Dwadzieścia cztery

134 13 22
                                    

"Przyjaźń poznaje się po tym, że nic nie może jej zawieść,
a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć. "




Byłeś zaskoczony jej przybyciem i nie miałeś pojęcia jakim cudem Julka się o wszystkim dowiedziała. Odwróciłeś się za siebie i spojrzałeś na samochód stacji telewizyjnej, no tak pewnie wszyscy muszą już o tym mówić... Patrzyłeś na przerażoną twarz szatynki, która przyglądała się tobie wyczekująco. Jej ciemne oczy były przeraźliwie smutne, popatrzyłeś na nią i cicho westchnąłeś. Jak miałeś jej powiedzieć o Michale? Była zmartwiona, i mogłeś przysiąc, że teraz w duchu modli się byś powiedział jej coś dobrego, byś zapewnił, że nic mu nie jest, jednak nie mogłeś...

- Co z nim? Gdzie on jest? Jak on się czuje? Jak do tego doszło? - szereg pytań wydobywał się jej ust, a ty momentalnie pobladłeś widząc strach jaki błąkał się po jej twarzy - Tomek powiedz coś do cholery!

- On... - zacząłeś, układając sobie w głowie wszystkie informacje jakie musisz jej powiedzieć - Jest w śpiączce. Jakiś samochód zajechał mu drogę, tamtemu kierowcy nie stało się nic poważnego, za to Misiek.... Nie wiadomo czy z tego wyjdzie. - powiedziałeś ledwo słyszalnie. Szatynka pokręciła głową, widziałeś jak z trudem łapie powietrze, próbując pojąć, co przed chwilą jej powiedziałeś.

- Nie.... - szepnęła. - To nie możliwe! Ja muszę go zobaczyć! - próbowała cię minąć i jak najszybciej udać się w stronę szpitala. Chwyciłeś ją szybko za rękę i pociągnąłeś w swoją stronę, zdając sobie sprawę, kto jeszcze jest w szpitalu.

- Julka zaczekaj. - zatrzymałeś ją, jednak ona wyrwała ci rękę.

- On może w każdej chwili.... A ty mnie tu zatrzymujesz?! Ja muszę go zobaczyć, chociaż przez ułamek sekundy... On musi wiedzieć, że jestem blisko niego, że jest najważniejszy.... - mówiła a z jej oczu powoli spływały łzy.

- Nawet tak nie mów, on z tego wyjdzie, nigdy się nie poddaje. - zapewniłeś ją, chociaż sam cholernie się o niego bałeś. - Wtedy jechał do ciebie... Nie zostawi się samej. - uśmiechnąłeś się do niej smutno i pogładziłeś jej ramie. Szatynka zmierzyła cię wzrokiem kiwając głową, przeczesałeś dłonią włosy i westchnąłeś cicho. - Jest jeszcze coś... Tam jest jego mama i ....Iza. Jego matka, nic o tobie nie wie i myśli, że oni są wciąż razem.

- To się dowie prawdy. - wzruszyła ramionami - Ja muszę być przy nim, zobaczyć go chociaż na moment. Reszta nie ma znaczenia. Życz mi powodzenia. - posłała ci uśmiech, chociaż wiesz, że wcale nie było jej do śmiechu. Patrzyłeś jak znikała za drzwiami szpitala. Po tym wszystkim, widziałeś jak bardzo go kocha. Musisz przyznać, że czasami nie rozumiałeś jej zachowania, ale Michał był jej priorytetem. Nie wiesz dlaczego go wtedy odpychała, ale na pewno nie przez brak miłości. Rozmawiając z nią przez tą chwilę, upewniłeś się tylko w tym, że ta kobieta jest wstanie poświęcić wszystko dla twojego przyjaciela. Masz nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, że Michał wyjdzie z tego cało, że się pogodzą.... W końcu ona również jest dla niego najważniejsza. Rozmyślając o tym wsiadłeś do samochodu wlepiając wzrok w przestrzeń przed sobą. Julia miała teraz tylko Miśka, to on był jej oparciem i to dzięki niemu naprawiała stopniowo swoje życie. Wzajemnie sobie pomagali, a teraz gdy on walczy o życie, została zupełnie sama. W dodatku jeszcze teraz drży o życie ukochanego mężczyzny. Odwróciłeś głowę i omiotłeś wzrokiem szpitalny budynek.

- Nie no on by mi nie wybaczył, gdybym ją tutaj zostawił samą. - mruknąłeś do siebie i szybkim krokiem udałeś się ponownie w stronę budynku. Może i powinieneś wrócić do domu i odpocząć, ale nie mogłeś zawieść swojego przyjaciela... Zatrzymałeś się nieopodal wejścia do sali w której leżał atakujący. Matka Michała gestykulowała nerwowo, natomiast szatynka była niewzruszona. Jak zaczarowana wpatrywała się w pogrążonego w farmakologicznym śnie bruneta. Widziałeś, że jej drobna twarz coraz bardziej bladła.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz