six | standstill

59 6 4
                                    

STANDSTILL
chapter six

━━━━━━━━━━━━━━━━ 

Michael westchnął ciężko, gdy wyszedł z pokoju przesłuchań na komendzie i przeczesał swoje włosy palcami. Znalazł się potencjalny świadek, który mógł coś wiedzieć odnośnie mordercy, ale okazało się, że to jednak nic nowego i wszystko, co padło z jego ust, wiedzieli już wcześniej. Blondyn był rozczarowany i nawet tego nie ukrywał, bo od kilku dni stanęli w miejscu i nie działo się nic nowego. Oczywiście przygotował się na to, że cała ta sprawa rozciągnie się w czasie i spędzi w Australii sporo czasu, ale z drugiej strony czuł, że powoli zaczęło go to przerastać. Nie miał zamiaru wejść sobie na głowę temu psychopacie, ale zdecydowanie za często myślał o tym wszystkim. 

– Dziadek myślał, że się przyda, nie powiedział nic sensownego, a potem jeszcze miał pretensje, że odprawiliśmy go z kwitkiem – mruknął Harry, który zjawił się tuż obok. – Nienawidzę takich przypadków.

– Ludzie są dziwni, nic na to nie poradzisz – Michael wzruszył ramionami i poprawił marynarkę. – Nie pomaga nam też fakt, że znaleźliśmy się w martwym punkcie. Nie brzmi to optymistycznie, zważając na liczbę ofiar, ale ten zastój ciągnie się już od jakiegoś czasu – dodał, wzdychając. 

– Mam nadzieje, że za niedługo ruszymy z czymś do przodu, bo to wszystko i tak trwa już stanowczo za długo. 

Michael skinął głową, po czym udali się już do wyjścia z komendy. Nie było nic innego do zrobienia, a akta przejrzeli już wystarczającą ilość razy, aby znać pewne fragmenty na pamięć. A w przypadku Clifforda na pewno tak było. Blondyn spojrzał na swojego towarzysza, który nucił coś pod nosem i obracał dłoni kluczyki od samochodu. Harry momentami go zadziwiał. Wydawał się w ogóle nie pasować do pracy jaką wykonywał. Zdecydowanie bardziej nadawał się na sprzedawce w sklepie z komiksami, które nałogowo zbierał i Michael wiedział przez to, że pozory lubią mylić. Ale cieszył się - mimo wszystko - że to właśnie Penington był jego partnerem. Dało się z nim normalnie pogadać i przyjął go jak swojego. Blondyn spodziewał się raczej oschłego powitania i wręcz wymuszenia na tej drugiej stronie rozmowy, a tym czasem Harry okazał się być gadułą i bardzo chętnie dzielił się swoimi spostrzeżeniami z Cliffordem. 

– Jedziemy na drinka? – spytał, gdy usiedli już w samochodzie. Tym razem Michael miał poprowadzić i cieszył się z tego faktu, bo dawno nie miał okazji siedzieć za kółkiem. 

– Dlaczego nie – Blondyn wzruszył ramionami, wsuwając kluczyk do stacyjki. 

Wyjechał z parkingu, uznając, że musieli przesiedzieć na komisariacie godziny szczytu, bo na ulicach było pusto. Bardzo go to ucieszyło, bo przynajmniej nie musieli stać w korkach, czy męczyć się z jakimiś objazdami. Poznał już bardzo dobrze drogę z komisariatu do baru Otta i z baru do hotelu, w którym się zatrzymał i mógł się nimi bezstresowo poruszać. Harry natomiast wolał, gdy to blondyn prowadził, bo dzięki temu mógł się wczuć w miasto, a czasami to pomagało w sprawie jak nic innego. Michael włączył radio, ale po chwili nacisnął z powrotem guzik, który był odpowiedzialny za uruchomienie urządzenia, bo trwała aktualnie jakaś akcja polityczna odnośnie zbliżających się wyborów i żaden z nich nie chciał tego słuchać. 

;;;

Coś zatrzymało ich po drodze. A właściwie nie coś, a ktoś. Gdy przejeżdżali przez most, dzielący ich od baru, Michael spojrzał na słońce, które odbijało się w gładkiej tafli rzeki. Widok był powalający i musiał przyznać, że gdyby nie to, że miał sporo na głowie, to z radością zacząłby biegać w parku znajdującym się nieopodal hotelu. Lubił to i w Los Angeles robił to bardzo często. Pomagało mu to zebrać myśli i czasem wpaść na coś sensownego, jeśli chodziło o aktualnie prowadzone śledztwo. 

– Mike? 

– Hm?

– Nie chcę ci przeszkadzać, czy coś, ale wydaje mi się, że ktoś tam stoi – zaczął Harry, a Michael momentalnie odwrócił głowę w stronę towarzysza i podążył wzrokiem za jego palcem. 

Blondyn zauważył, że mniej więcej na środku mostu znajdowała się postać. Stała za barierkami, wciąż obejmując je swoimi dłońmi, ale wyraźnie nosiła się z zamiarem skoku. Michael zatrzymał samochód, prosząc kierowcę, który jechał za nim, aby dał sobie spokój i nie robił widowiska, tylko pojechał dalej. Sam skinął na Peningtona i ostrożnie wysiedli z samochodu. Clifford miał przeszkolenie negocjatora, ale było to bardzo dawno temu i rzadko kiedy miał okazję używać nauczonych sztuczek. Im bliżej byli, tym bardziej wydawało mu się, że skądś zna tę kobietę. Rozpoznał długie włosy i kwiecisty ubiór. Na głowie miała wianek z kwiatów, a odstający brzuszek, który wskazywał na ciąże, potwierdził jego przypuszczenia. Tą osobą była Red. Przełknął ślinę, zachodząc ją od tyłu. Miał zamiar wciągnąć ją z powrotem na most, niezależnie od tego, czy rzeczywiście miała zamiar się zabić, czy zrobić cokolwiek innego. 

– Nie rób tego – Poprosił, zdradzając tym samym swoją obecność. Brunetka spojrzała na niego i uśmiechnęła się niemrawo. Michael zrozumiał, że musiała być pod wpływem alkoholu albo jakiś narkotyków. 

– Ale czego? – spytała, jakby nie wiedziała, o co mu chodzi. Blondyn miał ochotę przewrócić oczami, ale zamiast tego westchnął cicho i powoli zrobił krok w jej stronę. Na szczęście tego nie zrobiła.

– Wiem, że chcesz skoczyć.

– Nie chce, po prostu oglądam rzekę - powiedziała, wzruszając ramionami nonszalancko. 

– Nie mogłabyś oglądać jej mając barierkę przed sobą, a nie za sobą? – Zrobił kolejny krok w jej stronę, a Red wciąż stała za barierką. Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona chichotała od czasu do czasu jak mała dziewczynka. 

– Tak wszystko lepiej i ładniej widać – przyznała, puszczając się jedną ręką, którą uniosła do swoich włosów i zaczęła zawijać pasmo na palec. Michael wstrzymał oddech, modląc się w duchu o to, aby się utrzymała i nie miał kolejnego trupa na swojej drodze. W końcu znalazł się przy niej i zanim zdążyła zaprotestować, wciągnął ją z powrotem na most. Red zachichotała, wijąc się niebezpiecznie, ale gdy stanęła na moście, obdarzyła blondyna krótkim spojrzeniem i odeszła, nie kwapiąc się nawet o to, aby chociaż mu podziękować. Michael odprowadził ją wzrokiem, po czym westchnął ciężko i pokręcił głową. Spojrzał na Harry'ego i zauważył, że zrozumiał z tej sytuacji tyle samo, co on. 

━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━

w końcu jakiś rozdział B)

bloody summer • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz