Dwadzieścia siedem

140 10 11
                                    

Syknąłeś pod nosem, gdy strumień białego światła zaatakował twoje oczy, oślepiając cię. Zamrugałeś kilkukrotnie i po dostosowaniu się do oświetlenia w pomieszczeniu w jakim było ci dane przebywać omiotłeś je wzrokiem. Twoją twarz spowiła konsternacja oraz niezrozumienie, gdy badałeś spojrzeniem śnieżnobiałe ściany oraz podziwiałeś płatających się wokół ciebie ludzi odzianych w białe kitle. Ten stan osiągnął większą skalę w momencie wtargnięcia do sali wysokiej brunetki, która z radosnymi iskierkami w oczach zamknęła cię w swoim uścisku, a jej kwiatowy zapach otulił twoje nozdrza. Zmarszczyłeś brwi i odepchnąłeś ją od siebie, podziwiając szok malujący się na jej twarzy.

-Kim ty do kurwy jesteś?-warknąłeś podirytowany jej zachowaniem.

-Ty niczego nie pamiętasz?-szepnęła wprawiona w przerażenie.- Jestem twoją dziewczyną. Jesteśmy razem ponad rok. Cholernie cię kocham, a ty mnie.–jej spokojny głos otulił twoje uszy, a drobna dłoń gładziła twoją smukłą.

-Jak to? Przecież bym cię pamiętał.-sapnąłeś zdezorientowany.

-Misiu, miałeś wypadek samochodowy. Strasznie poważny, doznałeś obszernych obrażeń i przebywałeś w śpiączce, ale jak dobrze, że teraz jesteś z nami.- mruknęła, muskając przelotnie twój policzek wargami.

-Z nami?- powtórzyłeś, unosząc pytająco brew.

Wtem za sporych rozmiarów szybą dostrzegłeś drobną sylwetkę szatynki, która spoglądała na ciebie ciemnymi, powikłanymi smutkiem oczami, w których kryło się coś jeszcze, czego nie potrafiłeś zdefiniować. Zaintrygowało cię to, bowiem czegoś takiego nie widziałeś jeszcze u nikogo innego, a przynajmniej żadnej innej kobiety. Wysoki mężczyzna, również o ciemnych włosach przyciągnął ją nagle do siebie za ramiona i otulił swoimi, układając brodę na czubku jej głowy. Przyglądałeś się tej sytuacji z zainteresowaniem, wysłuchując niejakiej Izy o tym kim jest owa dwójka. Ona była twoją najlepszą przyjaciółką, a on przyjacielem. Jak to możliwe, że nie pamiętałeś o ich istnieniu?Jak to możliwe, że tak bliscy ci ludzie nie widnieli w twojej pamięci, skoro dzieliłeś z nimi wspólne chwile, dobre i te złe? Twoje oszołomienie narastało z każdą kolejną informacją jakich nadmiar wlewała w ciebie towarzysząca ci brunetka.

-Są parą?-skinąłeś głową w kierunku dwójki widniejącej przy szybie.

-Tak właściwie to...tak.-zatrzymała się na moment jakby chciała zebrać myśli, ale ostatecznie udzieliła ci pewnej odpowiedzi.

Twoja głowa była totalnie pusta jakby ktoś wyszorował ją najlepszymi środkami chemicznymi, oczyszczając ze wszelkich zanieczyszczeń jakimi były myśli. Choć może dla ciebie to i lepiej Michale? Wiele przewinień dopuściłeś się w swoim życiu, zadałeś swoim bliskim ogromne ilości bólu i zraniłeś mocno kilku ludzi. Przynajmniej nie musiałeś zaprzątać sobie głowy wyrzutami sumienia. Choćby przysiadująca na twoim łóżku Krzan zaznała cierpienia za twoją sprawą. Przy okazji wyrzucania śmieci pozbył się także tych miłych wspomnień, których ostatnimi czasy się nazbierało i sporo posiadałeś z Julką w roli głównej. Westchnąłeś ciężko, przecierając twarz dłońmi i popatrzyłeś bezradnie na brunetkę, która wciąż podtrzymywała twoją dłoń i tłumaczyła ci po krotce co cię ominęło oraz przybliżała swoją postać. Naprawdę chciałeś ją pamiętać, znać wszystkich tych ludzi obecnych w szpitalu, ale byłeś bezsilny wobec wyroku jaki na ciebie spadł. Choć czy naprawdę łaknąłeś pamiętać swoją byłą dziewczynę i wasze skomplikowane losy, które na co dzień wzmagały w tobie złość i mętlik myśli?

-Proszę zostawić pacjenta. Musi zbadać go lekarz.- dotarł do ciebie nieprzyjazny głos pielęgniarki, która spoglądała na twoją rzekomą ukochaną niezbyt przychylnie.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz