HOME
chapter thirty three━━━━━━━━━━━━━━━━
Michael czuł jak jego szef ściska mu jego dłoń, ale nie czuł ani dumy, ani uznania, ani tak naprawdę niczego poza tęsknotą za Red. Dwa dni temu przyleciał już do Los Angeles i odpoczął przez weekend, przez który postanowił także, że wybierze zaległy urlop i odpocznie w swoich czterech ścianach z daleka od niewygodnych pytań, na które nie miał w ogóle ochoty odpowiadać. Jedyne, kogo miał w myślach, to brunetka. Zastanawiał się praktycznie bez przerwy czy aby na pewno była bezpieczna, czy niczego jej nie brakowało i wszystko, co wiązało się z jej komfortem oraz bezpieczeństwem. Blondyn zorientował się, że się zakochał i to dosyć mocno, a miłość jego życia znajdowała się tysiące kilometrów od niego, do tego nie miał nawet pojęcia czy wszystko było z nią dobrze. Niedługo po przylocie zadzwonił do Otto, aby powiedział mu, co i jak, ale Norweg nie miał dla niego żadnych wieści, poza tym, że Red zjawiła się raz, była wyjątkowo przybita i na tym to wszystko się skończyło, bo nawet nie chciała porozmawiać z nim czy z Blaine'em. Zmartwiło go to, ale nie mógł przecież w jakiś sposób jej dosięgnąć, bo Red nie używała telefonu komórkowego chyba, że naprawdę musiała, więc nie miał z nią żadnego kontaktu.
– Dziękuje, że się zgodziłeś tam polecieć, to dużo znaczy dla całego wydziału – powiedział Adkins. Był szefem wydziału kryminalnego od lat, jeszcze zanim Michael dostał do niego awans. Tak jak Harry mógł podziwiać Hanka, tak Michael podziwiał Adkinsa. Często też sięgał po jego rady, gdy prowadził jakieś ciężkie sprawy, bo dawało mu to wytchnienie.
– Nie ma za co, to w końcu była moja praca – Michael roześmiał się pod nosem, a później poprawił już swoją marynarkę i usiadł na kanapie w gabinecie przełożonego. – Cieszę się, że udało mi się złapać tego zwyrodnialca. Wyjątkowo paskudny typ. Do tego były glina i żołnierz –dodał, kręcąc głową. Czasem dalej nie chciał w to wszystko wierzyć. Miał wrażenie, że to był tylko sen, a on zaraz obudzi się z powrotem w hotelowym łóżku i pojedzie do Harry'ego, aby postarać się ustalić cokolwiek nowego.
– Co mogę dla ciebie zrobić, abyś poczuł się doceniony? I tak jesteś moim najlepszym detektywem i musisz o tym pamiętać, ale poza tym? Mów śmiało – zaśmiał się Adkins i poprawił się na krześle za biurkiem.
– Chciałbym wziąć kilka dni urlopu, szefie. Czuje, że ta sprawa naprawdę mnie wymęczyła i potrzebuje chyba odpocząć jeszcze trochę od tego wszystkiego. Mam nadzieje, że to nie będzie problem? Wypełniłem już wniosek – Blondyn spojrzał na szefa, siedząc na kanapie, po czym westchnął cicho. Wiedział, że pewnie mężczyzna nie to chciał usłyszeć, ale naprawdę nie sądził, aby dobrze było, żeby wracał w takim stanie w jakim był do pracy na pełnych obrotach. Czuł się okropnie. I jedyne na co miał ochotę, to upicie się do nieprzytomności, długi sen, a później jeszcze dłuższe leczenie kaca i rozpamiętywanie o Red. Tak, zdecydowanie to było najlepsze, co mógł wtedy zrobić.
– Nie, jasne, że nie. Przynieś mi go tutaj, gdy będziesz dzisiaj wychodził i od jutra nikt nie będzie cię niepokoił, a gdy już wrócisz, to przydzielę ci coś nowego. Może być? – Adkins spojrzał na niego, a Michael wziął głęboki oddech, po czym skinął głową na znak, że się zgadza. Nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo. W zasadzie nie spodziewał się, że w ogóle dostanie urlop, bo tyle go nie było i nie miał kto wyrabiać dobrej normy, ale doskonale zdawał też sobie sprawę, że jego szef był jednak honorowym człowiekiem i jeśli coś obiecywał, do dotrzymywał danego słowa, nieważne do czego tak naprawdę się zobowiązał.
– Może być. Dziękuje. Wrócę już do pracy – Michael wstał, uścisnął mężczyźnie jeszcze raz jego dłoń, po czym wyszedł już z gabinetu, ciesząc się z uzyskanego urlopu. Nie mógł się doczekać, aż znajdzie się w domu i nareszcie nigdzie nie będzie musiał wychodzić, machać swoją odznaką, a co gorsze używać swojej broni. Miał do tego uraz, bo wiedział, że Red za tym nie przepadała, a on jednak nie chciał jej od siebie odtrącać.
:::
Michael zamknął za sobą drzwi od mieszkania i zamknął się od środka, aby nikt mu nie przeszkadzał, po czym ruszył do kuchni, aby rozpakować tam zakupy, choć na to też nie miał w ogóle siły. Skończyło się na tym, że wyjął tylko z torby piwo, otworzył je i powędrował na kanapę. Odstawił butelkę na stolik do kawy i zdjął z siebie koszulę przez głowę, odrzucając ją gdzieś na bok, po czym sięgnął po pilota. Był ciekawy czy znajdzie w TV coś sensownego do obejrzenia, choć na to nie liczył, bo była to akurat pora na największe gnioty jakie tylko kiedykolwiek można było wyprodukować, a kogo jak kogo, ale jego seriale paradokumentalne niestety nie bawiły ani tym bardziej nie interesowały, bo niestety miał trochę oleju w głowie i wiedział jak tym można było zmanipulować przeciętnego człowieka.
Ułożył się wygodnie na kanapie i wciąż skacząc po kanałach, upił trochę piwa i odstawił je na podłogę. Było chłodne, więc poczuł jak ogarnia go przyjemny chłód, który stanowił kontrast dla żaru za oknem. Michael nie chciał wiedzieć ile było stopni i tak naprawdę za wiele te temperatury nie różniły się od tych w Brisbane, ale jednak tam się czuł z nimi jakoś lepiej albo po prostu nie miał tyle czasu, aby zawracać sobie głowę takimi pierdołami. Westchnął tylko cicho, zdając sobie sprawę, że zamieniał się chyba w jakiegoś starego dziada i po chwili uznał, że w końcu przestanie szukać, bo więcej przy tym się denerwował niż odprężał. Zostawił na jakimś programie emitującym komedię romantyczną i chociaż nie był to do końca rodzaj filmu, który chciał widzieć konkretnie w tamtym momencie, ale uznał, że lepsze to niż nic.
Nie zorientował się nawet kiedy zasnął. Jego zegar biologiczny przez zmianę czasową był rozregulowany, ale wtedy nawet nie zawracał sobie tym głowy i tylko pochrapywał cicho, a później obrócił się na drugi bok i poprawił przez sen poduszkę pod głową. Chociaż spał już we własnym domu, to jednak wiedział, że wolałby zasnąć na tym łóżku w hotelu z brunetką obok siebie.
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
jeszcze dwa do końca! x
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Фанфик❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...