Sześć

200 14 10
                                    

"Człowiek potrafi znieść znacznie więcej, niż myśli.
Jeśli musi.
"

Wszedłeś ostrożnym krokiem do wnętrza pomieszczania, a twoje serce wybijało coraz szybszy rytm. Bałeś się tego co się stanie, gdy twoja dziewczyna cię zobaczy, byłeś pewny, że zaraz się wścieknie. W głowie kołatało ci się miliony myśli na sekundę, a ty nie miąłeś pojęcia, co teraz zrobisz i jak to wszystko wyjaśnisz, co byś nie powiedział ona i tak już ci nie uwierzy. Nie miałeś już niczego na swoją obronę i zdawałeś sobie z tego doskonale sprawę. Spojrzałeś przed siebie i zobaczyłeś jak brunetka z wtula się w twojego przyjaciela, który jest nieco przerażony całą sytuacją. Tomek podnosi powoli głowę i gdy cię tylko dostrzega natychmiast odsuwa się od Izabeli, szukając w wyrazie twojej twarzy potwierdzenia, że wszystko słyszałeś. Ty jednak nic nie mówisz, twoje błękitne tęczówki szukają ciemnych oczu Izy, choć bałeś się tego co w nich zobaczysz.... Widziałeś, że płakała, widziałeś jak bardzo teraz cierpi, a nie powinna. Nigdy nie powinieneś do tego dopuścić. Była piękną i inteligentną kobietą, za którą nie jeden facet oddałby wszystko, a ty tak po prostu łamiesz jej serce. Gdy patrzyłeś teraz na drobne ciało dziewczyny skulone na szarej kanapie, zaczynało do ciebie docierać, co tak naprawdę jej zrobiłeś i jak wielkim kretynem jesteś Michale. Chciałeś to naprawić, coś zrobić, ale przecież było już za późno....

- To prawda? - spytała, gdy w końcu podniosła na ciebie wzrok. Wypuściłeś ze świstem powietrze i zapatrzyłeś się w pustą przestrzeń przed sobą, nie masz pojęcia co jej powiedzieć, jeśli skłamiesz już ci nie uwierzy, jeśli powiesz prawdę, to cię znienawidzi. Byłeś na straconej pozycji Michale, nie mogłeś już niczego zrobić. Właśnie zburzyłeś coś wspaniałego, coś co budowałeś przed dłuższy czas wraz z brunetką.
- Prawda. - powiedziałeś spokojnie i spojrzałeś prosto w jej zaszklone od płaczu ciemne oczy. Widziałeś jak gaśnie w nich dawny blask, czułeś się jak skończony skurwiel, raniąc tak wspaniałą dziewczynę, która starała się zawsze cię wspierać i akceptować twoje wady.

- Ty dupku! - poczułeś na swoim policzku silne uderzenie jej dłoni. Mimowolnie przyłożyłeś rękę do bolącego miejsca - Jak mogłeś mi to zrobić?! Po tym wszystkim ile dla ciebie zrobiłam?! Pieprzony kłamca, od początku czułam, że....
- Moment... - przerwałeś jej szybko i chwyciłeś mocno za nadgarstek, powoli zaczynało do ciebie docierać, to co właśnie mówiła brunetka - Ty od początku wiedziałaś, nawet gdy byłaś miła i urocza, to było jedną wielką grą, by dowieść swoich przepuszczeń?! - pokręciłeś z niedowierzaniem głową. - I po cholerę w to mieszasz Tomka?!
- Bo od ciebie niczego bym się nie dowiedziała! Ty potrafisz jedynie kłamać i lawirować! - prychnąłeś pod nosem. Może nie byłeś bez winy, może wszystko rujnowałeś i niszczyłeś, ale do cholery! Po co było mieszać w to wszystko waszego przyjaciela? Nawet nie próbowała z tobą rozmawiać o swoich podejrzeniach...
- Co to ma do rzeczy? To sprawa między mną a tobą, a nie pomiędzy nami a Fornalem! Nie powinnaś go wykorzystywać! - warknąłeś zerkając przelotnie na Tytusa, który siedział przygwożdżony do kanapy i chyba bał się odezwać. Przerzucał jedynie spojrzenie z ciebie na Izę i odwrotnie. Może byłeś ostatnią osobą, którą mogła mieć do niej pretensję, ale strasznie irytowało cię to, że zamiast przyjść do ciebie i zapytać wprost posłużyła się Tomaszem...
- Pieprzysz się z kimś na boku i wyrzucasz mi, że zapytałam Tomka, czy mnie zdradzasz?! Zamiast przyznać się do winy wściekasz się na mnie, bo się dowiedziałam prawdy. Naprawdę miałeś mnie za taką idiotkę? - spytała podniesionym głosem, ty tylko wbiłeś wzrok w podłogę... Może miała racja? Czułeś się jak jak najgorszy facet na świecie, mając idealną kobietę, szukałeś innych i złamałeś jej serce. Może Tomek miał racje, sam powinieneś się przyznać? Nie miałeś pojęcia już co masz myśleć, wszystko w głowie ci się mieszało, a przepełnione żalem oczy brunetki sprawiały, że sam miałeś ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, by wymierzyć sobie solidny cios - Wiesz co?! Żałuje, że zmarnowałam na ciebie tyle czasu....
- Iza...- szepnąłeś, gdy powoli zaczęła zbierać swoje rzeczy - Nie chciałem cię zranić. Ja naprawdę....
- Zamknij się do cholery! - warknęła w twoją stronę i wymijając cię ruszyła w stronę wyjścia.
- A co z nami? - to chyba było najgłupsze pytanie jakie mogłeś jej zadać... Przecież ona nie chce cie już znać.... Widziałeś jak powoli się zatrzymuje i odwraca w twoją stronę, w jej oczach nie było już łez, lecz jedynie przeraźliwy ból.
- Nas nigdy było i nie będzie. Dla mnie nie istniejesz. - powiedziała chłodno. Poczułeś w środku dziwne ukłucie, gdy tylko opuściła twoje mieszkanie. Czułeś, że tracisz wielki skarb, coś czego nie da się już odzyskać, coś wyjątkowego... Straciłeś kobietę, która cię szczerze kochała i tego chyba byłeś pewny, a ty odpłaciłeś się jej za to straconym czasem, zranioną duszą i niespełnionymi obietnicami. Sam nie wiesz, jak mogłeś ją zdradzać i dlaczego to robiłeś, ale żądza posiadania szatynki była dla ciebie nie do opanowania. Chyba po raz pierwszy od spędzenia nocy z Julią, poczułeś wyrzuty sumienia, ponieważ w końcu zrozumiałeś, że dla Izy znaczyłeś naprawdę wiele. Opadłeś bezwładnie na kanapę i schowałeś twarz w dłoniach próbując zrozumieć co właśnie się stało. Cały świat wirował, a ty z sekundy na sekundę czułeś się coraz gorzej, czułeś się jak zwyczajny śmieć. Poczułeś nagle czyjąś dłoń ramieniu i zdałeś sobie sprawę, że zupełnie zapomniałeś o obecności przyjmującego w twoim mieszkaniu.
- Spieprzyłem to. - westchnąłeś i oparłeś się o kanapę patrząc pustym wzrokiem przed siebie. Sam już nie wiedziałeś, co masz ze sobą zrobić. Może powinieneś pobiec teraz za Izabelą i błagać ją o wybaczenie, ale z drugiej strony ona nie chciała cię już widzieć i wcale się jej nie dziwisz.
- Może to lepiej? - spojrzałeś zaskoczony na Tytusa. - Przecież ty jej nie zdradziłeś tylko raz, teraz jesteś wolny.... A Julia jest....
- Co ty bredzisz Fornal? - spytałeś zirytowany, właśnie rozstałeś się z dziewczyną, a on mówi, że to dobrze. To się w ogóle nie trzymało kupy...
- Iza nie zasługiwała na takie traktowanie, a ty i tak znowu byś poleciał do tej Julki. Możesz zaprzeczać, ale obaj wiemy, że prędzej czy później i tak to by się stało. Przynajmniej nie musisz już kłamać. - mówił ze spokojem, a w tobie rosła coraz większa furia. I to wszystko mówił Tomasz. Twój niby przyjaciel... Patrzyłeś na niego, a przez głowę przewijały ci się jego wszystkie zachowania i porady, których udzielał ci w ostatnim czasie. Nagle przed oczami stanął ci obraz brunetki wtulonej w blondyna...
- Jaki ja byłem głupi! - uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło i nie mogłeś uwierzyć w to co właśnie odkryłeś - To wszystko... Te twoje ostrzeżenia, że niby się domyśla, były tylko po to by odciągnąć mnie od prawdy. Ty na nią lecisz! - prychnąłeś, widziałeś jak Fornal pobladł słysząc te słowa, pewnie dlatego, że wszystkiego się domyśliłeś.
- Misiek o czym ty mówisz? - dopytywał zdumiony intensywnie się w ciebie wpatrując.
- Jak to o czym?! O tym, że przystawiasz się do mojej dziewczyny! Bo co, bo była miss? Kurwa nie wierzę, jak mogłem być tak ślepy?! A dzisiaj ? Pierwszy pocieszyciel musiał od razu ją przytulić.... Specjalnie jej powiedziałeś prawdę?! Chciałeś mieć ją tylko dla siebie i stąd cały ten cyrk?! Co może Julkę też mi podstawiłeś?! A ja ci ufałem.... - prychnąłeś. Czułeś jak wali ci się świat, traciłeś kolejno bliskie ci osoby. Może trochę na własne życzenie, ale z drugiej strony wszyscy też nie byli w porządku wobec ciebie, przynajmniej tak ci się wydawało. Tomek nagle się podniósł z miejsca.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz