Siedem

188 13 4
                                    


" W Tobie się gubię na moment,

w Tobie się gubię na

miesiąc, kwartał, wieczność."

Wdrapując się po licznych schodach na odpowiednie piętro droczyłeś się z szatynką w kwestii zwrócenia kosztów jakie poniosła w odwiedzonym przez was kilka minut temu supermarkecie. Przystanęła przed tobą ze splecionymi na piersiach ramionami i zmroziła cię groźnym wzrokiem, zaprzeczając stanowczo przyjęciu wręczanych przez ciebie pieniędzy. Westchnąłeś głośno nieco podirytowany, wywracając oczami. Mimowolnie przenikliwy wzrok twoich błękitnych tęczówek padł na jej odkryty przez dekolt w czarnej, krótkiej sukience biust, co nie uszło jej uwadze. Skwitowała to lekkim uśmiechem i okręciła się na pięcie, oczekując otwarcia przez ciebie drzwi do mieszkania. Przekręciłeś kluczyk w zamku i mimowolnie zerknąłeś na jej zmysłowe pośladki przysłonięte materiałem ubrania kołyszące się na boki, gdy przekroczyła próg twojego lokum. Poczułeś niebywale narastającą ochotę ich ujęcia w dłonie, a następnie ściśnięcia solidnie, aby jej słodkich ust wydobył się pomruk lub jęk zadowolenia, ale starałeś się odgonić od siebie to pragnienie, co o dziwo ci się udało. W zakamarkach twojego umysłu nie przypuszczałeś, że Julia w najbliższym czasie zagości we wnętrzu twojego mieszkania i że zaproponujesz jej tą ewentualność z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podobnie też nie spodziewałeś się, że wemkniesz się do jej mieszkania tuż po burzliwym rozstaniu z modelką i postanowisz spędzić z nią noc. Dałeś się ponieść chwili. Choć raz odpuściłeś sobie kontrolę nad swoim zachowaniem w jej towarzystwie i teraz mile to wspominałeś. Potrzebowałeś jej. Każda komórka twojego ciała, każdy jego skrawek łaknął jej wczorajszej nocy, ale w zupełnie inny sposób niż zazwyczaj. Nie poddawałeś się wraz z twoim upadłym aniołem chwilom ekstazy, namiętności. Tym razem najzwyczajniej w świecie potrzebowałeś promieniującego, wytwarzanego ciepła jej ciała, ale jako schronu przed całym złem tego świata, choć sam byłeś im na wskroś przesiąknięty. Jej dłonie wtopione w twoje włosy, oddech owiewający twoją szyję, rytm w jaki unosiło się i opadało jej ciało z każdym oddechem przynosił ci ukojenie. Niebywałą ulgę od tego cholernego chaosu, który sam zasiałeś w swoim życiu. Musiałeś się jej jakoś odwdzięczyć za tą chwilę wyciszenia w zaciszu jej mieszkania. Czułeś, że powinieneś to zrobić i posłuchałeś głosu rozsądku, wypowiadając tuż po uniesieniu przez ją powiek i wyłonieniu się zza nich czekoladowych tęczówek propozycję udania się do ciebie na poranną kawę. Promienie słońca przedzierające się przez niedosłonięta do końca roletę oświetlały jej zalaną przez oszołomienie i szok twarz, a ty mimowolnie roześmiałeś się pod nosem na jej reakcję na słowa padające z twoich ust. Przeniosła ciężar ciała na łokcie i zmieniła pozycję na siedzącą, opierając się plecami o ramę łóżka, badając uważnym wzrokiem twoją twarz. Po chwili przestrzeń jej sypialni przeszył głośny, niepohamowany śmiech, a ty zdałeś sobie sprawę, że wróciło jej wredne oblicze. Na widok twojej miny zrozumiała jednak, że nie żartowałeś, że byłeś śmiertelnie poważny i widziałeś jak na jej rozkoszne wargi wślizgnął się lekki uśmiech, kiedy skinęła ochoczo głową. Rozwiała nim wszystkie miotające się w twojej głowie na nowo myśli odnośnie prezenterki telewizyjnej, podłego potraktowania Tomasza oraz twoje sypiącego się w zadziwiająco szybkim tempie życia. Nadal nie mogłeś wypuścić z umysłu odtwarzanego niczym mantra widoku, jak naciągała na siebie dzisiejszą kreację, jak starała się pobieżnie ułożyć za pomocą dłoni potargane, długie, opadające na jej plecy włosy, jak ukradkowo co róż spoglądała w twoim kierunku, ale najbardziej jednak rozczulił cię moment, gdy jej osnuta snem twarz tonęła w promykach wschodzącego słońca, a jej ciemne kaskady opadały swobodnie na biel poduszki. Była taka niewinna, taka śliczna, że chciałeś sunąć dłonią po jej bladym, nawilżonym policzku. ale nie miałeś sumienia jej budzić, nie po tym co dla ciebie zrobiła.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz