Szesznaście

198 12 5
                                    

"Przy Tobie nie potrzebuję ciszy.
Rozweselasz mnie tym, że choć stronię od mów
przy Tobie mówię nieustannie... " 

Rozglądałeś się uważnie po trybunach hali pod złotym sufitem. Większość ludzi rozchodziła się już do domów, zostawali tylko nieliczni, czekający na autograf swojego idola.Ty też czekałeś Michale. Czekałeś na ciepłe spojrzenie ciemnych oczu, roztapiające twoje serce, czekałeś na gorący dotyk dłoni, na smak delikatnych ust i ten śmiech zarezerwowany wyłącznie dla ciebie.  Uśmiechnąłeś się pod nosem gdy twoje błękitne oczy napotkały postać szatynki, siedzącej na trybunach. Każdego meczu jeździsz wzrokiem po trybunach szukając jej drobnej postaci, lecz ona nigdy nie każe ci robić sobie nadziei, gdyż  siatkówka jest podobno mało fascynująca. Bawiło cię jej podejście, bo wiesz, że może i sport jej nie interesował, ale twoja gra i owszem. Widziałeś to  po jej twarzy, zawsze gdy o tym opowiadałeś, a dziś wreszcie zmieniła zdanie i  przyszła tutaj  specjalnie dla ciebie, bo przecież nie uwierzysz, że tak nagle pokochała siatkówkę. Nie zmienia to faktu, że sprawiła ci tym ogromną radość. Świadomość, że siedzi na trybunach i  mocno cię wspiera dodawała ci większej energii, miałeś wrażenie, że chcesz dawać z siebie jeszcze więcej na boisku, przede wszystkim dla  tych przepełnionych dumą ślicznych  oczu. Gestem ręki pokazałeś, Julii,  by zeszła do ciebie na dół, nieśmiało skinęła głową i na moment zniknęła ci z oczu, byś  po chwili mógł mieć w ramionach swój największy skarb. Nie interesowało cię, to że wszyscy z uwagą was śledzą, nie martwiłeś się tym co sobie o tobie pomyślą.  Liczyła się tylko ona, i to że  teraz  stoi wtulona w ciebie. Ukryłeś twarz w jej włosach, by móc odurzać się jej cudownym zapachem, który odbierał ci rozum i doprowadzał do istnego szaleństwa. 

- Gratuluję kochanie. - uśmiechnąłeś się mimowolnie słysząc te słowa. Lubiłeś słuchać o tym, że  jesteś  ukochanym. Sam nie wiesz jak to się działo, ale z każdym kolejnym dniem traciłeś dla niej coraz bardziej głowę i serce.  Twoje oczy nie chciały patrzeć już na żadną inną kobietę poza Julią, twoje dłonie nie chciały dotykać już żadnego innego ciała, a usta nie chciały smakować innych warg. Ty ją po prostu kochasz i bardzo byś chciał, by wszyscy się o tym dowiedzieli. W końcu w miłości nie ma nic złego prawda?

- Dziękuję. - wymruczałeś wtapiając się łapczywie w  jej słodkie usta.   - Idziemy zaraz z chłopakami na piwo po meczu. Idziesz z nami? Chciałabym żeby cię wszyscy poznali. - widziałeś jak jej twarz momentalnie pochmurnieje

- To nie jest dobry pomysł...  - spojrzałeś na nią zaskoczony. Nie do końca rozumiałeś co do ciebie mówi. Była twoją dziewczyną, twoją idealną i wymarzoną kobietą, która uczyła cię być lepszym, dzięki niej każdego dnia odkrywałeś w sobie nowe uczucia. Chciałbyś pokazać wszystkim jak wielkim szczęściarzem jesteś, dlaczego miałbyś się nią nie chwalić?  Szatynka widząc twoją minę tylko westchnęła. - Misiek, nie przyszło ci do głowy, że ktoś może mnie porównywać z Izą? Na pewno mnie nie polubią....

- Serio cię to obchodzi? Jak im się coś nie spodoba ich problem. Ważne, że ja cię chcę i to dla mnie jesteś idealna. - mruknąłeś muskając wargami jej szyję -  Idę do szatni, czekaj na mnie skarbie. -  puściłeś jej oczko i udałeś się w stronę wejścia  do szatni, by szybko się odświeżyć i do niej wrócić, żeby ci gdzieś nie uciekła. A z doświadczenia wiesz, że jest do tego zdolna.  Miałeś nadzieję, że tym razem  Julka będzie na ciebie czekała. Zastanawiałeś się, czy na pewno chodzi jej jedynie o Izę, czy może jeszcze, o to czym się zajmowała. Przecież na dobrą sprawę o tym wiedzieliście jedynie ty i ona, no i jeszcze Tomek. Ale jesteś pewny, że on tego nikomu nie powie, nie widziałeś więc najmniejszych powodów do obaw.  Nucąc pod nosem bliżej nie określoną melodie wyszedłeś na zewnątrz hali i poszukiwałeś wzrokiem szatynki, która stała odwrócona do ciebie tyłem i była zapatrzona w radomską panoramę.  Podszedłeś do niej po cichu i szybkim ruchem objąłeś ją w pasie, przyciągając mocno do siebie.

Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz II Michał FilipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz