Prolog

475 19 6
                                    


 "Wiem że lubisz czuć moje dłonie w swoich włosach. 

Pokaz mi , jak jeszcze lubisz być dotykana. Naucz mnie, jak sprawić ci rozkosz."

Słyszałeś tylko bębniący o szybę radomskiej taksówki deszcz, przed którym uciekałeś wraz z brunetką siedzącą obok ciebie. Alkohol coraz bardziej mieszał wam w głowach, a cały świat wirował... Choć tak naprawdę nie wiedziałeś, czy od napoju procentowego, czy od uroku Julii... Wziąłeś od dziewczyny zieloną butelkę i upiłeś łyk słodkawego czerwonego wina, choć tak naprawdę wolałeś spijać jego smak z jej czerwonych ust. Patrzyłeś z podziwem na jej uroczy uśmiech i blask bijący z jej oczu. Jednak bardziej niż to, interesowała cię długość jej nóg i nieodparta chęć dotyku jej opalonej skóry. Gdy przegryzała niepewnie wargę, jeszcze bardziej cię kusiła. Pewnym ruchem przyciągnąłeś ją do siebie, sadzając na swoich kolanach i odgarnąłeś ciemne włosy z ramienia, by móc składać pocałunki na jej aksamitnej szyi. Sunąłeś opuszkami palców po jej udzie, powolnym ruchem wsunąłeś dłoń pod jej czarną sukienkę. Ciche westchnienie wydobyło się z jej ust, gdy dotarłeś do jej najbardziej intymnych miejsc.

- Niech ta taksówka jedzie szybciej. - usłyszałeś cichy szept Julii. Uśmiechnąłeś się triumfalnie, wiedziałeś, że ta piękność siedząca ci teraz na kolanach odda ci się dzisiaj w całości, nie potrafiła ci się oprzeć. Podobnie jak ty jej. Wpiłeś się łapczywie w jej krwistoczerwone usta. Ich smak cię uzależniał, pragnąłeś jej coraz więcej. Marzyłeś by wreszcie ściągnąć z niej jej króciutka sukienkę, by smakować nie tylko jej słodkich ust, ale każdego skrawku jej ciała.

- Jesteśmy na miejscu. - głos taksówkarza przerwał wam waszą wymianę namiętnych pocałunków. Wysiadłeś szybko wraz dziewczyną z szarego auta. Ciągnąc ją za rękę zmierzałeś szybko w stronę swojej klatki schodowej. Czułeś na swojej skórze chłodne krople sierpniowego deszczu, który obmywał sobą wasze spragnione siebie ciała. Nawet on cię nie był otrzeźwić Michale, byłeś doszczętnie pochłonięty w żądzy posiadania pięknej brunetki, choć być może popełniałeś największy błąd w swoim życiu. Ty o tym teraz nie myślałeś. Chciałeś jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, by rozbierając ją w swojej sypialni składać na niej namiętne pocałunki. Nie potrafiłeś zapanować nad tym co się z tobą działo, miałeś wrażenie, że nigdy nikogo tak bardzo nie pragnąłeś. Nie odrywając się od ust brunetki otworzyłeś szybko swoje mieszkanie i niemal wepchnąłeś ją do środka. Usłyszałeś jej cichy śmiech, gdy podniosłeś ją do góry i trzymając za pośladki wniosłeś do swojego pokoju. Otumaniony jej słodkim zapachem zmieszanym z kroplami deszczu wtopionymi w jej włosy przestawałeś racjonalnie myśleć.

Dźwięk tłuczonego szkła i chichot ślicznej brunetki roznosiły po przyciemnionej sypialni radomskiego mieszania. Szybkim ruchem przeniosłeś ciało dziewczyny na granatową pościel, by nie wpaść w rozbite kawałeczki butelki po czerwonym winie, które teraz jeszcze bardziej pobudzało wasze zmysły. Patrząc w jej błyszczące oczy powoli zaczynałeś zsuwać z jej ramion wilgotną czarną sukienkę, która przylegała do jej ciała. Zaśmiałeś się, gdy mimowolnie się wzdrygnęła słysząc grzmot szalejącej za oknem burzy.

- Nie bój się, już ja odpędzę ten twój strach.- powiedziałeś cicho badając językiem każdy skrawek jej wychłodzonego deszczem ciała. Błądziłeś dłońmi po jej delikatnym ciele. Na twojej pojawiał się cwaniacki uśmiech, gdy widziałeś jak jej ciało drżało przy każdym twoim dotyku. Cały świat przestawał dla ciebie istnieć, gdy ona składała na twojej klatce piersiowej soczyste pocałunki, czułeś się jak w amoku, pragnąłeś kosztować jej coraz więcej. Chciałeś rozkoszować się jej obecnością, jej dotykiem, smakiem jej ciała. Nie potrafiłeś się od niej uwolnić i zrezygnować z tej przesyconej erotyzmem nocy. Przy niej zapominałeś o tym, że gdzieś kilkadziesiąt kilometrów stąd jest ktoś, kogo podobno kochasz. Każde jej spojrzenie, każde przejechanie opuszkami palców po twojej nagiej skórze doprowadzało cię do szaleństwa. Nie wiesz kiedy pozbyłeś się waszej bielizny, wiedziałeś tylko że pragnąłeś jak najszybciej zanurzyć się w brunetce i doprowadzić was oboje do wzajemnej ekstazy. Poruszałeś powoli, tak jakbyś chciał, by zapamiętałą każdą chwilę z tobą. Wiesz doskonale, że więcej już jej nie spotkasz, że macie tylko tą jedną noc, na to by rozkoszować się sobą do szaleństwa. Jedną noc, którą rozświetlały jedynie błyskawice burzy, która dopiero miała zapanować w waszym życiu. Jednak to w tej chwili nie miało znaczenia. W tym momencie liczyła jedynie pognieciona pościel, jej paznokcie wbite w twoje plecy i ciche westchnienia przelatane z wykrzykiwaniem waszych imion....

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz