Dwadzieścia dwa

145 9 24
                                    

"Wypaliłaś mi ślad w umyśle na zawsze.

Nie ma na tym świecie niczego, niczego co mogłoby to kiedykolwiek zmienić."


Patrzyłeś w jej smutne oczy, które z sekundy na sekundę coraz bardziej się szkliły. Miałeś wrażenie, że zebrała się w nich cała noc. Mroźny jesienny wiatr owiewał wasze ciała, a ty jak oniemiały patrzyłeś na osnutą dziwnym strachem twarz szatynki, która wpatrywała się w ciebie bez słowa. Ta cisza doprowadzała cię do szału. Czułeś jak między wami rośnie coraz większa przepaść, a każde słowo, które tutaj padnie będzie niewystarczające. Bałeś się tego,że już jest za późno, że nie ważne co powiesz ona i tak ci nie wybaczy.... Lustrowałeś ją uważnie błękitnym tęczówkami. Tak bardzo pragnąłeś przygarnąć ją teraz do siebie i powiedzieć jej że to wszystko nie prawda, że jesteś tylko i wyłącznie jej i tylko do niej należysz. Chciałeś zmazać z jej twarzy ten przeraźliwy smutek, jednak głos zawisł ci gdzieś w gardle, widząc ją w takim stanie. Przeszła tak wiele, a ty masz wrażenie, że jej przeszłość była niczym, w porównaniu z tym, co szatynka przeżywa w tej chwili. Pokręciłeś głową, żeby się otrząsnąć i jak najszybciej wszystko wyjaśnić. W końcu ty się nigdy nie poddajesz Michale, zwłaszcza jeśli chodzi o kobietę twojego życia.

- Jak to wiesz? - ocknąłeś się po chwili i zmarszczyłeś brwi - I co tak właściwie? - starałeś się zachować pozorny spokój, choć niepokój coraz bardziej się w tobie potęgował. Julia spuściła wzrok na chodnik.

- Przepraszam, że zniszczyłam to co ci coś tak ważnego, podczas gdy ty naprawiłeś mi życie. - powiedziała cicho. Popatrzyłeś na nią zdumiony, nie rozumiejąc ani jednego z tych słów. Wykorzystując twoje zaskoczenie wyminęła cię idąc w stronę swojego mieszkania. Westchnąłeś i nie czekając ani chwili dłużej pobiegłeś za nią w stronę budynku. Szarpnąłeś ją mocno za rękę, sprawiając że srebrne klucze od mieszkania wylądowały gdzieś na kremowych płytkach. Wbiła w ciebie swoje śliczne oczy.

- O czym ty do cholery mówisz?! To ona nagadała ci tych bzdur ?! - dopytywałeś wściekły. Patrzyłeś jak po jej policzku spływa pojedyncza łza. Delikatnie otarłeś ją kciukiem. - Nic mnie z nią nie łączy, ona jest dla mnie nikim. Skąd ci się to w ogóle wzięło?

- Czyli każda z którą śpisz jest dla ciebie nikim? Przecież ja też jestem! - wyrwała ci swoją rękę i spojrzała w błękitne oczy, przypominając ci ponownie słowa, których nie powinieneś nigdy powiedzieć... Chyba zawsze będziesz żałował, że wtedy to powiedziałeś, to było największym kłamstwem, jakie mogłeś wymyślić. Ona była najważniejsza, nigdy nie byłbyś w stanie jej wyrzucić ze swojego świata, uzależniła cię od siebie całkowicie...

- Nie mów tak.... Jesteś moim życiem... - wbiłeś w nią błękitne tęczówki, chciałeś jej jak najszybciej wszystko wyjaśnić, choć czułeś, że im szybciej chcesz wszystko opowiedzieć, tym gorzej wychodzi- To z Izą .... to nie tak ...

- A jak ? Może mi powiesz, że z nią nie spałeś? Że wtedy nie wylądowaliście razem w łóżku?! - spuściłeś wzrok. Nie mogłeś przecież zaprzeczyć... - Sam widzisz... - prychnęła

- Ja nigdy nie...

- Nigdy mnie nie kochałeś! To chcesz powiedzieć? - kręciłeś z niedowierzaniem głową i powoli już traciłeś cierpliwość do dziewczyny, która nie pozwalała ci dojść do słowa - Skoro do niej wracasz, to....

- Zamkniesz się do cholery?! - krzyknąłeś poirytowany przygwożdżając szatynkę do ściany, po czym zacząłeś muskać jej usta, tak bardzo byłeś spragniony jej bliskości, słodkiego smaku jej miękkich warg. Zatapiałeś się w tym pocałunku coraz bardziej i bardziej, tracąc racjonalnie myślenie. Jej smukłe dłonie wtopiły się w twoje przydługie włosy, przyciągnąłeś ją jeszcze bliżej siebie sprawiając, że jej ciało niemal całkowicie do ciebie przylgnęło. Wkładałeś w ten pocałunek wszystkie targające tobą uczucia, chciałeś żeby dzięki temu zrozumiała, że to własnie ona jest miłością twojego życia i nikt inny nie ma prawa tego zmieniać, że tylko jej pragniesz, że tylko z nią chcesz dzielić całe życie. Poczułeś nagle jak zjeżdża dłońmi na twoją klatkę piersiową i zdecydowanym ruchem cię od siebie odpycha

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz