prologue | murderer

189 19 27
                                    

MURDERER
prologue

━━━━━━━━━━━━━━━━

Każdy z nas urodził się mordercą. Ale nie każdy z nas ma w sobie tyle odwagi, aby obudzić w sobie żądze krwi. Wielu nie ma nawet bladego pojęcia o tym, że potrafiłoby zabić z zimną krwią. Utopić kogoś, podciąć gardło, czy usilnie potrącić samochodem. To po prostu leży w naszej naturze. Jesteśmy ludźmi. A każdy człowiek to morderca. A tych z kolei dzieli się na najprzeróżniejsze gatunki. Możemy mieć do czynienia z przypadkami. Wypadek spowodowany nadmiarem pracy czy stresu. Przecież ciągle słyszymy o tym, że gdzieś jakiś nierozważny kierowca spowodował ciężkie obrażenia - czy też śmierć - i ciągle obwiniamy o to ludzi. Możemy spotkać się z przypadkiem mordercy, który jest zorganizowany. Często nazywamy to psychotyzmem. Ten z kolei na ogół krępuje swoje ofiary, dokonuje aktów seksualnych i dba o najmniejsze szczegóły w swoich zbrodniach. Więc jeśli już pokusimy się o dokonanie morderstwa, wybór należy tylko do nas. 

Tamta sierpniowa noc była narodzinami seryjnego mordercy z Brisbane. Młodzi nastolatkowie wybrali się pod namioty na weekend. Percy i Rachel chcieli pobyć trochę sami, korzystając z okazji, że są daleko od domu i nie mają na swoich karkach nadwrażliwych rodziców, którzy ciągle wszystkiego zakazują. Wakacje niedługo miały się skończyć, a oni ciągle się mijali. W prawdzie dziewczyna nie była zbyt optymistycznie nastawiona do takiego sposobu na spędzenie weekendu, ale tęsknota za ukochanym i brak jego obecności obok, sprawiły, że się zgodziła, spakowała rzeczy do plecaka turystycznego i udała się z nim w dwugodzinną podróż na pole namiotowe na przedmieściach jednego z australijskich miast. 

– Strasznie tu duszno – mruknęła, przewracając się w swoim śpiworze z boku na bok. Mijała druga, a Rachel dalej nie mogła zasnąć. Percy nie miał z tym problemu i wystarczyło, aby przyłożył głowę do nadmuchiwanej poduszki i od razu usnął. – Percy? Słyszysz mnie?

– Hm...?

– Mówię, że strasznie tu duszno – powtórzyła, rozsuwając śpiwór. Nic to jednak nie dało. – Może rozsuniemy namiot? Do środka wpadnie trochę świeżego powietrza. 

– Jeśli chcesz, aby oposy dobrały nam się do jedzenia, czy wlazł tu jakiś pająk, to się nie krępuj – stwierdził, a na jego twarz wpełznął uśmiech. Uwielbiał się z nią droczyć. 

– J-jak to pająk? Co? Mówiłeś, że tu nie będzie pająków! – pisnęła przerażona, a Percy roześmiał się serdecznie i usiadł. Panicznie bała się tych włochatych gadów z wielkimi odwłokami. Przeszedł ją dreszcz. Wyjątkowo nieprzyjemny. 

– Żartuje. Specjalnie upewniłem się, że nie ma tu żadnego robactwa, abyś nie chciała wracać wcześniej do domu. 

– Nie strasz mnie więcej – rzuciła w niego swoją poduszką, a później wzięła głębszy oddech. –Jest mi strasznie gorąco. 

– Zimne napoje nam się skończyły – Percy odnalazł latarkę i włączył ją, od razu żałując. Jęknął z bólu, bo jego oczy za szybko przyzwyczaiły się do światła. Trzymał urządzenie w ten sposób, że wiązka światła zetknęła się z jego twarzą zaraz po naciśnięciu guzika z napisem ❝ON❞.  – Ale mam pomysł.

– Jaki?

– Możemy się wykąpać w jeziorze. Nikogo tu nie ma, więc nawet nie musimy się przejmować kostiumami – uśmiechnął się dwuznacznie, na co Rachel się zarumieniła i skarciła go wzrokiem. 

– No nie wiem...

– No chodź, będzie fajnie! I przestanie ci być gorąco – zaśmiał się, wysuwając się ze śpiwora. Rozsunął namiot i wyszedł na zewnątrz. Była pełnia. 

– Na pewno nikt nas nie przyłapie? – uniosła brew, obserwując sylwetkę chłopaka. 

– Na pewno. Nikt tu się nie kręci po nocach – zachęcił ją i rzucił swoją koszulkę. Nie miał pojęcia, że się mylił i całkiem niedaleko czyhała już na nich śmierć. Nożownik czekał w zaroślach blisko wody niczym pantera na swoją zdobycz. 

– Niech ci będzie – zgodziła się w końcu i zsunęła swoje spodenki. Percy puścił jej oczko i zaczął biec w stronę jeziora. Po drodze zrzucił z siebie bokserki i wskoczył do wody zupełnie nagi. Rachel zachichotała, ale podobnie, jak i szatyn, zrzuciła resztę swojej garderoby i wbiegła na pomost, aby stamtąd efektownie zniknąć w ciemnych wodach. 

Później kochali się, ale na stosownej głębokości, aby przypadkiem się nie podtopić i kiedy już każde szczytowało, opadli obok siebie na piasek, dysząc ciężko. Rachel spojrzała na Percy'ego z miłością w oczach i pocałowała go kolejny raz, nie przejmując się tym, że coś w zaroślach się poruszyło. Percy jednak był bardziej ostrożny i zmarszczył brwi. Latarka leżała za daleko, aby po nią sięgnąć, więc zerknął jeszcze raz i w końcu odpuścił, aby skupić się na ustach dziewczyny. Był to ich ostatni pocałunek w życiu. Wkrótce po tym z zarośli wyłoniła się wysoka, ciemna postać, która w dodatku miała kaptur na głowie. Wbił nóż w plecy Rachel, powodując jej jęk bólu, a raczej wycie. Dziewczyna osunęła się na piasek, gdzie zaraz po tym drobinki zmieniły swoją barwę na ciemnoczerwoną. Tym samym nożem, morderca poderżnął gardło Percy'emu i spokojnie zaczekał, aż wykrwawi się na śmierć. Podczas, gdy nastolatkowie umierali, a ich usta opuszczały ostatnie tchnienia, pozbył się wszystkich śladów po sobie i powiesił młodych na jednej z sosem, głowami w dół, aby zainteresowały się nimi dzikie osobniki. 

Następnego dnia szumiało o tym już całe miasto. I musiały minąć całe dwa lata, a także wiele kolejnych zbrodni, aby w końcu przysłano kogoś do pomocy. Aby przysłano Michaela, jednego z lepszych detektywów, jakie policja w Los Angeles posiadała. 

━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━

jest i prolog, co sądzicie? B)

osobiście jestem bardzo podekscytowana, michaela poznacie już w pierwszym, a red nieco później!

komentarze i gwiazdki mile widziane, buziaki! 

bloody summer • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz