delikatnie muskał jej wargi, jednak ona pogłębiała każde dotknięcie jej ust.
- Chodź. - wskazała na stół, między pocałunkami.
Nie zauważyli nawet momentu, w którym znaleźli się w kuchni.
- Zwariowałaś. - stwierdził, składając namiętnego całusa na jej szyi.
- Możliwe. - szepnęła, wtapiając dłonie w jego gęste, czarne włosy.Szybkim ruchem rozpięła guziki jego koszuli. On zaś dotykał ją w tym czasie po całym ciele, co jakiś czas całując w usta. Zsunęła górną część garderoby z jego ramion i położyła ręce na jego torsie.
- Chodziłeś na siłownię? - zażartowała.
- Mhm. - mruknął krótko, przytulając ją do siebie.
- Co Ty robisz? - spytała wyraźnie zdziwiona. - Zepsułeś napięcie. To miała być szybka akcja, seks i masa pocałunków. - wymamrotała wprost w jego nagie ciało.
- Wiesz, kochanie. Czasem jedyne, czego potrzebujesz to po prostu dotyk osoby bliżej. A ja chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś dla mnie tylko zabawką, zaspokajającą mnie seksualnie. Jesteś kobietą, do której odnoszę się z szacunkiem, i dla mnie najważniejsze jest to, żebyś była blisko mnie, a nie to, żebyś uprawiała ze mną seks na zawołanie. - wyznał.
- Kocham Cię, skarbie. Doskonale o tym wiesz, ale ja już dłużej nie wytrzymam! No rozbierz mnie, pocałuj i zróbmy to wreszcie.
- Też nie wytrzymam. - syknął bardziej do siebie i jednym ruchem rozpiął jej bluzkę.Zrobili tak, jak chciała. Spędzili idealne popołudnie w swoich objęciach, ciesząc się wzajemną bliskością. To był wspaniały, sierpniowy dzień. Ich dzień.
- Adam? - odezwała się, kiedy jej oddech wrócił do normy.
- Tak? - spytał niewyraźnie.
- Przepraszam.W tej chwili szatyn uniósł się lekko na łokciach i usiadł na stole.
- Za co Ty mnie przepraszasz? - spytał, patrząc na opartą o blat kuchenny kobietę.
- Zachowałam się dzisiaj jak... jak... nie wiem jak. Jak szmata, Adam.
- Nie mów tak o sobie! Zwariowałaś!? Nie wolno Ci, rozumiesz?! - krzyknął zdenerwowany.
- Ale taka jest prawda. Zależało mi tylko na seksie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, co mi powiedziałeś.
- Hej... - wstał z miejsca, podszedł do niej i chwycił ją za ramiona. - Ja Cię rozumiem, bo ja sam walczyłem ze sobą, żeby to zrobić. Powstrzymałem się, bo moje myśli chciały czuć Cię we mnie. I nie oczekiwałem od Ciebie żadnych deklaracji, Wiki. Pragnę Cię, zawsze, ale chcę żebyś wiedziała, że nie ma nic ważniejszego od Ciebie całej. Od twojego charakteru, a nie idealnych pośladków. Jesteś cała... Perfekcyjna... Ale jedyne co się dla mnie liczy to to, że po prostu jesteś.
- Wiesz, Adam. Jak do tej pory miałam nieprzyjemne myśli, związane z Oliwią, ze zdradą... Z tym wszystkim. Ale Twoje słowa dzisiaj całkowicie pozbawiły mnie jakichkolwiek złudzeń.
- Nikogo nie kochałem tak bardzo jak Ciebie.
- I ja tak samo. Bądź przy mnie już zawsze. Nigdy mnie nie zostawiaj, bo tego nie przeżyję.
- Obiecuję. - objął ją mocno, zapewniając w ten sposób, że każde słowo wypowiedziane przez niego jest prawdą._______________
HEJ HEJ HEJ❣ MACIE NEXT! CHCECIE DALEJ? 25 SERDUSZEK I 13 KOMENTARZY! PISZCIE MI, CO CHCIELIBYŚCIE ZMIENIĆ W TYM OPOWIADANIU I DAJCIE ZNAĆ O POMYSŁACH, JAKIE CHCIELIBYŚCIE ZOBACZYĆ W TYM OPOWIADANIU!
CZYTASZ
《nasza miłość nie jest przypadkiem》Wiktoria + Adam
RomanceWiktoria Consalida i Adam Krajewski - Lekarze z Leśnej Góry, którzy nigdy nie potrafili przejść obok siebie obojętnie. Czy odnajdą miłość u boku swoich nowych partnerów? Poradzą sobie z uczuciem, które zesłał na nich los? Jak daleko można posunąć si...