Dziesiąty

172 9 2
                                    


"Spośród wszystkiego, co sprawia, że cierpimy, nic nie daje nam tak wyraźnego poczucia, że wreszcie dotykamy Prawdy, jak rozczarowanie."



Wychodząc  z hali treningowej wpatrywałeś się w ciemne niebo, które otulało nocny Radom.  Uśmiechnąłeś się się pod nosem na myśl o szatynce, która czekała na ciebie w swoim mieszkaniu. Nie masz pojęcia jak to się stało, że Julia zawróciła ci tak bardzo w głowie, ale każdy jej dotyk, każde spojrzenie coraz bardziej cię od nie uzależniały. Dla niej wywróciłeś swoje życie do góry nogami. Czułeś się dziwnie, od kiedy ją poznałeś,  kłębiło się w tobie tak wiele do tej pory nie znanych ci uczuć. Nie miałeś  pojęcia czy to dobrze, czy źle. Ale gdy patrzyłeś w jej zagubione oczy, chciałeś ją przede wszystkim chronić. Tylko przed czym? Przed jej przeszłością, o której nic nie wiedziałeś? Wariowałeś już przez to wszystko, ale jednego byłeś pewny. Nie poddasz się tak łatwo. Teraz jednak  marzyłeś jedynie o tym, by móc wreszcie smakować jej miękkich warg, by otulić ją swoimi ramionami, by  znowu czuła się przy tobie bezpiecznie. Chciałeś jak najszybciej znaleźć się przy niej,  czuć jej rozgrzane ciało przy sobie i wodzić po nim dłońmi.  Nie mogłeś się już doczekać, gdy wreszcie zanurzysz się w jej pachnących ciemnych włosach.

- Michał. - usłyszałeś swoje imię i od niechcenia się odwróciłeś. Patrząc na znacznie starszego od ciebie mężczyznę  zamarłeś. Wszystkie twoje mięśnie się momentalnie spięły, a  w głowie modliłeś się jedynie o to, by nie zabić tego człowieka. Nawet nie masz pojęcia skąd on znał twoje imię i jak cię znalazł... Wiedziałeś za to, że ta rozmowa nie będzie przyjemna. 

- Czego chcesz? - warknąłeś zirytowany zaciskając nerwowo dłonie na pasku  torby treningowej.  Na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.

- Myślisz, że tej małej  kurwie na tobie zależy? - prychnął i zmierzył cię wzrokiem. Popatrzyłeś na niego groźnie.

- Nie mów tak o niej! - mówiłeś przez zaciśnięte zęby, czując narastającą w tobie furię. Nie miał prawa tak o niej mówić. Nie o twojej Julce.

- Jesteś dla niej kolejną zabawką. To dziwka. Nic o niej nie wiesz.... -  jego cwany uśmiech nie schodził z twarzy, a ty nerwowo nabrałeś powietrza, powstrzymując się ostatkami sił by go nie uderzyć. Nie chciałeś zwracać na siebie uwagi, zwłaszcza przed swoim miejscem pracy...

- A ty niby wiesz o niej więcej?! Kim ty w ogóle jesteś?! Odpieprz się od niej! - szarpnąłeś go za śnieżnobiałą koszulę  - Nie pozwolę ci jej skrzywdzić!

- Zostaw mnie gówniarzu. - próbował się  wyrwać - Nie potrzebnie wyciągałeś łapy po to, co nie twoje. I jak będziesz mądry to  dasz jej spokój. - zdenerwowany opuściłeś dłonie  i zmierzyłeś go wzrokiem.

- Ona nie jest rzeczą, ani niczyją własnością. - stwierdziłeś wściekły...  Brunet popatrzył na ciebie z politowaniem i wyciągnął kartkę z kieszeni.

- Czyżby? - podał ci dokument. Twój rozbiegany wzrok śledził każdą linijkę. Pokręciłeś  głową nie wierząc w ani jedno z tych słów.... - Julia to moja żona. I radzę ci się od niej trzymać z daleka, bo inaczej porozmawiamy. - Chciałeś temu wszystkiemu zaprzeczyć, ale głos zwisł ci gdzie w gardle. Nie potrafiłeś wydobyć z siebie choćby słowa, a przed oczami stanęła  złota obrączka, którą znalazłeś u niej  w mieszkaniu. Oniemiały pokręciłeś jeszcze raz głową i nie odezwałeś i  nie potrafiłeś się odezwać. Bez słowa odszedłeś w stronę swojego samochodu, nie interesował cię nawet triumfalny uśmiech tamtego mężczyzny... W ekspresowym tempie przejeżdżałeś przez radomskie ulice. Gdy wysiadłeś z samochodu zatrzymałeś się raptownie przed jej blokiem. Czułeś jak twoje ciało zaczyna drżeć. Bałeś się tam wchodzić. Twoja wściekłość mieszała się teraz z przerażeniem, że to wszystko okaże się prawdą. Zacząłeś się bać, że już nigdy nie zanurzysz się  w jej słodkich wargach, nie spojrzysz na jej poranny uśmiech osnuty snem. Nie masz pojęcia co się  tobą działo. Opanowała cię jakaś dziwna siła. To wszystko przez nią. To ona bawiła się tobą na każdym kroku.  Chciałeś dla  niej wszystko poświęcić, a ona zwyczajnie z ciebie zadrwiła. Zacisnąłeś mocniej dłonie i ruszyłeś w stronę  dobrze znanego ci mieszkania.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz