Osiemnaście

131 12 6
                                    




"Głupotą jest znikać z życia kogoś, kto ustawił nas na pierwszym miejscu. Kto oddał nam swoje serce, duszę i emocje. Uciec bez słów okrywając dnie i noce tej osoby ciszą, pustką i zastanowieniem, "

Oparłeś się futrynę drzwi do łazienki i wpatrywałeś się jak zaczarowany w postać szatynki, która w skupieniu robiła sobie makijaż. Sunąłeś wzrokiem po jej twarzy, od wytuszowanych rzęs przez zaróżowione policzki, do zmysłowych ust, których smak odbierał ci zmysły. Śledząc z uwagą każdy jej ruch, miałeś wrażenie, że każdego dnia odkrywasz ją nowo. Chciałeś zapamiętywać jak marszczy brwi, gdy nad czymś się zastanawia, jak się uśmiecha, gdy robi dla ciebie śniadanie, czy jak przymyka oczy gdy delektuje się smakiem ulubionej kawy. Zawsze była dla ciebie kimś idealnym, i teraz, gdy budzisz się przy niej każdego ranka, wiesz że to niej śniłeś każdej nocy w swoim ćwierćwiecznym życiu. Zrobiłeś kilka kroków w jej stronę i mocno przytuliłeś do jej pleców muskając przy tym ustami jej włosy. W odpowiedzi zobaczyłeś jej perlisty uśmiech w lustrzanym odbiciu.

- Kocham cię. - szepnąłeś jej do ucha - Nie za mocno się malujesz? -uniosłeś do góry brew

- W kawiarni też jest ważna dobra prezencja. - puściła ci oczko - Po za tym nie masz się co martwić, nie ma nikogo ważniejszego od ciebie. - zaśmiała się cicho i cmoknęła cię w policzek zostawiać na nim czerwony ślad szminki, niczym znak, że należysz tylko i wyłącznie do niej. Zabrałeś z ręki jej pomadkę i namalowałeś na lustrze serce, czym rozbawiałeś szatynkę.

- Jak dziecko. - prychnęła - A tak po za tym to chyba ja powinnam się martwić?

- O co ? - spytałeś zdziwiony szatynka odwróciła się w twoją stronę i poprawiła kołnierzyk od błękitnej koszuli.

- To nie ja idę na wieczór kawalerski. - stwierdziła z powagą i uważnie lustrowała cię wzrokiem.

- Ale tylko o tobie będę myślał. - musnąłeś delikatnie jej ciepłe wargi. - I tylko ciebie zawsze będę chciał. -szepnąłeś pieszcząc ustami jej szyję. Szatynka przymknęła oczy gdy powolnym ruchem włożyłeś dłonie pod jej koszulkę i zacząłeś błądzić dłońmi po jej rozgrzanym ciele.

- Misiu... bo nie wyjdziemy - wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami...

- Nic nie poradzę na to, że tak na ciebie działam. - zaśmiałeś się cicho - Nie mogę się doczekać, aż wszystko się już poukłada, a ty będziesz mogła zostać moją... - Julia słysząc twoje słowa szybko odsunęła się od ciebie, nie dając ci dokończyć.

- Na wszystko będzie czas Filip. - stwierdziła wracając do poprzedniej czynności Zaskoczyła cię trochę jej reakcja, ale z drugiej strony czego się spodziewałeś Michale? Ta dziewczyna przeszła przez piekło, nic dziwnego, że się boi. Wiedziałeś, że musisz być teraz dla niej wsparciem Nie chciałeś na nią naciskać, w końcu cię kocha, tylko na twój widok ma ciepłe ogniki w oczach, tylko na dzięki tobie się śmieje i to powinno być dla ciebie najważniejsze, a nie jakieś głupie papierki.

- Lecę bo Tomek czeka. Do zobaczenia skarbie. - zanurzyłeś się łapczywie w jej słodkich wargach po czym z uśmiechem wyszedłeś z kawalerki należącej do szatynki, udając się w stronę mieszkania Reto, który dziś miał swój wielki dzień, a w zasadzie wieczór.




***"Człowiek może Ci powiedzieć miliony pięknych słów, ale kiedy patrzysz na jego zachowanie,dostajesz wszystkie odpowiedzi. "***

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz